Prezydent Trump znany jest wszystkim ze swoich konserwatywnych poglądów, które od rozpoczęcia swojego urzędowania w Białym Domu przekłada na szereg dekretów. Jego zapowiedzi wydawały się podważać sens rozwijania "zielonych energii" w najbliższym latach. Nowy prezydent nie dopuszczał myśli, że działanie człowieka ma swoje przełożenie na zmiany klimatu. Już kilka lat temu wysnuł wniosek, że koncepcja globalnego ocieplenia jest stworzona przez rywali USA, w szczególności Chiny, tak aby ograniczyć konkurencyjności amerykańskiego przemysłu. Podczas kampanii wyborczej Trump zapowiedział, że jeśli zostanie prezydentem, to Agencja Ochrony Środowiska (EPA) zostanie zlikwidowana, oraz dołoży wszelkich starań, aby wycofać USA z paryskiego porozumienia klimatycznego, będącego obecnie podstawą w zwalczaniu globalnego ocieplenia.

Trump wydaje się jednak nie być już tak stanowczy w kwestii zmian klimatycznych. Po rozmowach ze znanymi w USA osobami zaangażowanymi w sprawy klimatu miał przyznać, że jednak człowiek ma wpływ na środowisko. Jego córka Ivanka Trump na początku grudnia zorganizowała spotkanie z Leonardo DiCaprio, który pełni rolę ambasadora przy ONZ (o czym szerzej pisaliśmy w naszym artykule), oraz Alem Gore, który jest laureatem nagrody Nobla za promowanie świadomości oraz edukacji na temat zmian klimatycznych. 

Leonardo DiCaprio w czasie Climate Summit 2014 w Nowym Jorku.
Leonardo DiCaprio w czasie Climate Summit 2014 w Nowym Jorku.

Niezależnie od tego pewne kroki mające na celu pomóc np. górnictwu zostały przez Trumpa podjęte, o czym pisaliśmy w artykule pt. Spółki węglowe nabierają tempa. Podpisano już anulowanie zasady ochrony rzek i potoków, programu wprowadzonego przez Baracka Obamę mającego na celu utrzymać górnictwo z dala od koryt rzek i ich degradacji oraz zanieczyszczenia wód. Najważniejszy jednak pod względem emisji gazów cieplarnianych jest plan Obamy o nazwie "Clean Power Plan". Niestety w dalszym ciągu jego realizacja może zostać anulowana przez nowego prezydenta. Plan Czystej Energii to najważniejszy program podjęty dotychczas przez USA w walce ze wzrostem emisji. Głównym jego celem jest redukcja emisji dwutlenku węgla przez amerykańskie elektrownie. Zakłada się ich zmniejszenie do 2030 roku aż o 1/3 w porównaniu z poziomem z roku 2005. Plan wzbudza ogromne kontrowersje wśród republikanów, którzy obawiają się, że wiele starych elektrowni, zostanie zwyczajnie zamkniętych. Warto pamiętać, że Stany Zjednoczone są na drugim miejscu na świecie - zaraz za Chinami - pod względem wielkości emisji gazów cieplarnianych. USA w ramach porozumienia z Paryża zobowiązały się do ograniczenia ich wielkości o 26-28 proc. do 2025 roku. To sprawia, że obecnie Stany Zjednoczone należą do krajów, które przeznaczają na odnawialne źródła energii najwięcej pieniędzy. W samym tylko roku 2015 było to ponad 40 mld dolarów.

Prezydent Barack Obama przemawia w czasie COP 21 w Paryżu w 2015 roku.
Prezydent Barack Obama przemawia w czasie COP 21 w Paryżu w 2015 roku.

Kto na działaniach Trumpa może zarobić? Przywrócenie znaczącej roli tradycyjnych branż energetycznych wydaje się niemożliwe. Jednak poprawa wyników spółek jak najbardziej tak. Na skutek nadwyżek w światowej produkcji w ostatnich latach ceny węgla znacznie spadły, co przełożyło się na problemy wielu kopalń. Jeśli spojrzymy na indeks Global Mining Index (INDEXTSI: TXGM), najgorsze wydaje się być historią i obecnie widać poprawę wyników dla całej branży. Indeks ten dostarcza inwestorom ogólnej wiedzy na temat zachowania kursów cen akcji w branżach związanych z górnictwem węgla, złota, aluminium i innych metali. Jednym z doradców Trumpa został znany amerykański miliarder Carl Icahn. Jest on m.in. udziałowcem spółki CVR Energy (CVI  ) zajmującej się przetwarzaniem ropy naftowej. Od początku wyboru nowego prezydenta akcje firmy poszły w górę, w obecnym momencie spółka warta jest ponad 2 mld dolarów. Prawdopodobnie takie spółki jak ta w najbliższym czasie skorzystają na polityce Donalda Trumpa. Zniesienie obowiązku dodawania biokomponentów do paliwa niedługo stanie się faktem. Obecnie firmy, które tego nie robią muszą uzyskać specjalne pozwolenie na produkcję paliw. Samo tylko CVR Energy wydaje na takie pozwolenia ponad 200 mln dol. rocznie.