Demokraci z Izby Reprezentantów USA zaprezentowali w poniedziałek zmodyfikowany program pomocy finansowej dla przedsiębiorstw, które ucierpiały w wyniku pandemii koronawirusa. Dobrą wiadomością jest także, że Spikerka Izby Reprezentantów Nancy Pelosi i sekretarz skarbu USA Steven Mnuchin wznowili rozmowy w sprawie kolejnego pakietu stymulacyjnego. Jest nadzieja, że międzypartyjne porozumienie zostanie zawarte jeszcze przed listopadowymi wyborami prezydenckimi.

W ramach nowego programu pomocowego Demokraci przewidują przywrócenie dodatku do zasiłków dla bezrobotnych w wysokości 600 dolarów do stycznia, kolejną rundę bezpośrednich przelewów o wartości 1200 dolarów, 436 mld dolarów dla władz lokalnych i stanowych, 75 mld dolarów na programy badań na COVID-19 i śledzenie kontaktów, a także 25 mld dolarów dla branży lotniczej.

Warty 2,2 bln dolarów pakiet stymulacyjny jest pomniejszoną wersją droższej o 1,2 bln dolarów ustawy HEROES Act zaproponowanej przez Izbę Reprezentantów w maju tego roku. Mimo znacznie mniejszej skali projekt wciąż będzie kosztował więcej niż Republikanie z Senatu są w stanie zaakceptować. Administracja Trumpa zapowiedziała, że zgodzi się na przyjęcie bodźca gospodarczego w wysokości do 1,3 bln dolarów.

Demokraci spodziewają się, że Republikanie skrytykują także pomoc finansową dla władz stanowych i dodatek do zasiłków dla bezrobotnych, ponieważ już wcześniej wyrażali swój sprzeciw w tych sprawach. Według konserwatywnych polityków wsparcie gospodarki nie powinno być tak kosztowne, jak chcą tego liberałowie, jako że na ten cel i tak przeznaczono już ogromne sumy pieniędzy.

Obie strony politycznej barykady zgadzają się jednak, że pakiety stymulacyjny jest niezbędny.

W ostatnich miesiącach Stany Zjednoczone obserwują spowolnienie procesu naprawy gospodarczej. Widać to dobrze, jeśli spojrzy się na wysoką stopę bezrobocia. Oprócz tego wśród Amerykanów pojawia się coraz więcej przypadków zachorowań na koronawirusa. Zaostrzenie obostrzeń w celu zahamowania transmisji wirusa w okresie jesienno-zimowym może dokonać jeszcze większego spustoszenia w amerykańskiej gospodarce niż dotychczas.

Transport lotniczy

Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych (IATA) obniżyło prognozę dotyczącą popytu w branży lotniczej na 2020 rok.

Mimo iż liczba rezerwacji na przeloty odbiła się od najniższego poziomu odnotowanego w kwietniu podczas szczytowego okresu początkowej fali koronawirusa, popyt za sierpień nadal nie był dorównywał zakresom sprzed pandemii.

"Opierając się na branżowych danych, [można stwierdzić, że] proces naprawy w transporcie lotniczym zastopował w połowie sierpnia, co było wynikiem wznowienia rządowych obostrzeń na kilku kluczowych rynkach, związanych z nowymi zakażeniami COVID-19" - napisało w oświadczeniu IATA. - "Rezerwacje na czwarty kwartał wskazują, że naprawa będzie przebiegać coraz słabiej."

Według prognoz na cały rok IATA oczekuje, że liczba pasażerów na całym świecie będzie o 66% niższa w porównaniu z poziomami popytu w 2019 roku. Wcześniej międzynarodowa organizacja spodziewała się spadku o 63%.