W ostatnich miesiącach coraz więcej w dyskursie publicznym mówi się o inflacji. Do niedawna zjawisko znane tylko nielicznym staje się coraz bardziej rozpoznawalne. Nie mielibyśmy nic przeciwko, jeśli dotyczyłoby to dyskusji akademickiej, jednak problem zaczyna realnie wpływać na nasze portfele.

Mimo że w Polsce jesteśmy szczególnie uczuleni na inflację, to nawet w strefie euro wskaźnik ten urósł do wcześniej nienotowanych poziomów. Wynika to z twardych danych udostępnianych przez Europejski Bank Centralny. Według wstępnych szacunków opublikowanych we wtorek ceny konsumpcyjne wzrosły w tym miesiącu o 3% w porównaniu z poprzednim rokiem, po wzroście na poziomie 2,2% w lipcu. Jeśli sierpniowe wyniki zostaną oficjalnie potwierdzone za kilka tygodni i staną się prawdą, będzie to najwyższy odczyt inflacji od 10 lat. Informacja ta zbiega się z komunikowaną przez Niemcy sytuacją w ich kraju o najwyższych cenach konsumpcyjnych od 2008 roku. Obecnie szacuje się, że inflacja zasadnicza u zachodniego sąsiada Polski wyniosła 3,4% w sierpniu. Francja w ostatnim tygodniu również "pochwaliła się" najwyższą stopą inflacji od prawie trzech lat. Ekonomista Salomon Fiedler z Berenberg jest przekonany, że gospodarstwa domowe w strefie euro zgromadziły znaczne nadwyżki oszczędności podczas blokad. Według niego presja cenowa może w najbliższym czasie jeszcze wzrosnąć, jeśli społeczeństwo zdecyduje się wydać większą niż oczekiwano część na konsumpcję.

Oczekuje się, że EBC, który ma zwołać posiedzenie 9 września zadecyduje wtedy o przyszłości swojego programu skupu aktywów. Rada zarządzająca bankiem wydaje się być podzielona w tej kwestii i nikt do końca nie wie, kiedy zakończy się łagodzenie środków stymulacyjnych. Prezes francuskiego banku centralnego, Francois Villeroy de Galhau, wskazywał w swoim ostatnim przemówieniu, że EBC powinien wziąć pod uwagę niedawne ożywienie gospodarcze. Okazało się, że pakiety stymulacyjne rozhuśtały gospodarkę na dobre i mogło to mieć również przełożenie na wskaźniki inflacyjne. Tymczasem prezes fińskiego banku centralnego, Olli Rehn, powiedział w wywiadzie dla Politico w zeszłym tygodniu, że bank centralny musi być ostrożny, jeśli chodzi o wycofywanie tych bodźców. Protokoły z ostatniego posiedzenia EBC pokazały, że niektórzy członkowie banku nie doceniają ryzyka wyższej inflacji. "Doceniają" to jednak portfele niestety coraz większej ilości konsumentów na całym świecie.

Zadaniem EBC jest osiągnięcie zasadniczej inflacji na poziomie 2% w średnim okresie. Prognozy własne banku przewidują obecnie wzrost inflacji w tym roku na poziomie 1,9%. Przedstawiciele banku wszystkie obecne czynniki wciąż traktują jako tymczasowe, i wciąż przewidują spadki inflacji odpowiednio do 1,5% i 1,4% w 2022 i 2023 roku. Fiedler jest jednak przekonany, że EBC będzie musiał skorygować swoje szacunki w górę w przyszłym tygodniu. Według niego inflacja już teraz przekroczyła szczytowy poziom 2,6%, a miało się to wydarzyć dopiero w czwartym kwartale 2021 r. Przy dalszym prawdopodobnym wzroście inflacji do listopada, EBC prawie na pewno będzie musiał podnieść swoje prognozy inflacyjne i to już 9 września. Z drugiej strony w średnim okresie większość analityków zgadza się z EBC, że trwający wzrost cen powinien być tymczasowy. Jack Allen-Reynolds, starszy ekonomista z Capital Economics spodziewa się, że główna stopa inflacji spadnie do około 2% w styczniu 2022 roku, by ostatecznie zamknąć rok na poziomie 1%.