Wraz z publikacją raportu finansowego za drugi kwartał 2018 roku Netflix przedstawił wzrost liczby nowych użytkowników, który nie spełnił oczekiwań zarówno Wall Street, jak i samego serwisu. Niektórzy obawiają się, że nie jest to jedynie jednorazowe niepowodzenie, a znak przyszłości firmy. Akcje Netfliksa poszły w dół o 12%, gdy tylko inwestorzy dowiedzieli się, że przyciągnął on 5,15 mln nowych subskrybentów, mimo iż w kwietniu przewidywano pozyskanie dodatkowych 6,2 mln osób. 670 000 nowych widzów mieszka w Stanach Zjednoczonych, natomiast pozostałe 4,47 mln to użytkownicy międzynarodowi rozproszeni po całym świecie. W czym zatem tkwi problem?

Netflix rozczarował analityków z Wall Street do tego stopnia częściowo dlatego, że poprzeczka zawsze ustawiana jest przez nich bardzo wysoko. Akcje platformy streamingowej są niezwykle drogie - cena jednostkowa wynosi około 400 dolarów. Kosztują więc prawie 237 razy więcej niż wynoszą prognozy na przyszłość. Porównując, notowania S&P 500 są obecnie 22 razy droższe, natomiast akcje przeciętnej spółki medialnej - 14 razy droższe. Tym samym można powiedzieć, że Netflix góruje nad resztą rynku. W liście do swoich udziałowców firma wyznała, że nie zdołano osiągnąć przychodu na poziomie 65 mln dolarów bądź wyższego z powodu umacniającego się kursu dolara. We fragmencie listu czytamy: "Ceny korygujemy powoli z upływem czasu w celu złagodzenia skutków ruchów na rynku Forex w perspektywie długoterminowej, jednak kiedy ruchy kursu waluty następują gwałtownie, wpływają na marżę operacyjną w bliskim okresie. Docelowa marża operacyjna w bliskim terminie jest lepsza w czasie osłabiania się kursu dolara, a słabsza w trakcie jego umacniania się." Netflix przyznał, że przyczyną niepowodzenia może być również rosnąca konkurencja ze strony innych przedsiębiorstw rozrywkowych. By zadowolić swoich widzów, HBO oraz Disney (DIS  ) coraz agresywniej obserwują obszar internetowych usług rozrywkowych, natomiast Amazon (AMZN  ) oraz Apple (AAPL  ) zaczynają inwestować w większą liczbę projektów, których zadaniem jest tworzenie treści.

Pomimo zaciętej konkurencji Netflix nie wiąże swojej przyszłości z innymi gałęziami rozrywki takimi jak sport, wiadomości czy gry wideo. Niektórzy analitycy oraz widzowie coraz częściej zadają sobie pytanie, czy tak szybkie tempo wypuszczania nowych produkcji nie przełoży się na spadek ich jakości. Wszystko jednak wskazuje na to, że krytycy z zadowoleniem przyjmują nowe seriale i firmy tworzone przez platformę, o czym może świadczyć fakt, że zyskała ona więcej nominacji do nagrody Emmy niż inni producenci treści.

Konkurencja to nie jedyny problem Netfliksa. Należy do nich także utrzymujący się ujemny stan wolnych środków pieniężnych. Firma wydaje krocie na inwestycje w marketing swoich produkcji. W poprzednim kwartale wydała 576,7 mln dolarów, natomiast w ciągu 6 miesięcy był to łącznie ponad 1 mld dolarów. Netflix zapowiedział, że spodziewa się straty netto za 2018 rok na poziomie 3 - 4 mld dolarów. Dyrektor finansowy spółki David Wells stwierdził: "Dług wydaje się nam najbardziej optymalnym wyborem, najbardziej opłacalnym źródłem kapitału dla firmy. Oczywiście, chcielibyśmy znaleźć się w punkcie, w którym jesteśmy spontaniczni i sami finansujemy swoje treści, widzimy drogę, którą możemy tam dotrzeć. Ale zanim to zrobimy, uważamy, że dług to właściwy wybór, jeżi weźmiemy pod uwagę koszt kapitału." Szef Netfliksa Reed Hastings przekonywał, że firma wciąż ma wielki potencjał, by rozszerzać działalność na rynkach międzynarodowych, szczególnie w Indiach, gdzie wielu ludzi wciąż ogląda telewizję.

Najważniejsze pytanie rodzące się obecnie w głowach inwestorów porusza kwestię tego, czy niski wzrost liczby nowych subskrybentów serwisu jest tylko jednorazowym wypadkiem przy pracy, czy może zwiastunem czegoś o wiele gorszego. Analityk pracujący dla GBH Insights Daniel Ives jest zdania, że słaby wynik wygląda bardziej na "problem dotyczący jednego kwartału, który nie powinien przerzucić się na następne cztery kwartały mimo konserwatywnej prognozy przedsiębiorstwa na wrzesień."