Pod koniec 2017 r. Facebook (FB  ) ogłosił, że wprowadzi zmiany w zamieszczanych treściach. Zmiany te miały promować osobiste, skłaniające do rozmowy posty kosztem reklam portali, firm i organizacji non-profit. Jest to reakcja Facebooka na zarzuty jakoby nierzetelnie sprawdzał dodawane informacje, zwłaszcza biorąc pod uwagę rolę, jaką firma odegrała w skandalu dotyczącym fałszywych wiadomości w 2016 i 2017 r.. Ruch ten miał na celu nie tylko podwyższenie satysfakcji użytkowników, ale też polepszenie wizerunku przedsiębiorstwa, a jednocześnie skrócenie czasu, jaki facebookowicze spędzają na stronie i ograniczenie ruchu sieciowego firm, które używają Facebooka do publikowania swoich reklam.

Przewiduje się, że nowo wprowadzone zasady na pierwszym miejscu będą stawiały treści udostępniane w kręgach bliskich znajomych i rodziny. Jako następstwo, internetowi wydawcy będą zmuszeni do wymyślania nowych taktyk; wielu z nich polegało dotychczas w głównej mierze wyłącznie na Facebooku. Jeśli chodzi o statystyki, ich oparty na Facebooku ruch sieciowy spadł z 40% w 2016 r. do 23% w grudniu 2017 r.. W poprzednich latach takie rutynowe zmiany algorytmów również dewaluowały treści firm, co powodowało, że wydawały one więcej na reklamy, które miały się pojawić z powrotem na głównych stronach Facebooka. Dotychczas firmy miały prawo do nieodpłatnego promowania się. Nic więc dziwnego, że przedsiębiorstwa reklamujące się w internecie tłumaczą swoje niezadowolenie spadkiem ruchu sieciowego, co wcale nie powstrzymuje zmian na Facebooku, który wyjaśnia, że jako spółka publiczna działa w swoim najlepszym interesie.

Facebook dokonuje oceny zamieszczanych na portalu treści na podstawie "wywołania znaczących interakcji", które to definiuje na podstawie subiektywnych kryteriów. Facebook celowo nie wyjaśnia, co rozumie przez "znaczące interakcje". Oczywistym jest, że firmy, które do tej pory obchodziły te algorytmy będą miały utrudnione zadanie, a na stronie będzie coraz mniej reklam, ponieważ głównym celem tej aktualizacji jest ułatwienie komunikacji między poszczególnymi użytkownikami, a nie między użytkownikiem a firmą. Usługodawcy dostrzegają jednak plus tej sytuacji, a mianowicie mają nadzieję, że pozbędą się słabszej konkurencji i spamu.

Reklamujący się na Facebooku muszą pogodzić się z faktem, że nie mogą już polegać na darmowym kanale do promowania, jakim do tej pory był Facebook i aby dotrzeć do szerszego grona użytkowników będą musieli znacząco zwiększyć swoje wydatki na kampanie reklamowe. Obecnie trudno jest określić, jak duży wpływ na ruch sieciowy firm będzie miał nowy algorytm Facebooka, ale eksperci twierdzą, że łatwiej będzie dotrzeć do użytkowników publikując treści związane ze stylem życia niż ekonomiczne czy informacyjne. Dzieje się tak, ponieważ istnieje mniejsze prawdopodobieństwo niezadowolenia z postów lajfstajlowych, a także została zaobserwowana tendencja użytkowników do unikania treści informacyjnych np. wiadomości ze świata. Niemniej jednak spółki dopasują się do nowych zasad Facebooka korzystając nawet ze znacznie zmniejszonej oglądalności biorąc po uwagę jego potężny ruch sieciowy.