Po długim procesie zawiązywania koalicji rządowej, członkowie CDU i SPD zgodzili się na reaktywację tzw. wielkiej koalicji, dzięki czemu Niemcy będą miały nowy rząd, a Angela Merkel po raz czwarty z rzędu obejmie urząd kanclerza.

Zgodnie z naszymi przewidywaniami po wrześniowych wyborach, proces tworzenia nowego rządu był nadzwyczaj skomplikowany. Wejście do parlamentu sześciu ugrupowań politycznych i osłabienie dwóch największych partii sprawiło, że zawiązywanie koalicji wymagało licznych rozmów i nagłych zwrotów akcji. Początkowo zwycięzcy wyborów - Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna (CDU) Angeli Merkel próbowała utworzyć rząd z liberałami z FDP i Zielonymi. Taka kombinacja okazała się jednak niemożliwa i po czterech tygodniach strony porzuciły rozmowy. Dotychczasowy koalicjant CDU - Partia Socjaldemokratyczna (SPD) ustami swojego przewodniczącego Martina Schulza już po ogłoszeniu wyników wyborów poinformowała, że nie przewiduje powrotu do wspólnego rządzenia z konserwatystami.

Pod wpływem nacisków wywodzącego się z SPD prezydenta Franka-Waltera Steinmeiera kierownictwo partii zmieniło zdanie i rozpoczęło negocjacje z CDU i CSU o możliwościach współpracy. Podczas zjazdu partii socjaldemokratycznej 21 stycznia b.r., 55% delegatów opowiedziało się za kontynuacją prac nad stworzeniem GroKo czyli wielkiej koalicji. Po utworzeniu na początku lutego porozumienia koalicyjnego, gdzie na 177 stronach opisano szczegóły programu przyszłego rządu, wszyscy członkowie SPD wzięli udział w referendum, czy dokument powinien być przyjęty w takiej formie. Z pośród 460 000 członków, w głosowaniu wzięło udział 78% z nich. Zdecydowana większość, czyli 66%, opowiedziała się za stworzeniem rządu, na którego czele ponownie stanie Angela Merkel.

Zaprzysiężenie Angeli Merkel na kanclerza odbędzie się 14 marca. Rząd, któremu będzie przewodzić, nie będzie jednak podobny do tego poprzednio tworzonego przez konserwatystów i socjaldemokratów. CDU i CSU musiały pójść na liczne ustępstwa względem SPD. Przykładem jest obsadzenie kluczowych stanowisk ministrów finansów, pracy i spraw zagranicznych przez osoby nominowane przez socjaldemokratów. Dzięki temu ta lewicowa partia będzie miała większą możliwość kreowania polityki gospodarczej i zagranicznej wychodząc naprzeciw krytyce sporej części swoich członków i elektoratu robotniczego. Oskarżają oni władze partii o niebronienie interesów najsłabszych grup społecznych podczas poprzedniej kadencji, kiedy to za finanse państwa odpowiedzialny był chadek Wolfgang Schäuble.

Pogodzenie rosnących wymagań SPD oraz próba odbudowania pozycji własnej partii będzie przeogromnym wyzwaniem dla kanclerz Merkel. Będzie to dotyczyło zarówno spraw krajowych, jak i polityki zagranicznej, w której Niemcy odgrywają ogromną rolę. A w ostatnich miesiącach liczba palących spraw się wydłużyła. Szefowa niemieckiego rządu czeka konfrontacja z prezydentem USA Donaldem Trumpem, który atakuje największą europejską gospodarkę za jej nadwyżkę w handlu zagranicznym. Prezydent wprowadzając coraz to nowe cła zagroził nałożeniem opłaty przy imporcie niemieckich aut, co byłoby ogromnym ciosem dla tej kluczowej dla niemieckiego przemysłu branży. Widmo wojny handlowej z USA jednoczy Niemcy z Japonią i Chinami. Rozwój gospodarczy tych drugich budzi jednak coraz większe obawy w Niemczech. Chińskie spółki przejmują coraz więcej przedsiębiorstw w Niemczech, czego najlepszym przykładem jest ostatnia inwestycja Geely w Daimlera. Istnieje coraz większe ryzyko o przejęcie know-how niemieckiego przemysłu przez chińczyków, a niemieckie społeczeństwo coraz mocniej domaga się od rządu podjęcia działań, które by to uniemożliwiły.

--- Więcej na temat inwestycji chińskiego Geely w Daimlera pisaliśmy a artykule "Chiński Geely największym udziałowcem Daimlera."

