"Jeśli wygra Trump to przynajmniej może być śmiesznie, jeśli Clinton - to będzie żałośnie" - napisał w komentarzu na stronie Paszportu do Wall Street jeden z Czytelników. W związku ze zbliżającymi się wyborami prezydenckimi w Stanach Zjednoczonych warto zastanowić się nad tym, jak wyglądać będą stosunki między USA a Unią Europejską, w tym Polską. Czy w tym przypadku również możemy oczekiwać, że w zależności od tego, czy prezydentem zostanie Donald Trump czy Hillary Clinton, będą śmieszne lub żałosne? Czyja prezydentura będzie lepsza dla Polski i Europy?

Na postawie sondażu przeprowadzone przez Newsweek można powiedzieć, że gdyby w wyborach prezydenckich w USA głosowali Polacy, wyraźnie wygrałaby kandydatka Demokratów, otrzymując 55% głosów. Zdaniem amerykanisty prof. Bohdana Szklarskiego potwierdza to fakt, że chcielibyśmy, aby Stany Zjednoczone były dla nas twardą opokę przeciw Rosji i gwarantem polskiej suwerenności. Duże poparcie Polaków dla Clinton oznacza, że wolimy przewidywalną kontynuację dotychczasowej amerykańskiej polityki zagranicznej, w tym dalszą współpracę Stanów Zjednoczonych z Unią Europejską, niż ryzyko jej zmiany na rzecz polityki prowadzonej przez Trumpa. Co ciekawe, gdyby prezydenta USA mieli wybrać Czytelnicy Paszportu do Walll Street wynik wyborów byłby całkowicie odmienny: w naszym sondażu miażdżąca większość (77%) zagłosowała właśnie na kandydata republikanów. Czyżby chcieli jako inwestorzy podjąć ryzyko licząc na zysk? Czy Polska i Europa mogłyby na zwycięstwie Trumpa w ogóle zyskać?

,,Trump to wciąż tabula rasa i nikt nie jest w stanie przewidzieć, jak wyglądałaby jego polityka zagraniczna" - Paul Gregory

Europa, w tym Polska, od wielu lat uważa USA za gwaranta swojego bezpieczeństwa. Niestabilna sytuacja na starym kontynencie, a także coraz większa pewność siebie Rosji sprawiają, że Unia Europejska chciałaby utrzymywać dobre stosunki i zacieśniać współpracę ze Stanami Zjednoczonymi. Jeśli prezydentem USA zostanie Trump, realizacja tego celu będzie raczej trudna, ponieważ kandydatowi republikanów bardziej zależy na współpracy z poszczególnymi państwami, nie zaś z całą Unią Europejską, co oznacza osłabienie pozycji nowych krajów Wspólnoty, w tym również Polski. Trump chciałby mieć korzystne stosunki ze światowymi mocarstwami - Chinami i Rosją - oraz silnymi państwami europejskimi, nie zaś takimi małymi krajami jak nasz. Zdaniem prof. dr hab. Wiesława Bokajło: "Polska to dla niego kraj peryferyjny", może zatem nie liczyć się wtedy, gdy Trump będzie się starał zacieśnić współpracę z naszym wschodnim sąsiadem.

Mural przedstawiający Donalda Trumpa i Władimira Putina. Wilno, Litwa.
Mural przedstawiający Donalda Trumpa i Władimira Putina. Wilno, Litwa.

Tym samym, jeśli to właśnie amerykański biznesmen zostanie prezydentem, mało prawdopodobne wydaje się to, że Stany Zjednoczone będą dla nas twardą opoką przeciw Rosji. Prof. Zbigniew Lewicki, amerykanista, autor książki "Igrzyska demokracji" zaznacza, że "przy Trumpie możemy się spodziewać braku reakcji nawet przy bardzo wyraźnie ekspansjonistycznych krokach Kremla". Trump w swoich wypowiedziach wyraźnie podkreśla, że podziwia Władimira Putina za to, że świat postrzega go jako silnego politycznego gracza, a amerykański polityk również chciałby być widziany w podobny sposób. Może to oznaczać, że jego polityka zagraniczna będzie równie nieobliczalna jak polityka Putina.

"Trump nie wie, gdzie leży Polska. Clinton wie, ale jej to nie obchodzi" - Zbigniew Lewicki

Czy oznacza to, że prezydentura Hillary Clinton byłaby korzystniejsza dla Polski i Europy? Prof. Paul Gregory z Uniwersytetu w Houston, uważa, że jej wybór na prezydenta Stanów Zjednoczonych byłby mniej ryzykowny, ponieważ w przeciwieństwa do niego, rozumie ona zagrożenie płynące ze strony Rosji i Putina. Jego zdaniem: "Clinton wie, kim jest Putin, natomiast Trump najprawdopodobniej jeszcze nie". Eksperci podkreślają, że zwycięstwo kandydatki demokratów oznacza kontynuację polityki zagranicznej Baracka Obamy i współpracę Stanów Zjednoczonych z Unią Europejską, na czym może zyskać również Polska. Clinton popiera politykę internacjonalistyczną, podczas gdy Trump - izolacjonistyczną, powtarzając, że  Ameryka jest najważniejsza. Musimy jednak pamiętać, że choć Clinton jest lepiej zorientowana w niuansach polityki zagranicznej i podkreśla rolę współpracy na arenie międzynarodowej, również dla niej interesy naszego kraju mogą być interesami trzeciorzędowymi.

Barack Obama i Adrzej Duda w czasie szczytu NATO w Warszawie.
Barack Obama i Adrzej Duda w czasie szczytu NATO w Warszawie.

Analizując wypowiedzi i programy wyborcze kandydatów trudno jednoznacznie stwierdzić, który z nich byłby lepszym prezydentem dla Polski i Europy. Niektórzy komentatorzy, tacy jak Łukasz Warzecha, publicysta wSieci, zaznaczają nawet, że żadna z dwóch kandydatur nie jest z polskiego punktu widzenia dobra. Clinton jako prezydent Stanów Zjednoczonych wydaje się jednak bardziej przewidywalna, a prezydentura Trumpa wiąże się z ryzykiem, że stosunki na linii USA - Unia Europejska rzeczywiście będą śmieszne.