Wynik wysiłków różnych krajów o "sprawiedliwy" podatek dla korporacji jest dość mizerny. Do tej pory uważa się, że część korporacji, szczególnie tych globalnych, płaci zaniżony podatek dochodowy w krajach, na terenie których prowadzą działalność. Ma się to zmienić.

Liderem nowej zmiany ma być amerykański estabilishment. W Stanach zresztą od kilku lat amerykańscy politycy wykazują wzmożone zainteresowanie korporacjami międzynarodowymi i ich działaniami - czy to w zakresie wolnej konkurencji, czy opodatkowania. Sekretarz skarbu Janet Yellen ogłosiła w czwartek, że grupa 130 krajów zgodziła się na globalny, minimalny podatek od korporacji jako część szerszego porozumienia mającego na celu zmianę międzynarodowych przepisów podatkowych. Jeśli nowy pomysł zostanie wdrożony w życie, skutecznie zakończy praktykę globalnych korporacji poszukujących jurysdykcji o niskich podatkach, takich jak Irlandia czy Brytyjskie Wyspy Dziewicze, w celu przeniesienia swojej siedziby do tych krajów. Dzieje się to mimo że ich klienci, operacje i kadra kierownicza znajdują się w zupełnie innym miejscu. Yellen w swoim oświadczeniu przekazała, że przez dziesięciolecia Stany Zjednoczone uczestniczyły w samobójczej, międzynarodowej konkurencji podatkowej, obniżając stawki podatku od osób prawnych tylko po to, by w odpowiedzi obserwować sytuację, w której inne narody obniżają swoje stawki. Rezultatem był globalny wyścig: kto mógłby dalej i szybciej obniżać swoją korporacyjną stopę procentową. Według niej nie ma żadnego kraju, który ostatecznie wygrał tę rywalizację.

Porozumienie 130 krajów reprezentujących ponad 90 procent światowego PKB jest wyraźnym sygnałem, że firmy międzynarodowe będą miały trudniejsze zadanie ze znalezieniem korzystniejszej jurysdykcji podatkowej. Według przecieków umowa obejmuje również ramy mające na celu wyeliminowanie podatków od usług cyfrowych, które były skierowane do największych amerykańskich firm technologicznych. W ich miejsce politycy zgodzili się na nowy plan podatkowy, który byłby powiązany z miejscami, w których firmy międzynarodowe faktycznie prowadzą działalność, a nie z ich siedzibami. Wiele merytorycznych fundamentów zostało już położonych przez Organizację Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), która zeszłej jesieni opublikowała plan, w którym nakreślono dwufilarowe podejście do międzynarodowego opodatkowania. Integracyjne ramy OECD dotyczące opodatkowania i przenoszenia zysków, znane jako BEPS, są wynikiem negocjacji ze 137 krajami członkowskimi i jurysdykcjami. W ogłoszeniu tej wieści przez Yellen próżno szukać konkretnej stawki podatkowej, ale wiemy, że administracja Bidena naciskała, by podatek wyniósł co najmniej 15%.

Ministrowie finansów i prezesi banków centralnych G-20 mają spotkać się jeszcze w tym miesiącu w Wenecji we Włoszech, a międzynarodowy plan podatkowy ma znaleźć się wysoko na liście priorytetów. Porozumienie stanowi kluczową część tego, co prezydent Joe Biden nazwał "polityką zagraniczną dla klasy średniej". Strategia, opracowana częściowo przez doradcę Bidena ds. bezpieczeństwa narodowego, Jake'a Sullivana, podkreśla, w jaki sposób polityka zagraniczna i polityka wewnętrzna mogą zostać zintegrowane jako nowy środek prowadzenia polityki między tradycyjnym i konserwatywnym a liberalnym podejściem do spraw globalnych. "Polityka zagraniczna wobec klasy średniej" ma na celu zapewnienie, że globalizacja, handel, prawa człowieka i potęga militarna zostaną wykorzystane z korzyścią dla pracujących Amerykanów, nie tylko dla miliarderów i międzynarodowych korporacji, ale nie z abstrakcyjnych powodów ideologicznych. Pozostaje więc czekać na szczegółowe zapisy nowej umowy i... informację, kto ewentualnie wyłamie się z nowego grona.