Niemcy, ze względu na swoją liczna populację i silną gospodarkę, są zdecydowanie najbardziej wpływowym krajem Europy, a Angela Merkel wyrosła na najważniejszego europejskiego polityka. Jednym z pierwszych jej zadań po objęciu teki kanclerza będzie odpowiedź na propozycje zacieśnienia współpracy przez państwa strefy euro złożone przez prezydenta Francji Emmanuela Macrona. Koalicjanci z SPD ze sporym entuzjazmem podchodzą do tych propozycji, ale jest mało prawdopodobne, aby udało się urzeczywistnić wszystkie z nich. W tym względzie kluczowe mogą być różnice koalicjantów w podejściu do polityki gospodarczej. Kiedy socjaldemokraci chcą wprowadzenia ujednolicenia płacy minimalnej w Unii Europejskiej na podobnym poziomie, to chadecy wolą pozostawić tę kwestię do rozstrzygnięcia przez rządy poszczególnych państw. Innym poważnym europejskim zagadnieniem będzie Brexit. W ostatnich miesiącach kanclerz Merkel pozostawiła sporo swobody stronie brytyjskiej w negocjacjach o przyszłości relacji UE - Wielka Brytania. Na rozpoczynającą się właśnie kadencję przypadnie wyjście Zjednoczonego Królestwa z UE, w wyniku czego pozycja Niemiec we Wspólnocie Europejskiej jeszcze bardziej wzrośnie. Zarówno CDU i SPD są gotowe przeznaczyć więcej środków na wpłaty do unijnego budżetu po odejściu Wielkiej Brytanii. Różnice pojawiają się jednak jeśli chodzi o sposób wydatkowania tych środków. Socjaldemokraci chcą, aby środki były łatwo dostępne na inwestycje w biedniejszych regionach UE aby niwelować różnice między krajami. CDU wykazuje jednak bardziej ostrożne podejście preferując ścisłą kontrolę wydatków i ograniczenie transferów do biedniejszych regionów.

Spadające poparcie dla partii koalicyjnych sprawia, że polityka zagraniczna odegra w rozpoczynającej się kadencji mniejsze znaczenie, a więcej czasu Angela Merkel będzie chciała poświęcić więcej czasu sprawom krajowym. Niemcy cały czas starają się zintegrować milion imigrantów przyjętych w ostatnich latach. Chociaż gospodarka rozwija się w tempie najszybszym od lat, a bezrobocie jest na rekordowo niskim poziomie, to nastroje społeczne nie są najlepsze. Coraz większą popularnością cieszą się populiści reprezentujący dwa skraje sceny politycznej: prawicowe AfD i postkomunistyczna partia Die Linke. Obie te partie zagospodarowują elektorat niezadowolony z rządów wielkiej koalicji. Są to zarówno przeciwnicy masowego przyjmowania uchodźców, jak i robotnicy niezadowoleni z sytuacji na rynku pracy. Problemy te są szczególnie widoczne na wschodzie kraju. Za spory błąd uważa się brak w nowym rządzie osoby pochodzącej z terenów byłego NRD, co mogłoby poprawić notowania CDU w tym regionie.

Dobra sytuacja gospodarcza umożliwi nowemu rządowi przeprowadzenie sporych wydatków. Duża część zostanie przeznaczona na starzejącą się infrastrukturę, w szczególności na infrastrukturę cyfrową i dostęp do szybkiego internetu. Pod tym względem Niemcy znajdują się w ogonie Unii Europejskiej. Dlatego po raz pierwszy w historii powołany zostanie minister ds. cyfryzacji, który ma zadbać o budowę nowych linii światłowodowych i digitalizację niemieckich urzędów, w których obywatele spędzają wiele godzin.

Czwarta i prawdopodobnie ostatnia kadencja Angeli Merkel jako kanclerza Niemiec będzie zapewne także najtrudniejszą. Sprawowanie władzy będzie wymagało licznych kompromisów, do których zawierania zarówno CDU/CSU, jak i SPD nie będą aż tak skłonne, ponieważ każda z tych partii chce odbudować zaufanie swojego podstawowego elektoratu. Z tego też powodu więcej uwagi nowy rząd będzie musiał poświęcić sprawom krajowym, co oznacza jeszcze większy natłok pracy. Pytanie, czy kanclerz Merkel starczy sił na rządzenie 80-milionowym krajem, dalsze reformowanie Unii Europejskiej i stanowienie przeciwwagi dla Donalda Trumpa w polityce zagranicznej? Odpowiedź na te pytanie poznamy w najbliższych miesiącach. Bardzo możliwe, że tak liczne obowiązki pozwolą na wyłonienie się nowego lidera w CDU, który 2021 r mógłby przejąć pałeczkę od Angeli Merkel.