Barack Obama jest 44. prezydentem Stanów Zjednoczonych. Swój urząd opuści on 20 stycznia 2017 r. Ze względu na to, iż nadchodzące miesiące będą ostatnimi w jego kadencji, wielu ekspertów i komentatorów zaczęło analizować spuściznę jego prezydentury, zwłaszcza pod względem gospodarczym. Niniejszy artykuł przedstawi historyczne podstawy, na których opierają swoje opinie zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy Obamy.

Krytycy obecnego prezydenta przedstawiają mocne argumenty. Kiedy Obama został w 2009 r. zaprzysiężony na swoją pierwszą kadencję, USA jak i reszta świata pogrążone były w Wielkiej Recesji. Stopa bezrobocia sięgnęła w październiku 2009 r. rekordowych 10%. Od 2008 r. do 2010 r. utraconych zostało 8,7 milionów miejsc pracy, a PKB zmniejszyło się o 5,1%. Prezydenturę Obamy można zatem określić drogą ku gospodarczemu ożywieniu. Obecnie, 8 lat później od rozpoczęcia kadencji Obamy, stopa bezrobocia wynosi 4,9%. Jednak współczynnik aktywności zawodowej jest najniższy od 40 lat i wynosi obecnie 62,7%. Oznacza to, że teraz więcej Amerykanów już nie pracuje bądź nie próbuje znaleźć zatrudnienia. Ponadto pomimo wzrostu zysków przedsiębiorstw i giełdowych wyników, realne płace pozostały na niezmienionym poziomie. W czasie prezydentury Obamy wzrosły także marginalne stawki podatkowe obejmujące zamożnych, czego powodem było częściowe wygaśnięcie cięć podatkowych Busha oraz wprowadzenie nowej polityki podatkowej Obamy, czyli ustawy Affordable Care Act (Ustawa o przystępnej opiece zdrowotnej), potocznie zwanej Obamacare, której negatywne skutki odczuło wielu konsumentów. Ostatnim uzasadnieniem negatywnej opinii krytyków jest przerażający wzrost zadłużenia z tytułu kredytów studenckich oraz zwiększenie się o 115% długu publicznego, który sięgnął 19,3 bln USD. 

Opinia zwolenników obecnego prezydenta także ma mocne podstawy. Kiedy Obama obejmował urząd, kraj oraz znaczna część świata znajdowała się na skraju kryzysu. W pierwszych latach swojej prezydentury Obama podpisał wiele aktów prawnych, w tym ustawę American Recovery and Reinvestment Act (Ustawa o odbudowie i reinwestycjach) z 2009 r., wdrażającą pakiet stymulujący o wartości 787 mld USD, a także ustawę o ulgach podatkowych Tax Relief Act z 2010 r., dotyczącą obniżenia podatków dla klasy średniej. Odsetek nieubezpieczonych dorosłych spadł z 18% w trzecim kwartale 2013 r. do 11% w pierwszym kwartale 2016 roku. Jeśli chodzi natomiast o reformę finansową, Obama podpisał w 2010 r. ustawę Dodda-Franka, której celem było zaprzestanie finansowania przez państwo ratowania przedsiębiorstw, położenie kresu nieuczciwym praktykom w sektorze usług finansowych, a także zwiększenie przejrzystości oraz odpowiedzialności w branży finansowej. Praca w sektorze wytwórczym wzrasta w najszybszym od lat 90. tempie, sprzedaż samochodów w USA osiągnęła w 2015 r. rekordowy wynik, a poziom produkcji czystej energii, takiej jak słoneczna, wiatrowa czy z biomasy, jest dwukrotnie wyższy niż w 2009 r. Prezydent sprzeciwił się także koncepcji budowy rurociągu Keystone, a także ograniczył wiercenie w obszarze Arktyki, aby chronić środowisko. I na koniec, dzięki polityce Rezerwy Federalnej, dotyczącej zerowych stóp procentowych oraz luzowania ilościowego, na rynkach rozpoczęła się po 2009 r. hossa. W lipcu 2016 r. indeksy S&P 500 (SPY  ) oraz Dow Jones Industrial Average (DIA  ) osiągnęły rekordowe wyniki. Z kolei PKB od 2009 r. stale i umiarkowanie rośnie i w 2015 r. osiągnęło 18 bln USD. 

Jednak dziedzictwo prezydentury Obamy ujawnia dwie odmienne wersje Ameryki. Lata rządów Obamy sprzyjały zamożnym elitom, sektorowi finansowemu oraz dużym przedsiębiorstwom. Natomiast dla osób długotrwale bezrobotnych lub pracujących w ramach niepełnego zatrudnienia, dla studentów obarczonych długiem oraz pracowników fizycznych, było to naprawdę ciężkie 8 lat. Listopadowe wybory prezydenckie stanowić będą albo uznanie albo odrzucenie politycznej spuścizny Obamy. Hillary Clinton chce kontynuować to, co zaczął 44. prezydent, natomiast Donald Trump chce przywrócić kraj do stanu sprzed jego rządów.