Nadchodzącej inauguracji Donalda Trumpa, która odbędzie się 20 stycznia, towarzyszy od czasu wyborów niepewność. Związana jest ona zwłaszcza z tym, jak będą wyglądały stosunki przyszłego prezydenta z innymi krajami. Jednym z ważniejszych aspektów międzynarodowych relacji USA są porozumienia handlowe.

Partnerstwo Transpacyficzne (ang. Trans-Pacific Partnership, TPP) jest porozumieniem mającym na celu wzmocnienie stosunków handlowych oraz inwestycyjnych w regionie obydwu Ameryk oraz Azji i Pacyfiku. Umowę zawarły: Australia, Brunei Darussalam, Kanada, Chile, Japonia, Malezja, Meksyk, Nowa Zelandia, Peru, Singapur, Stany Zjednoczone oraz Wietnam. Trump groził zerwaniem porozumienia TPP, nazywając je "potencjalną katastrofą dla naszego kraju [USA]" oraz mówiąc, że jego rząd będzie prowadził indywidualne negocjacje z krajami wchodzącymi w skład TPP, aby ustalić "sprawiedliwie, dwustronne stosunki handlowe, które przywrócą w USA miejsca pracy i przemysł".

Jednakże wiele osób w amerykańskim Kongresie, takich jak przewodniczący senackiej komisji ds. finansów (ang. Senate Finance Committee) Orrin Hatch oraz przewodniczący komisji Izby Reprezentantów ds. metod i środków (ang. House Ways and Means Committee) Kevin Brady, opowiada się za raczej ulepszeniem TPP niż jego zerwaniem. Nawet Rex Tillerson, dyrektor generalny Exxon oraz nabierająca na znaczeniu osobowość w administracji Trumpa, jest zagorzałym zwolennikiem TPP, zaznaczając jednak, że umowa powinna otwierać drzwi krajom nie dysponującym wystarczającymi zasobami: "Wiemy już, że otwarte rynki oraz wolny handel mogą zapewnić krajom dostawy energii, jakich potrzebują. Jednak tylko rząd może zezwolić na wolny handel. W nadchodzących latach, wraz ze zmianami w krajobrazie gospodarczym oraz energetycznym świata, liderzy w USA oraz Azji będą musieli sprawdzić to, jak ich polityka będzie w stanie wesprzeć międzynarodową współpracę oraz handel energią. Jedną z najbardziej obiecujących zmian w tym aspekcie jest stała współpraca w zakresie Partnerstwa Transpacyficznego".

Północnoamerykański Układ Wolnego Handlu (ang. North American Free Trade Agreement, NAFTA) został zawarty 22 lata temu i łączy trzy kraje Ameryki Północnej: Kanadę, Meksyk oraz Stany Zjednoczone. Trump oświadczył, że będzie próbował zmienić obowiązujące w tej strefie zerowe cło na 35%-owe cło nakładane na pojazdy i inne towary produkowane w Meksyku, usiłując w ten sposób powstrzymać utratę miejsc pracy oraz fabryk w USA na rzecz Meksyku. Jednakże według ekspertów w dziedzinie handlu podniesienie cła nie będzie możliwe bez trudnych negocjacji.

Prezydent Meksyku, Enrique Pena Nieto, powiedział dziennikarzom podczas sobotniego szczytu krajów regionu Pacyfiku, że porozmawia z Trumpem na temat tego, aby nie renegocjować istniejących przepisów w umowie NAFTA, a raczej żeby "zmodernizować" to porozumienie, tak aby zawierało przepisy dotyczące środowiska i pracy, których nie dało się przewidzieć 22 lata temu. Premier Kanady, Justin Trudeau, pozostaje dość neutralnie nastawiony względem tej kwestii, twierdząc, że "rozważa różne opcje" dotyczące rozmów z Trumpem.