Jeśli celem Rosji było wywołanie zamieszania wśród amerykańskich wyborców, to misja ta została zakończona powodzeniem. W tym tygodniu stopniowo pojawiały się kolejne informacje na temat rosyjskiej ingerencji w nadchodzące wybory prezydenckie w USA. Niektóre z nich były wewnętrznie sprzeczne. Początkowo pojawiło się stwierdzenie, że Rosjanie mają udzielać szczególnego wsparcia Donaldowi Trumpowi. Prezydent Stanów Zjednoczonych stanowczo zaprzeczył tym doniesieniom, twierdząc, że opozycja wykorzysta je przeciwko niemu w niesprawiedliwy sposób.

Teraz wszystko wskazuje na to, że mogło dojść do wyolbrzymienia. Pierwsze raporty zostaną przedstawione poniżej. Niektórzy politycy uznali je za "wprowadzające w błąd". Twierdzą, że chociaż Rosja faktycznie próbuje zakłócić przebieg wyborów prezydenckich i wprowadzić dalsze podziały między Amerykanami, nie można powiedzieć, iż otwarcie popiera wyłącznie jednego konkretnego kandydata.

"Wywiad nie mówi nic takiego" - powiedział w CNN jeden z urzędników bezpieczeństwa narodowego USA. - "Rozsądniej byłoby zinterpretować doniesienia wywiadu, że [Rosjanie] mają pewne preferencje. Bardziej chodziło o to, że mają świadomość tego, iż Prezydent jest osobą, z którą mogą współpracować. On umie zawierać umowy."

13 lutego Shelby Pierson, koordynatorka wywiadu USA ds. ochrony wyborów, zwołała zebranie Komitetu ds. Wywiadu Izby Reprezentantów, na którym omówiła zewnętrzne zagrożenia dla rządu federalnego i przedstawiła podejmowane przez wywiad środki zaradcze. Pierson doniosła, że rosyjscy hackerzy pracowali nad doprowadzeniem do reelekcji Donalda Trumpa.

Wiadomość ta dotarła do prezydenta za pośrednictwem Devina Nunesa, republikańskiego członka Komitetu i jednocześnie jego niezachwianego zwolennika. Następnego dnia Trump zorganizował własny briefing, w którym udział wziął Komitet ds. Wywiadu, członkowie FBI, CIA i DHS, a także dyrektor Wywiadu Narodowego Joseph McGuire.

Trump wyraził swoje oburzenie faktem, że nie został o wszystkim poinformowany w pierwszej kolejności. Dodatkowo zasugerował, że informacje o rosyjskiej ingerencji zostały wymyślone przez Demokratów, mimo iż pochodziły od niezależnego i bezpartyjnego organu, jakim jest agencja

"Demokraci w Kongresie uruchomili kolejną kampanię dezinformacji, twierdząc, że Rosja woli mnie od wszystkich Nierobów-Demokratów, którzy po dwóch tygodniach wciąż nie mogą doliczyć się głosów w Iowa" - napisał na Twitterze Trump.

Jak można się było spodziewać, Kreml zaprzeczył, jakoby miał w jakikolwiek sposób wywierać wpływ na wynik wyborów w Stanach Zjednoczonych.

21 lutego "Washington Post" podał, że kampania Berniego Sandersa dostała informację, że Rosja popiera kandydaturę tego polityka w prawyborach Partii Demokratycznej. Gazeta donosi również, że Trump zwołał zebranie poświęcone omówieniu tej sprawy.

Sanders zaprzeczył, by takie działania miały miejsce i wezwał Rosję do niewtrącania się w wybory USA.

"W przeciwieństwie do Donalda Trumpa nie uważam Władimira Putania za dobrego przyjaciela" - oświadczył w piątek. - "To autokratyczny bandyta... Szczerze, nie obchodzi mnie, kogo Putin chce na prezydenta. Moja wiadomość dla niego jest jasna: Trzymaj się z dala od wyborów w USA, a ja jako prezydent upewnię się, że tak będzie."

Trump powiedział dziennikarzom, że nigdy nie zwołał briefingu w sprawie poparcia Rosji dla Sandersa. Zasugerował jednak, że tę informację wypuścił senator Adam Schiff - jeden z jego wrogów.

"Proszę, niech ktoś powie temu niekompetentnemu (dziękuję za mój wysoki wynik w sondażach) i skorumpowanemu politykowi Adamowi "Szczwanemu" Schiffowi, by przestał ujawniać - lub co gorsza - wymyślać informacje dla mediów szerzących fake newsy. Kiedyś zostanie na tym przyłapany i będzie to bardzo niemiłe doświadczenie!" - zatweetował Trump. Schiff zaprzeczył oskarżeniom prezydenta. Odpowiedział: "Jedyną rzeczą, którą Amerykanie gardzą bardziej niż zagranicznymi graczami próbującymi wpłynąć na wybory, jest prezydent, który nie zamierza nic z tym zrobić."

Donald Trump wielokrotnie powtarzał, że chciałby zmierzyć się z Sandersem w wyborach prezydenckich. Dodawał również, że Demokraci mogą umyślnie zablokować go jako kandydata swojej partii.

"Myślę, że tak będzie, o ile [Demokraci] nie oszukają, by nie dopuścić go [do wyborów]." - powiedział Trump podczas prawyborów w Nevadzie. - "Już poprzednim razem wiele osób myślało, że to on będzie kandydatem, ale wyszło inaczej. Uważam, że oni bacznie go obserwują. Tak sobie wyobrażam."