Jak dotąd cła nałożone przez prezydenta Donalda Trumpa nie wpłynęły znacząco na ceny dóbr konsumpcyjnych, co daje Białemu Domowi powód do ogłoszenia zwycięstwa nad pierwotnymi obawami o wzrost inflacji.
Jednak niektórzy ekonomiści twierdzą, że rzeczywisty wpływ nowych ceł będzie widoczny dopiero za kilka miesięcy i będzie on bardzo dotkliwy.
W raporcie opublikowanym w poniedziałek ekonomistka Goldman Sachs Elsie Peng stwierdziła, że do czerwca konsumenci w Stanach Zjednoczonych zostali obciążeni jedynie 22% kosztów ceł, podczas gdy amerykańskie przedsiębiorstwa poniosły 64% kosztów, a zagraniczni eksporterzy 14%.
Proporcje te mogą jednak ulec znacznej zmianie.
Do października Peng spodziewa się, że rozkład ten będzie wyglądał zupełnie inaczej: konsumenci zostaną obciążeni 67% kosztów, eksporterzy 25%, a amerykańskie przedsiębiorstwa zaledwie 8%.
Skutki ceł: wyższe ceny dla konsumentów
Jak dotąd, 9% wzrost efektywnej stawki celnej w tym roku spowodował spadek cen importowych o około 1,3%. Do czasu wprowadzenia przewidywanego 14% wzrostu w 2025 r. ceny te mogą spaść o 3,7%.
Jednak niższe ceny importowe niekoniecznie oznaczają tańsze towary dla konsumentów. W rzeczywistości ceny produktów, które w dużym stopniu zależą od importu, takich jak sprzęt AGD i sprzęt do przetwarzania informacji, wzrosły już o 7,5% w stosunku do tegorocznego trendu cenowego.
Goldman szacuje, że po czterech miesiącach od wprowadzenia nowych ceł około dwie trzecie dodatkowych kosztów zostanie przeniesione na ceny towarów konsumpcyjnych, co nie odbiega znacznie od tempa wzrostu cen podczas ostatniej wojny handlowej w latach 2018-2019.
Oznacza to, że przedsiębiorstwa, które do tej pory ponosiły większość kosztów, wkrótce odczują spadek udziału w tych kosztach do poziomu jednocyfrowego, nawet jeśli niektórzy krajowi producenci wykorzystają ochronę przed cłami do podwyższenia własnych cen.
Goldman szacuje, że cła spowodowały już wzrost inflacji bazowej o 0,20 punktu procentowego, a w lipcu spodziewany jest kolejny wzrost o 0,16 punktu, a między sierpniem a grudniem o kolejne 0,5 punktu.
Oznaczałoby to wzrost inflacji bazowej do około 3,2% do końca roku, przy założeniu, że trend bazowy bez uwzględnienia ceł wynosi 2,4%.
"Nadal oczekujemy, że 70% bezpośrednich kosztów ceł spadnie na konsumentów, a łączna wartość wzrośnie do około 100% w połączeniu z innymi efektami ubocznymi" - powiedziała Peng.
Jak cła Trumpa wpłyną na koszty zakupów?
Oxford Economics dostrzega podobne zagrożenia. Ekonomista Adam Slater przewiduje, że średnia stawka celna w USA wzrośnie powyżej 18% - najwięcej od lat 30. XX wieku.
Jak dotąd importerzy płacili niższe cła niż wynikałoby to ze stawek, co oznacza, że pełny wpływ na ceny i wzrost gospodarczy nie jest jeszcze odczuwalny.
Ceny towarów takich jak meble, zabawki i sprzęt AGD już rosną o kilka procent rocznie.
Niektóre produkty, takie jak samochody i odzież, na razie uniknęły podwyżek dzięki zapasom magazynowym i słabemu popytowi, który zmusza producentów do absorpcji części kosztów.
Nadal jednak narasta presja inflacyjna. Kluczowy wskaźnik inflacji bazowej - indeks cen wydatków konsumpcyjnych (PCE) z wyłączeniem żywności i energii - wzrósł w czerwcu w ujęciu rocznym o 3%, w porównaniu z 2,4% w styczniu.
"Nadal spodziewamy się, że inflacja w Stanach Zjednoczonych wzrośnie do około 3,5% do końca roku" - stwierdził Slater.
To, w jakim stopniu obciążenia celne zostaną przeniesione na ceny w sklepach, będzie zależało od kilku czynników: czy detaliści znajdą tańszych dostawców, jak agresywnie amerykańskie firmy podniosą ceny w ramach ochrony celnej oraz w jakim stopniu hurtownicy i dystrybutorzy będą w stanie je pokryć.
Historia stanowi ostrzeżenie - z badania Fed wynika, że podczas fali ceł w latach 2018-2019 większość kosztów została szybko przeniesiona na konsumentów.
Tym razem skutki są opóźnione, ale eksperci są zgodni: to tylko chwilowa ulga.
