Coraz większe grono obserwatorów rynku kryptowalut twierdzi, że waluty cyfrowe są nieekologicznie - przynajmniej w większości przypadków. Wynika to z faktu, że ich wydobycie pochłania ogromne ilości energii elektrycznej. Niewielki kraj, który zaadoptował bitcoina udowadnia właśnie, że to nieprawda.

Salwador wydobył 0,00599179 bitcoinów, czyli równowartość około 269 USD, wykorzystując... energię pochodzącą z wulkanu. Prezydent Nayib Bukele - który swoją politykę i rozwój gospodarczy oparł na ogólnokrajowym "eksperymencie" wykorzystania bitcoina jak ogólnonarodowej waluty - umieścił na Twitterze (TWTR) wczesnym rankiem w piątek wpis, który informuje o niewiarygodnym wręcz źródle energii, które ma zasilać kryptowalutowych górników. We wtorek prezydent opublikował efektowny 25-sekundowy zwiastun, który zawiera ujęcia specjalistycznej platformy wydobywczej, na której znajdują się koparki wydobywające kryptowaluty. Teren zawierał również specjalistyczne instalacje, które są niezbędne do pozyskania energii wulkanicznej, w szczególności termicznej. Film, który od tego czasu stał się prawdziwym internetowym viralem z ponad 2,3 milionami wyświetleń opatrzony jest prostym napisem "Pierwsze kroki..." i przedstawia całą "fabrykę" w otoczeniu gęstego lasu deszczowego. To widok, który może niejednego zaskoczyć, ale wszystko dzieje się w poszanowaniu środowiska naturalnego.

Tym działaniem ten mały, ale niezwykle innowacyjny kraj Ameryki Łacińskiej rzeczywiście i w sposób kompleksowy traktuje bitcoina oraz cały rynek kryptowalut - traktując walutę cyfrową nie tylko jako narodową walutę, ale odczarowując ją wobec przeciwników, którzy twierdzą, że bitcoin w każdym wydaniu jest energochłonny, a jego wydobycie szkodzi środowisku. Bukele jednocześnia spełnia obietnicę ogłoszoną po raz pierwszy w czerwcu, kiedy oświadczył publicznie, że polecił państwowej firmie zajmującej się energią geotermalną - LaGeo SA de CV - stworzenie technologicznych fundamentów do wydobycia bitcoina przy użyciu bardzo taniej, w 100% czystej, w 100% odnawialnej, bezemisyjnej energii z wulkanów, które znajdują się na terenie kraju. Bukele wskazał w swoim piątkowym tweecie, że projekt wydobywczy wciąż jest w toku i że inżynierowie wciąż "testują i instalują" nowy sprzęt górniczy. Prezes przedstawił również zestawienie dotychczasowych nagród za wydobycie.

Co może być pozytywnie szokujące dla przeciętnego zjadacza chleba, nie jest tym samym dla miłośników zarówno kryptowalut, jaki i energetyki odnawialnej. Wydobywanie bitcoinów przy użyciu energii wulkanów jest tematem, który krąży w dyskusyjnych kuluarach w branży górniczej nie od dziś. Dla Alejandro de la Torre, który niedawno przeprowadził się z Chin do Teksasu temat nie jest zupełnie nowy - tego typu projekty mają funkcjonować całkiem dobrze już od pewnego czasu na Islandii. Salwador jest dosłownie nazywany "krainą wulkanów", a według oficjalnych danych energia geotermalna stanowi już prawie 1/4 produkcji energii. Posunięcie Salwadoru przez obserwatorów może okazać się zbawienne dla szerszej debaty na temat śladu węglowego bitcoina, obalając mity i rozpoczynając prawdziwą dyskusję o domniemanej szkodliwości kryptowalut dla środowiska. Okazuje się bowiem jednak, że całkowicie odnawialny, niewykorzystany zasób energii został uruchomiony i wypromowany wyłącznie dzięki bitcoinowi. Według Brandona Arvanaghi, inżyniera ds. wydobycia kryptowalut, bitcoin jest największym akceleratorem rozwoju energii odnawialnej w historii. To technologiczne odkrycie ma miejsce zaledwie kilka tygodni po tym, jak Salwador stał się pierwszym krajem, który ogłosił prawnym środkiem płatniczym właśnie największą kryptowalutę świata. W ramach wdrożenia rząd dodał setki bitcoinów do swojego bilansu i uruchomił własny krajowy wirtualny portfel - zwany "Chivo" lub salwadorskim slangiem "cool" - który oferuje transakcje bez opłat i pozwala na szybkie transakcje transgraniczne płatności. Słowem - w niewielkim Salwadorze się dzieje. Kiedy stanie się to dziełem również innych krajów?