Czwarty tydzień prezydentury Trumpa, jak i do tej pory cała jego kadencja, stoją pod znakiem poczucia nieprzewidywalności. Sądy uniemożliwiły wprowadzenie jego niewątpliwie najsłynniejszego dotychczas rozporządzenia wykonawczego, które zakazywało osobom z siedmiu muzułmańskich krajów wjazdu do Stanów Zjednoczonych. Niemniej jednak rozporządzenie wywołało chaos w biurach podróży na całym świecie oraz międzynarodową falę protestów i pozwów sądowych. Sam Trump jest często jest źródłem niepewności i rozbieżności. Prezydent często i publicznie zaprzecza oświadczeniom swojego sekretarza prasowego, który ma rzekomo się wypowiadać w jego imieniu. Senator Partii Republikańskiej z Arizony, John McCain (republikański kandydat na prezydenta w wyborach w 2008 r.), zadał w środę reporterom pytanie, które daje do myślenia: "Kto podejmuje decyzje w Białym Domu? Czy jest to 31-letni [Stephen Miller]? Czy może pan [Steve] Bannon? A może jednak przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów? Nie wiem". Ostatecznie, jak stwierdził senator McCain, "administracja Trumpa to dysfunkcyjne środowisko".

W mediach tematem przewodnim w tym tygodniu było podanie się do dymisji Mike'a Flynna, doradcy prezydenta Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego. Jego nominacja na to stanowisko od początku budziła kontrowersje. Flynn otrzymał honorarium od rosyjskiej stacji telewizyjnej, która uważana jest przez USA za propagandową tubę. W 2015 r. brał on udział w gali w Moskwie, podczas której siedział obok Władimira Putina. Kiedy były prezydent Barack Obama nałożył na Rosję sankcje w odpowiedzi na jej hakerski atak na serwery Krajowego Komitetu Partii Demokratycznej, odkryto (po uprzednim dochodzeniu), że Flynn kontaktował się z rosyjskim ambasadorem, Siergiejem Kisliakiem. 

Michael Flynn
Michael Flynn

12 stycznia 2017 r. dziennikach Washington Post, David Ignatius, doniósł na temat korespondencji Flynna z Kisliakiem. Następnego dnia sekretarz prasowy Białego Domu, Sean Spicer, zaprzeczył, jakoby Flynn i Kisliak rozmawiali na temat sankcji. 26 stycznia pełniąca obowiązki prokuratora generalnego, Sally Yates, powiedziała urzędnikom Białego Domu, że tych dwóch mężczyzn istotnie dyskutowało na temat sankcji, a ponadto, że Flynn mógł być szantażowany. Choć 8 lutego Flynn ponownie zaprzeczył powyższym oskarżeniom, to 9 lutego jeden z jego rzeczników oświadczył, że doradca nie jest "pewien na 100%". 13 lutego The Post oraz The New York Times opublikowały artykuły, w których mowa była o tym, że Yates ostrzegała Biały Dom o kontaktach Flynna z rosyjskim ambasadorem. Półtorej godziny później Flynn podał się do dymisji. 

Za rezygnację doradcy Trump oskarża media informacyjne oraz ujawnianie informacji przez personel. Jak stwierdził: "Generał Flynn to wspaniały człowiek. Uważam, że został potraktowany przez media - które w wielu przypadkach określam "fałszywymi" - bardzo, bardzo niesprawiedliwie i uważam, że to bardzo przykre, że tak źle go potraktowano". Takie stwierdzenie jest zgodne z walką prezydenta przeciw wolnym mediom. Trump zamieścił na Twitterze wpis, twierdząc, że media informacyjne są "wrogiem Amerykanów". Jego główny strateg, Steve Bannon, określił dziennikarzy mianem "opozycji". Podczas konferencji prasowej Trump faworyzował dziennikarzy z bardziej konserwatywnych mediów, mając nadzieję na życzliwsze pytania. Ataki prezydenta USA na wolne media wciąż cieszą się poparciem wśród jego silnej grupy białych wyborców bez wyższego wykształcenia. Jednakże jego poparcie wśród wyborców z wyższym wykształceniem, z których wielu oddało na niego swój głos w ramach protestu przeciw drugiemu kandydatowi, spada.

Siergiej Kisliak (w środku)
Siergiej Kisliak (w środku)