Wybory prezydenckie w USA tuż tuż, ale mimo zwykle ogromnych politycznych emocji zbliżające się "święto demokracji" przysłania pandemia koronawirusa. Nie powinna ona jednak przysłonić faktycznego wpływu zapowiadanych przez kandydatów zmian na portfele Amerykanów.

Prezydent Donald Trump i Joe Biden, jego demokratyczny przeciwnik mają zasadniczo rozbieżne poglądy na kwestie, które mają wpływ na finanse osobiste każdego mieszkańca Stanów Zjednoczonych. Ich pomysły nie stanowią gotowych ustaw - wiele zależy od składu Kongresu, ale są sprawy które należy wziąć pod uwagę rozważając takie kwestie jak podatki, ubezpieczenie społeczne, pożyczki studenckie czy opieka zdrowotna.

Podatki

Wydaje się, że obecny prezydent wciąż planuje obniżać podatki na podstawie ustawy o cięciach podatkowych i zatrudnieniu. Uchwalona w 2017 roku ustawa zmieniła kodeks podatkowy dla osób fizycznych i firm przyznając nowe możliwości odliczenia podatku dochodowego. Zgodnie z raportem opublikowanym przez Joint Committee on Taxation w zeszłym roku prawo to obniżyło podatki dla Amerykanów we wszystkich grupach dochodowych. Najbogatsi Amerykanie zgarnęli większość korzyści. Według raportu około 76% z szacowanych 259 miliardów USD całkowitych oszczędności podatników w 2019 roku trafiło do tych, którzy zarabiają ponad 100 000 dolarów rocznie. Obniżki podatków dla osób fizycznych są tymczasowe, choć mówi się o ich przedłużeniu. Według Centrum Polityki Podatkowej Urban-Brookings zwiększyłoby to średnio dochody wszystkich gospodarstw domowych o 1,5%. Doradca ekonomiczny Trumpa, Larry Kudlow, przedstawił pomysł obniżenia podatków dla klasy średniej. Trump zaproponował również obniżenie podatków od zysków kapitałowych.

Biden zaproponował z kolei podniesienie podatków dla bogatych Amerykanów. Chciałby też obniżyć podatki dla osób o niższych dochodach za pomocą mechanizmów takich jak tymczasowe rozszerzenie ulgi podatkowej na dzieci. Podatek dochodowy dla osób zarabiających ponad 400 000 USD wzrósłby do 39,6% z 37%. Podniósłby też podatki od wynagrodzeń. Kolejnym "prezentem" dla przekraczających ten próg dochodowy byłoby ograniczenie odliczeń, tj. darowizny na cele charytatywne i koszty leczenia. Biden podniósłby również podatki od zysków kapitałowych do 39,6% dla osób zarabiających ponad 1 milion dolarów rocznie. Z drugiej strony Biden zwiększyłby ulgę podatkową na dzieci do 3000 USD dla dzieci w wieku do 17 lat i młodszych, doliczając 600 USD premii dla dzieci poniżej 6 roku życia. Co więcej, 20% osób o najniższych dochodach odnotowałoby wzrost dochodów po opodatkowaniu o ponad 5%, czyli około 750 USD w 2022 roku.

Amerykański ZUS

Plan Bidena zakłada solidne wsparcie systemu ubezpieczeń dla osób fizycznych. W jednej z propozycji emeryci otrzymujący swoją emeryturę od 20 lat mogliby spodziewać się jej podwyższenia. Biden ustaliłby również minimalne świadczenie - co najmniej 125% poziomu ubóstwa - dla osób, które przepracowały co najmniej 30 lat. Miesięczne renty rodzinne dla wdów i wdowców wzrosłyby o 20%. Biden będzie również starał się poprawić finanse Social Security, czyli amerykańskiego ZUSu. Na początku tego roku Social Security Administration przewidywała, że ​​fundusze powiernicze pomagające w wypłacie świadczeń wyczerpią się w 2035 roku. Według niektórych szacunków kryzys spowodowany pandemią Covid-19 przyspieszył ten harmonogram o kilka lat. Biden również tak opodatkować osoby zarabiające ponad 400 000 USD rocznie, by wspierały one system Social Security.

