Prezydent USA Donald Trump wywołał w tym tygodniu zamieszanie na akcjach Twittera (TWTR  ), który zdecydował się na zamieszczenie dodatkowych informacji pojawiającej się przy jego wpisach i umieszczenie etykiety ostrzegawczej przed nawoływaniem do przemocy.

Od lat firma z San Francisco stara się wyegzekwować od Trumpa swoje zasady dotyczące treści wpisów, których opublikował już grubo ponad 50 tys. W tym tygodniu, po raz pierwszy, portal społecznościowy podjął działania w dwóch oddzielnych przypadkach. Po pierwsze, dołączył do dwóch postów Trumpa etykietę sprawdzającą fakty, która mówiła, że głosowanie korespondencyjne prowadziłoby do oszustwa. Następnie w piątek, Twitter dodał filtr ostrzegawczy do innych tweetów za naruszenie jego zasad przeciwko promowaniu przemocy. Wpis prezydent USA dotyczył trwających od kilku dni protestów w Minneapolis po zabiciu przez policję George'a Floyda. Trump groził w nim: "zaczyna się rabowanie, zaczyna się też strzelanie".

"Spójrzcie, jak często Trump używa Twittera", powiedział Rich Greenfield, analityk w Lightshed Partners. "Reklamodawcy chcą być tam, gdzie patrzą ludzie, a ludzie wchodzą na Twittera, żeby przeczytać jego wiadomość". Działania ograniczające zasięg twitta w postaci wyświetlania się komunikatu o złamaniu zasad pochwały dla przemocy oraz zablokowanie możliwość polubienia czy podania dalej wywołały furię samego Trumpa, który chce zmiany przepisów dotyczących mediów społecznościowych. Zaproponował prezydenckie rozporządzenie dotyczące mediów społecznościowych, zgodnie z którym w wyniku moderacji wpisów media miałyby stracić ochronę przed prawną odpowiedzialnością za treści tam zamieszczane. Zdaniem większości prawników rozporządzenie nie będzie miało żadnej mocy prawnej.

Uwaga jest najcenniejszym atutem Twittera. Choć firma może stanąć przed poważnymi pytaniami na temat swojego podejścia do kłopotliwych treści, to jednak jej przychody pochodzą z reklam, które może umieszczać pomiędzy postami użytkowników - im więcej postów, tym więcej Twitter może zarobić. Podczas bardziej intensywnych cykli informacyjnych, takich jak wybory i wydarzenia sportowe, a nawet pandemia koronawirusa, nowi użytkownicy mają tendencję do pisania i spędzania większej ilości czasu na swoich kanałach. Trump uczynił Twitter bardziej istotnym, ponieważ wiele z tego, co mówi prezydent pojawia się na tam jako pierwsze.

Stanowisko dyrektora generalnego Jacka Dorsey'a zostało zagrożone na początku tego roku - przez Elliott Management, inwestora aktywistę, który wezwał do zmian, w tym do zwiększenia wykorzystania produktu, który jest ułamkiem wielkości Facebooka (FB  ). W marcu spółka osiągnęła porozumienie z Elliottem, które wyznaczyło ambitne cele dla codziennych aktywnych użytkowników, przyspieszyło wzrost przychodów i zwiększyło udział w rynku reklamy cyfrowej. Cele te wydawały się jeszcze trudniejsze pod koniec marca, kiedy Twitter obciął kwartalną prognozę sprzedaży i ostrzegł przed stratą, ponieważ wydatki na marketing w sieci w okresie spowolnienia gospodarczego drastycznie zmalały. "Zgaduję, że ta kontrowersja pobudza zaangażowanie, a przynajmniej nie zmniejsza zaangażowania", powiedział Mark Mahaney, analityk RBC Capital Markets. Co więcej, reklamodawcy mogą docenić Twittera, który może być postrzegany jako portal, gdzie nie ma miejsca dla błędnych informacji i szkodliwych treści, nawet jeśli jest się kimś bardzo ważnym. Reklamodawcy nie chcą, aby ich treści uruchomić obok czegokolwiek, co może zaszkodzić postrzeganiu ich produktów - to wartość znana jako "bezpieczeństwo marki". "Reklamodawcy dbają o bezpieczeństwo marki i prawdę, a z tego, co widziałem, większość marek wspiera działania, które podejmuje Twitter", powiedział Pete Stein, prezes Huge, agencji, która reprezentuje marki, w tym McDonald's Corp. (MCD  ) i Vanguard.

To również stworzyło wyraźniejszy kontrast między firmą i jej partnerami z mediów społecznościowych, z których większość została zwolniona za pobłażliwe egzekwowanie przepisów dotyczących obraźliwych lub niewłaściwych treści. Twitter jest pierwszym, który podejmuje działania. Na głównej aplikacji Facebook Inc. i Instagram, gdzie Trump pisał te same posty, wiadomości pozostają bez dodatkowego kontekstu. Facebook ma podobną politykę treściową, ale prezes Mark Zuckerberg zdecydował, że jego firma powinna się szczególnie zastanowić przed podejmowaniem działań w stosunku do postów od liderów politycznych.