Tego się nikt nie spodziewał. Poniedziałkowe otwarcie kontraktów na ropę z 30% przeceną, w skutek braku porozumienia na spotkaniu państw grupy OPEC+, wywołało panikę na giełdach na całym świecie. W Stanach Zjednoczonych, tuż po otwarciu sesji zawieszono notowania na kwadrans, aby ostudzić nastroje inwestorów.

Poniedziałek 9 marca 2020 roku przejdzie do historii. Ponad 7% spadki wszystkich głównych indeksów w USA to piąty najgorszy wynik w ostatnich dwóch dekadach. Osiem z 10 najgorszych dni dla S&P500 (SPY  ) miało miejsce w 2008 r., w szczytowym momencie światowego kryzysu finansowego.

Dow Jones (DIA  ) spadł o 2013 punktów, czyli 7,78%, do 23 851 pkt., S&P 500 spadł o 7,6%, a Nasdaq (QQQ  ) o 7,29%. Dow Jones odnotował najgorszy dzień od grudnia 2008 roku.

Tąpnięcie na giełdach to - obok koronawirusa - efekt braku porozumienia pomiędzy Arabią saudyjską i Rosją w sprawie ograniczenia produkcji ropy naftowej. Ponieważ Rosjanie nie wyrazili zgody na ograniczenie produkcji o 1,5 mln baryłek dziennie, Arabia Saudyjska ogłosiła 'rabaty' na kwietniowe kontrakty, próbując tym samym zmusić Rosję do zmiany stanowiska. Wojna cenowa spowodowała, że kontrakty na surowiec otworzyły się po weekendowej przerwie z największą luką od czasów wojny w Zatoce Perskiej w 1991 roku. Cała sytuacja ma miejsce w momencie wciąż nieznanego poziomu spadku popytu na surowiec wynikającego z ekonomicznych skutków rozprzestrzeniania się i prób powstrzymania epidemii koronawirusa.

Przecena na ropie wywołała lawinę wyprzedaży na spółkach z sektora wydobywczego i produkcyjnego. Główne firmy, w tym ExxonMobil (XOM  ), BP (BP  ) i Chevron (CVX  ) spadały po kilkanaście procent, te mniejsze jak Apache Corp. (APA  ), Occidental Petroleum (OXY  ) i Marathon Oil (MRO  ), tonęły około 50% w ciągu dnia. Sektorowy ETF Energy Select SPDR ETF (XLE  ) spadł o 20%.

Czego można się spodziewać następnego dnia po tak dużym spadku na rynku? Większej zmienności. W siedmiu z 10 najgorszych jednodniowych spadków dla S&P500, indeks wzrósł następnego dnia. W żadnym przypadku S&P500 nie odbił się wystarczająco, aby zniwelować spadki z poprzedniego dnia.

Wygląda na to, że rynek, który przez lata bagatelizował złe wiadomości i bez przerwy parł do góry, nagle został przygnieciony lawiną negatywnych zdarzeń, a balon pękł. Inwestorzy rzucili się drogami ewakuacyjnymi do wyjścia.

Jeden traci, drugi się bogaci. W natłoku szumu informacyjnego i nagłówków o silnych spadkach na Wall Street, zapomina się o istotnej kwestii. Po jednej stronie są inwestorzy długo lub krótkoterminowi, którzy w panice wycofują swoje większe i mniejsze długie pozycje z akcji, natomiast po stronie niedźwiedzi stoją często inwestorzy jednosesyjni (daytraderzy), którzy wykorzystując możliwości krótkiej sprzedaży, 'dociskają' spadające walory, tym samym często osiągają rekordowe zarobki w ciągu takich dni.