Czy mówi Wam coś nazwa 'kroksy'? To właśnie spółka Crocs (CROX  ) projektuje, produkuje i sprzedaje obuwie i akcesoria obuwnicze dla kobiet i mężczyzn, w tym wspomniane 'kroksy', sandały, drewniaki czy klapki i kalosze. Firma sprzedaje swoje produkty w 85 krajach, w tym w Polsce. Została założona w 1999 roku i ma siedzibę w Niwot w Kolorado.

Spółka odnotowała bardzo dobre wyniki w 2018 roku, zarówno w biznesie jak i na giełdzie, gdzie akcje firmy urosły w stabilnym trybie o 105%. Szczególnie interesująca była tu druga połowa roku, gdy spółka pokazała lepsze od oczekiwań wyniki kwartalne, zaskakując m.in. uzyskaniem dodatniego bilansu netto, a także zapowiedziała dobrą końcówkę 2018 roku i dobry początek 2019 roku. To także efekt wdrożonych przez firmę oszczędności, w ramach których redukuje ona koszty wygaszając mniej rentowne sklepy. Na dzień 31 grudnia 2018 roku spółka prowadziła 120 sklepów własnych, 195 outletów, 13 serwisów e-cmmerce oraz 68 'sklepów w sklepach'.

I kiedy wydawałoby się, że wszystko jest na dobrej drodze, w ubiegłym miesiącu pojawił się niespodziewany kryzys. Eskalacja wojny handlowej i zapowiedź wdrożenia 25-proc. ceł przez rząd Stanów Zjednoczonych od początku czerwca, spowodowały, że akcje spółki zatrzęsły się ze strachu, oddając w ubiegłym miesiącu aż 30,6%. Nie pomógł nawet solidny wynik za I kwartał, w którym spółka poprawiła przychody r/r o 4,5% do 295,9 mln USD, a także bilans netto w wysokości 26,7 mln USD, czyli 0,36 USD na akcję. Analitycy średnio prognozowali zyski w wysokości 0,26 USD na akcję przy przychodach bliższych 292 mln USD. Warto zwrócić uwagę na segment e-commerce, który odnotował 17% wzrost sprzedaży i jest ósmym kwartałem z rzędu z dwucyfrowym wzrostem. Dyrektor generalny Crocs, Andrew Rees, stwierdził, że ten kwartał był "świetnym początkiem roku", z silnym popytem na produkty firmy, dodając "Jestem bardziej niż przekonany o sile naszej marki i naszej przyszłości". W całym 2019 roku Crocs szacuje wzrost przychodów o 5% do 7% w odniesieniu do 1,088 mld USD w 2018 roku. Dodatkowo zarząd Crocs zwiększył swoje upoważnienie do odkupu akcji o 500 mln USD "jako odzwierciedlenie naszego optymizmu". To akurat dobry sygnał dla długoterminowych inwestorów.

Crocs - podobnie jak inne firmy z branży obuwniczej czy tekstylnej - zadrżał ze strachu w obawie przed wyższymi stawkami celnymi, ponieważ polityka handlowa Trumpa zepsuje im nieco biznes i zmusi do podniesienia cen. Jest to w pełni zrozumiałe, że inwestorzy mają obawy przed eskalacją wojny handlowej oraz spodziewanym nadchodzącym spowolnieniem gospodarczym. Spółka podpisała się, razem z ponad 170 innymi firmami obuwniczymi, pod petycją do prezydenta Trumpa wzywającą do ponownego rozważenia wysokości taryf celnych, ale jak widać, nie przyniosło to żadnego skutku.

Pojawia się pytanie, czy przecena o 30% stanowi okazję do kupna? Niekoniecznie. Spółka mimo silnego spadku, nie odnotowała odreagowania w krótkim terminie (choćby na początku czerwca, gdy rynek rósł jak na drożdżach), a to oznacza brak chętnych do kupna na poziomie 19-20 USD. Z wykresu setup jest więc prospadkowy. Perspektywy dla amerykańskiego sektora detalicznego są bardzo niepewne, ponieważ wpływ wyższych taryf na wydatki konsumpcyjne może być ujemny w czasie, gdy sprzedaż jest już słaba. Aby poprawić swoją wydajność, Crocs przeprowadza szereg procesów - outsourcingu całej swojej produkcji stronom trzecim czy przenosiny centrum dystrybucji w Ameryce do Ohio w celu złagodzenia wyższych stawek frachtowych. Zmiany te mogą poprawić marżę brutto i pomóc zrównoważyć potencjalne spowolnienie sprzedaży w USA. Wskaźnik prognozowanego C/Z (forward P/E) przy obecnej wycenie 13,91, wydaje się oferować dobrą wartość.

Crocs to interesująca spółka do obserwacji, prowadząca względnie zdrowy i zrównoważony biznes, który podlega takim samym ryzykom co podobne firmy z branży, w której działa.