Z drugiej strony i Trump również chce uratować amerykański ZUS, ale na swój sposób. Jaki? Tego dokładnie nie wiadomo, ale być może liczy na zwiększone zatrudnienie a więc i przychody związane z obniżeniem podatków. Prezydent podpisał w sierpniu akt wykonawczy ustanawiający urlop podatkowy od wynagrodzeń w okresie od 1 września do 31 grudnia. To odroczenie podatkowe, a pracownicy musieliby zwrócić podatek na początku przyszłego roku. Dotyczyło to tylko pracowników zarabiających mniej niż około 100 000 USD rocznie. Jednak i tutaj trafi się prezent podatkowy: "jeśli odniosę zwycięstwo 3 listopada, planuję odpuścić te podatki i dokonać trwałych obniżek podatku od wynagrodzeń", powiedział urzędujący prezydent.

Donald Trump
Donald Trump

Pożyczki studenckie

Biden idzie na całość i proponuje umorzenie 10 000 dolarów długu studenckiego wszystkim pożyczkobiorcom. Umorzyłby również federalny dług studencki związany z czesnym na uczelniach publicznych oraz historycznie "afroamerykańskich" college'ach i uniwersytetach. Odnosi się to do pożyczkobiorców zarabiających mniej niż 125 000 USD rocznie.

Z kolei Trump nie wspomina o szerokich planach umorzenia kredytów studenckich. Wzywa on nawet do eliminacji zjawiska zaniechania spłaty pożyczek z tytułu świadczenia usług publicznych, co pozwala niektórym organizacjom non-profit i pracownikom rządowym na anulowanie federalnych pożyczek studenckich po dziesięciu latach terminowych płatności. Biden zachowałby ten program, ale wprowadziłby zmiany i w ich ramach darowałby 10 000 USD rocznego zadłużenia studentom na okres do pięciu lat. Administracja Trumpa zezwoliła pożyczkobiorcom na wstrzymanie miesięcznych spłat kredytu studenckiego bez naliczania odsetek podczas pandemii Covid-19. Amerykański Departament Edukacji początkowo zaproponował moratorium w marcu, a prezydent podpisał latem akt wykonawczy przedłużający tę przerwę do końca 2020 roku. Nie jest pewne, czy propozycja ta zostanie utrzymana.

Program Medicare

Trump podjął pewne kroki w celu zmniejszenia kosztów dla beneficjentów Medicare i zaproponował pewne zmiany w programie opieki zdrowotnej dla seniorów. Prezydent podjął kroki w celu obniżenia kosztów leków, na przykład poprzez zniesienie zakazu informowania farmaceutów o tańszych zamiennikach danych leków w sklepach. Trump chce również podarować karty płatnicze o wartości 200 USD niektórym osobom korzystającym z Medicare, aby pomóc im w opłaceniu leków. Administracja Trumpa wspiera pozew mający na celu unieważnienie tzw. Obamacare. Wprowadził też pewne bezpłatne świadczenia profilaktyczne do Medicare i wyeliminował w ciągu kilku lat nagły wzrost wydatków na leki na receptę, z którym borykali się niektórzy beneficjenci.

Biden nie pozostaje dłużny również zapowiadając zmiany. Jego plan umożliwiłby osobom zapisywanie się do Medicare w wieku 60 lat, zamiast 65. Program obejmowałby osoby cierpiące na problemy z zębami, słuchem czy wzrokiem - obecnie nie jest to możliwe. Biden chce również obniżyć koszty leków na receptę dla beneficjentów Medicare m.in. poprzez umożliwienie rządowi negocjowania tych cen, co jest obecnie prawnie zabronione. Zakazałby też wzrostu większości cen leków szybciej niż wskaźnik inflacyjny.