Liczba dowodów obarczających prezydenta USA Donalda Trumpa ciągle rośnie. Proces ws. impeachmentu w Senacie prawie się rozpoczął, jednak nadal nie wiadomo, czy Republikanie zezwolą na przesłuchania świadków.

Lew Parnas, były współpracownik Rudiego Giulianiego, udzielił wywiadu dla MSNBC, w którym zdradził kolejne informacje obciążające Trumpa. Parnas był rzekomo zaangażowany w nadzór amerykańskiego ambasadora, miał także brać udział w działaniach na rzecz wywarcia presji na rządzie Ukrainy. Trump miał wiedziesz o wszystkich jego posunięciach, a nawet wyrazić na nie zgodę.

Parnas z pewnością nie jest świadkiem idealnym, ponieważ w październiku został skazany za naruszenia związane z prowadzeniem kampanii wyborczej.

Donald Trump wielokrotnie powtarzał, że nie wie, kim jest Parnas. Biznesmen udowodnił jednak, że to nieprawda, publikując kilka wspólnych zdjęć z prezydentem USA oraz jego dziećmi i zięciem Jaredem Kushnerem.

Zwolennicy Trumpa przekonują, że nie powinno dojść do impeachmentu, ponieważ prezydent nie popełnił żadnego przestępstwa. Niezależna instytucja kontrolna Kongresu Stanów Zjednoczonych - Government Accountability Office - obaliła jednak ten argument. GAO stwierdziło, że Trump złamał prawo, wycofując pomoc bezpieczeństwa dla Ukrainy. Rząd federalny przekroczył swoje kompetencje, ponieważ fundusze na ten cel zostały przydzielone przez Kongres. To złamanie ustawy Impoundment Control Act, która kontroluje rolę Kongresu w procesie budżetowym USA.

Republikanie podejmowali próby podkopania autorytetu GOA lub nawet bezpośredniego podważenia opinii tej instytucji. Alan Dershowitz, jeden z najzagorzalszych zwolenników Trumpa, udzielił w wywiadu w Fox News, w którym krytykował GOA. Sam prezydent zareagował, pisząc na Twitterze:

"GOA odebrało to zupełnie na opak. Oto, co powiedzieli. Prawo nie zezwala prezydentowi zmieniania na swoje wyznaczonych przez Kongres priorytetów w zakresie polityki. Jest zupełnie na odwrót. Konstytucja nie pozwala Kongresowi zastępowania polityki zagranicznej Prezydenta swoimi priorytetami."

Proces ws. Impeachmentu w Senacie rozpoczyna się. Artykuły zostały przesłane. Pozostało jedynie podjąć decyzję dotyczącą wzywania świadków. Wśród polityków zdania w tej sprawie są podzielone. Kongresmeni z Partii Demokratycznej występowali w telewizji, gdzie wezwali Senat do dopuszczenia świadków i dowodów.

"Kluczowe pytanie brzmi, czy proces będzie sprawiedliwy?" - pyta członek Izby Reprezentantów, Adam Schiff - "Czy senatorowie pozwolą Izbie wzywać świadków, by przedstawili dokumenty? To podstawowa kwestia, od której zależna jest cała reszta. A jedyną rzeczą, którą popiera większość opinii publicznej, jest sprawiedliwy proces."

Republikanie są niemal jednogłośnie przeciwko wzywaniu świadków. Senat planuje przesunąć podjęcie decyzji w tej sprawie. Istnieje prawdopodobieństwo, że będzie to pierwszy impeachment w historii USA, w którym zeznania świadków nie będą brane pod uwagę.

Członkowie Partii Republikańskiej również pojawili się w niedzielnych wiadomościach, skarżąc się na sposób, w jaki Demokraci traktują Trumpa.

Senator David Perdue z Georgii powiedział w programie Meet The Press: "Pamiętajcie, w tym tygodniu Ameryka pierwszy raz usłyszy linię obrony prezydenta Trumpa. Wcześniej nie miał ku temu sposobności."