Miniony tydzień na nowojorskich giełdach przyniósł skrajnie mieszane nastroje. Od bardzo dobrego klimatu po ustaleniach ubiegłotygodniowego szczytu G20, do dwóch solidnych tąpnięć z hukiem we wtorek i w piątek. W międzyczasie, w środę Ameryka pożegnała zmarłego tydzień temu w piątek prezydenta USA George'a H.W. Busha.

Początek tygodnia nie zapowiadał giełdowego armagedonu. Inwestorzy wrócili na rynki finansowe 'nakarmieni' pozytywnym przekazem z Buenos Aires dotyczącym ustaleń wstrzymana eskalacji konfliktu handlowego między USA i Chinami, chociaż o samym porozumieniu niewiele wiadomo. Euforii nie było, raczej umiarkowany optymizm, który zgasił we wtorek sam Donald Trump, znów tweetując o taryfach - Jestem celnikiem (...). Uczyńmy Amerykę znów bogatą. To tylko przypomniało rynkowi po jak cienkim lodzie stąpa, lawina wyprzedaży ruszyła w połowie sesji, nie mogąc znaleźć dna i notując największe spadki od półtora miesiąca. Oliwy do ognia, po dniu przerwy z uwagi na pogrzeb George'a H.W. Busha, dolała czwartkowa informacja o aresztowaniu Meng Wanzhou - dyrektor finansowej oraz wiceprezes chińskiego Huawei, co miało miejsce w Vancouver. "Globe and Mail", który podał informację, podejrzewa, że zatrzymanie ma związek z naruszeniem przez spółkę Huawei sankcji wobec Iranu, nałożonych przez USA. Pani wiceprezes grozi ekstradycja do Stanów Zjednoczonych, władze USA i Kanady nie podały oficjalnie powodów zatrzymania, natomiast strona chińska domaga się jej natychmiastowego uwolnienia. Istniało zagrożenie, że incydent rozzłości Chińczyków i przekreśli niedawne porozumienie ze szczytu G20, jednak ku zdumieniu świata, amerykańskie byki włączyły turbokupowanie i z beznadziejnej sytuacji, niemal 'wyciągnęły' indeksy nad kreskę.

Odwrócenie nastrojów obserwowaliśmy w piątek, gdy giełdy po tym, jak otworzyły się na zero, szybko zeszły pod wodę, by obniżać notowania do samego końca. Tym samym handlowy tydzień kończy się w strefie minimów jesiennej korekty. Trudno wytłumaczyć skąd tak zmienne nastroje. Na pewno nie pomogły odczyty z amerykańskiego rynku pracy. Publikowane jak zawsze w pierwszy piątek miesiąca dane wypadły mocno poniżej oczekiwań - gospodarka wyprodukowała tylko 155 tys. etatów pozarolniczych, choć rynek prognozował około 200 tys. Wcześniej (w środę) prywatny raport ADP zasugerował, że dane mogą być słabe (179 tys. do oczekiwanych 195 tys). Odnoszę wrażenie, że obecnie, w czasie rozchwianych humorów amerykańskich inwestorów, odczyty mają drugorzędne znaczenie. Właściwie ie wiadomo, co jest w danej chwili istotne, chyba tylko 'ustalenia' algorytmów kupujących i sprzedających na dużą skalę.

W piątek także miał miejsce debiut giełdowy spółki Moderna Inc. (MRNA  ) z siedzibą w Cambridge, w stanie Massachusetts - uważanym za centrum badań biotechnologicznych - która sprzedając udziały w IPO na kwotę 604 mld USD, ustanowiła największą, jak do tej pory, ofertę spółki biotechnologicznej. Moderna, która nie ma jeszcze zatwierdzonych leków, pracuje nad spersonalizowanymi terapiami dla osób chorych na raka oraz stosowanych w leczeniu chorób zakaźnych i innych rzadkich chorów. Okoliczności rynkowe nie sprzyjały dobrym notowaniom, które spółka rozpoczęła poniżej ceny z IPO (23 USD), by na koniec dnia stracić aż 19 proc.

W skali tygodnia ETF-y na S&P500 (SPY  ) spadł o 3,8 proc., Dow Jones (DIA  ) 3,66 proc., natomiast Nasdaq (QQQ  ) nieco ponad 4 proc.