Donald Trump ma od dawna wyrobione zdania na temat imigracji i zdaje się je utrzymywać. Jakie konsekwencje może mieć jego ostatnia decyzja w tej kwestii? Jego ostatnie postanowienie wywołało niemałe kontrowersje, tym razem nie tylko w USA, ale również na całym świecie.

Trump już podczas kampanii wyborczej zaznaczał, że sprzeciwia się nielegalnej imigracji, a nawet imigracji jako takiej. Głośno było o jego obietnicach wybudowania muru na granicy z Meksykiem, a także o jego sprzeciwie wobec uchodźców. Nie było więc zaskoczenia, kiedy już podczas swojej prezydentury zaczął wcielać swoje pomysły w życie, między innymi zakaz imigracji z niektórych krajów muzułmańskich, czy ciągłe promowanie hasła ,,America First".

Ostatnia jego decyzja wpisuje się więc w kanon polityki ,,zamkniętych drzwi"; misja USA przy ONZ wycofała się bowiem z paktu na rzecz migracji.

Na czym polega ów pakt? Jest to tzw. Deklaracja Nowojorska, która została przyjęta przez 193 państwa należące do Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Według założeń ma ona wspierać międzynarodową kooperację, której celem jest poprawa losu migrantów i uchodźców na całym świecie. Kraje przyjmujące deklarację zgodziły się, by razem wspierać ochronę praw człowieka, podstawową edukację oraz pomagać państwom pomagającym przyjmować dużą liczbę migrantów. Dokument zakłada także ,,ostre potępienie" wszelkich form dyskryminacji.

Stany Zjednoczone swoją decyzję tłumaczą potrzebą niezależności, zaznaczając, że mają własne zdanie na ten temat. Nikki Haley, ambasadorka USA przy ONZ, powiedziała nawet, że ,,Deklaracja Nowojorska zawiera wiele dyspozycji, które są niekompatybilne z amerykańską polityką w sprawie imigracji i uchodźców", po czym dodała, że decyzje w tej sprawie muszą być podejmowane tylko i wyłącznie przez Amerykanów. Wtórował jej sekretarz stanu Rex Tillerson, który oznajmił, że Stany Zjednoczone ,,nie mogą poprzeć procesu, który podważa suwerenne prawo USA do wprowadzania własnych praw dot. imigracji i ochrony granic".

Pakt ma zostać przyjęty w 2018 roku, jednak już bez Stanów Zjednoczonych. Decyzja administracji Trumpa, co nie dziwi, została bardzo chłodno przyjęta przez opinię międzynarodową. Miroslav Lajczak, obecny przewodniczący Zgromadzenia Ogólnego ONZ, wyraził swoje niezadowolenia z tego faktu, zaznaczając, że migracje są problemem światowym. Nie brakuje głosów niezadowolenia z coraz większej izolacji Stanów Zjednoczonych na arenie międzynarodowej, tym bardziej, że jest to kolejna tego typu sytuacja, po, między innymi, szeroko komentowanej decyzji o wycofaniu z porozumień paryskich dotyczących klimatu czy zapowiedziach Waszyngtonu o wystąpieniu z UNESCO. Wycofanie się USA skrytykowała także organizacja Amnesty International.

Miroslav Lajčák
Miroslav Lajčák

Decyzja ta jednak wpisuje się w politykę Donalda Trumpa: widać, że prezydent stara się konsekwentnie wprowadzać hasło ,,America First" w życie, nawet kosztem opinii międzynarodowej. Izolacja USA na scenie dyplomatycznej może również oznaczać większa samodzielność USA w sprawach ekonomicznych, co też jest przecież jednym z głównych celów USA. Należy także zaznaczyć, że podczas kampanii wyborczej sam Trump ostro krytykował samą Organizację Narodów Zjednoczonych, mówiąc, że mimo sporych możliwości, stała się tylko miejscem, żeby się spotkać i dobrze się bawić. Przed swoją inaugurację dodał też, że zamierza ograniczyć finansowanie ONZ przez USA.

A propos ekonomii, można spodziewać się, że osobom ze świata biznesu, które dotychczas krytykowały Trumpa za jego postawę w sprawie migracji, również nie spodoba się ta decyzja. Elon Musk, dyrektor generalny SpaceX, który ma przecież niemałą historię kontaktów z Trumpem (Musk miał być nawet doradcą prezydenta, ale odmówił) już nieraz wyrażał swoje niezadowolenia z postawy Trumpa wobec imigracji. Podczas debaty o zakazie imigracji z niektórych krajów muzułmańskich Musk mówił, że nie jest to najlepsze wyjście i nic nie rozwiązuje. Trumpa niedawno krytykowała także Sheryl Sandberg, szefowa operacyjna Facebooka (FB  ), również nie popierając ,,zakazu wjazdu dla muzułmanów". W podobne tony uderzał także CEO giganta farmaceutycznego Merck (MRK  ), Kenneth Frazier, który zrezygnował z bycia w radzie doradców prezydenta, ponieważ ,,czuł potrzebę sprzeciwienia się rasizmowi i ekstremizmowi".

Kenneth Frazier
Kenneth Frazier

Decyzja o dalszej izolacji USA na arenie międzynarodowej może martwić kraje na całym świecie, jednak wydaje się, że Donald Trump zamierza podążać ścieżką samodzielności. Zobaczymy, czy wyjdzie to Stanom Zjednoczonym na dobre, bo jeśli chodzi o świat, można mieć poważne wątpliwości.