Czy spekulacja na giełdzie amerykańskiej może stanowić tak samo dobre zajęcie na pełen etat jak prowadzenie jednoosobowej działalności gospodarczej? Może. Daytrading ma tu wiele przewag nad tradycyjnym biznesem. Zawód trader brzmi tak samo dumnie co egzotycznie w polskich warunkach.

Trader to osoba, która zarabia na handlu akcjami. Często termin ten odnosi się do daytraderów, który kupują i sprzedają akcje w bardzo wąskim horyzoncie czasowym (sekundy, minuty). Trader obracając przydzielonym kapitałem własnym lub firmy proptradingowej, w której pracuje, wykonuje podczas sesji giełdowej dużą ilość transakcji - kilkadziesiąt do kilkuset dziennie w zależności od kondycji rynku oraz przyjętej strategii - a następnie księguje niewielki zysk lub stratę i powtarzając te czynności wielokrotnie. W istocie głównym zajęciem tradera jest wykorzystywanie chwilowej przewagi popytu nad podażą (lub odwrotnie) na spółce, którą handluje i zaksięgowanie zysku z transakcji. W przeciwieństwie do tego, co powszechnie sądzi się o grze na giełdzie, daytrader nie uprawia hazardu. Firmy tradingowe mają bardzo czytelną politykę zysków i strat oraz stosowanych strategii inwestycyjnych. W gruncie rzeczy pracą tradera nie jest przewidywanie rynku tylko reagowanie na to co dzieje się "tu i teraz".

Większość uczestników parkietów giełdowych traci pieniądze, ponieważ wchodzi na rynek bez przygotowania, otwiera za duże pozycje w stosunku do złożonego depozytu i przetrzymuje straty. Logiczne jest zatem, że daytraderzy grają przeciwko nim.

Tak samo jak na rozwój biznesu tak w procesie nauki daytradingu potrzebny jest czas. Nie ma tu złotego środka: u jednej osoby proces nauki i wejście na pułap generowania stabilnych wyników dodatnich zajmie kilka miesięcy, innej rok lub więcej. Firmy zatrudniające traderów doskonale to wiedzą, stąd też proces szkoleniowy jest tu tak skonstruowany, aby kandydat jak najszybciej przyswoił niezbędną wiedzę i umiejętności. Ale przede wszystkim nauczył się regularnie notować zysk. Proces szkoleniowy odbywa się na początku na symulatorze, a na kolejnych etapach, gdy stopniowo zwiększany jest wolumen trasnakcji, obcować już na żywym rynku z towarzyszącymi w tradingu emocjami. Tradingu nie nauczysz się z kanałów You Tube - tam się tylko sprzedaje marzenia. I nie ma drogi na skróty, tak jak w biznesie.

Praca w charakterze daytradera skupionego w biurze proptradingowym ma wiele zalet - nie musisz inwestować własnych środków (twoim kosztem jest czas na szkolenie), wykonujesz niszowy i egzotyczny w polskich warunkach zawód, masz jedno stałe miejsce pracy, codziennie uczysz się nowych rzeczy (spółki, wydarzenia, strategie), nie sprzedajesz produktu, nie obsługujesz klientów, a wypłata liczona według modelu wynagrodzenia prowizyjnego stanowiącego określony procent od wypracowanego w danym miesiącu zysku, rozliczana jest w walucie USD. Stąd też zarobki w tej branży potrafią znacznie odbiegać od średniej. Są także wady - to ciężka umysłowa harówa, emocje i stres, presja na wynik, sesja w Stanach zaczyna się w godzinach popołudniowych polskiego czasu i trwa do 22:00, dochód bywa niestabilny, ponieważ trading także jest sezonowy i w okresach mniejszej zmienności rynek po prostu nie daje zarobić i zamykamy miesięczny bilans pod kreską. W porównaniu do tradycyjnego biznesu, nie funkcjonuje tu konkurencja (najwyżej rywalizacja z kolegami z biura o wynik), będziesz ponosić niewielkie koszty - najczęściej jest to opłata 'desk fee' (za stanowisko) oraz platformę do handlu (co nie jest to regułą, w zależności od firmy). Swoją pracę w 'propie' możesz rozliczyć przez działalność gospodarczą lub jako osoba fizyczna.

Daytrading a tradycyjny biznes

Obecnie w Polsce funkcjonuje bardzo nieprzyjazny klimat dla tzw. 'małego biznesu'. Mimo teoretycznie dobrej koniunktury w gospodarce oraz pozornych ułatwień administracyjnych, większość jednoosobowych działalności gospodarczych kończy swoją historię w pierwszym lub drugim roku funkcjonowania, kiedy kończy się okres inkubacji i tzw. 'małego ZUS'. Bez względu na to, w jakiej branży chciałbyś działać jako przedsiębiorca, zderzysz się z wysokim nasyceniem rynku dóbr i usług, silnej konkurencji, niewielkim zasięgiem, presją cenową ze strony klientów czy kontrahentów, problemem 'czynnika ludzkiego', ale przede wszystkim z wysokimi opłatami na rzecz państwa oraz problemami z płatnościami za faktury i ich egzekucją, co stanowi w polskim biznesie prawdziwą plagę. Niemal każdy biznes potrzebuje, w pierwszej kolejności na rozruch, a później na zaspokojenie bieżących potrzeb, mniejszego lub większego kapitał i finansowania - najczęściej jest to leasing, kredyt czy dotacje. To nierzadko wysokie i wieloletnie zobowiązania, tymczasem nigdy nie masz pewności, że mechanizm firmy zadziała i towar, który zakupisz najczęściej za gotówkę, lub usługa znajdzie odbiorców po drugiej stronie. Pomyśl jaką kwotę należy zainwestować np. w restaurację lub serwis internetowy i ile czasu potrzeba, aby zaczęła przynosić dochody? Dużo czasu, szczególnie dziś.

Daytrading akcji amerykańskich naturalnie nie jest zajęciem idealnym i dla każdego, liczba biur proptradingowych w Polsce jest skromna (Gdańsk, Warszawa, Katowice), niemniej jednak wydaje się, że prowadzenie tradycyjnego biznesu stawia przed nami dużo więcej wyzwań i problemów, z którymi musimy się mierzyć każdego dnia. Kto nie próbuje, nie pije szampana.