W wyniku nacisków ze strony akcjonariuszy założyciel i prezes Ubera Travis Kalanick ustąpił ze stanowiska we wtorek. Jego decyzja nie była dużym zaskoczeniem, gdyż wcześniej zdecydował się on na przerwę w pracy, jako powód podając przyczyny osobiste.

Według dwóch anonimowych informatorów Kalanick zrezygnował po wielogodzinnych rozmowach z głównymi inwestorami. Pięciu spośród nich domagało się natychmiastowej dymisji prezesa. Najgłośniej żądał tego fundusz venture capital Benchmark, którego przedstawiciel Bill Gurley jest w zarządzie Ubera. Inwestorzy przedstawili swoje stanowisko w liście do Kalanicka, który przebywał wówczas w Chicago.

W piśmie inwestorzy stwierdzili, że Kalanick musi natychmiast odejść, a firma potrzebuje zmiany przywództwa. Po konsultacji z co najmniej jednym członkiem zarządu oraz długich rozmowach z częścią udziałowców prezes zgodził się zrezygnować ze stanowiska. Zachowa jednak miejsce w radzie nadzorczej.

Nakłonienie Kalanicka do dymisji to tylko jedno z działań podjętych w ramach walki z kontrowersyjną i wątpliwą moralnie kulturą korporacyjną, jaka zapanowała w Uberze. Start-up jest oskarżany przez Google o kradzież własności intelektualnej. W lutym jeden z wiceprezesów musiał ustąpić ze stanowiska, gdy okazało się, że nie poinformował Ubera o prawdziwym powodzie odejścia z poprzedniej pracy, którym były oskarżenia o molestowanie seksualne. Z kolei w ubiegłym tygodniu z zarządu odszedł David Bonderman, skrytykowany za seksistowską uwagę wobec jednej z koleżanek wygłoszoną podczas dyskusji na temat zmian w firmie, które pomogłyby wyeliminować problem dyskryminacji.

Pozostaje pytanie: kto zajmie miejsce Kalanicka? Jego następca otrzyma zaszczyt objęcia przywództwa w firmie wycenianej na 70 mld dolarów, co jednak wiąże się z trudnym zadaniem: będzie on musiał rozwiązać problem dyskryminacji w firmie oraz sprawić, by klienci i pracownicy znów byli zadowoleni.  Wspomniany już Bill Gurley, jeden z głównych zwolenników zmian w zarządzie, chce znaleźć osobę, która będzie w stanie wprowadzić Ubera na giełdę. Jednym z kandydatów jest Thomas Staggs, wieloletni dyrektor finansowy Disneya, nadzorujący przejęcie Pixar Films. Pod uwagę brana jest również Susan Wojcicki, obecna prezes Youtube. Jako kobieta mogłaby ona poprawić wizerunek Ubera i uciszyć aferę związaną z dyskryminacją. Dobrym wyborem byłby również Alan Mulally, były prezes Forda, gdyż ma on doświadczenie w działaniach mających na celu zmianę postrzegania marki przez inwestorów. Wprowadzona przez niego strategia "One Ford", obejmująca m.in. restrukturyzację i wzmocnienie współpracy między poszczególnymi zespołami, przyczyniła się do wzrostu motywacji wśród pracowników.

Odejście Kalanicka to również kolejny argument dla organów zwalczających niewłaściwe praktyki w start-upach z Doliny Krzemowej. Możliwe, że spółki działające dotąd na zasadach podobnych do Ubera zastanowią się nad swoją kulturą i metodami zarządzania. Inwestorzy będą teraz ostrożniej podchodzić do nowych start-upów, co może wpłynąć na spadek innowacyjności, ale i sprawić, że firmy rozpoczynające działalność osiągną większą wydajność w dłuższej perspektywie.

Trudna sytuacja Ubera może być korzystna dla innych -prawdopodobnie zyskają na niej główni konkurenci firmy transportowej, m.in. GrubHub (GRUB  ), General Motors (GM  ) czy Alphabet (GOOGL  ). W jakim stopniu? Na to pytanie mogą odpowiedzieć tylko rynki.