Bentley odsłania karty i przedstawia Mullinera Bacalara. Auto, które kosztować będzie 2 miliony dolarów, jest kabrioletem, a w dodatku ma wnętrze wykonane z drzew, które upadły ponad 5 tysięcy lat temu. Bentley zapowiedział, że takich aut powstanie jedynie 12.

Wcześniej brytyjski gigant samochodowy zapowiadał, że odsłoni nowy model na Geneva Motor Show, jednych z największych targów motoryzacyjnych na świecie, które jednak zostały odwołane ze względu na rosnącą epidemię koronawirusa. Tak jak wiele innych producentów, Bentley zdecydował, że w tym wypadku najlepiej będzie zaprezentować auto online.

Bacalar jest autem typu Barchetta, który oznacza, że nie ma żadnego dachu. Samo słowo ,,Barchetta" zapożyczone jest z Włoskiego; oznacza po prostu małą łódkę. Tego typu auta nie mają nawet składanego dachu, co zdecydowanie obniża użyteczność auta podczas jakichkolwiek upałów.

Jak sprawa ma się z osiągami samochodu? Całkiem nieźle. Bacalar może pochwalić się 12-cylindrowym silnikiem o mocy 650 koni mechanicznych, a także ośmiobiegową skrzynią biegów. W większości przypadków moc będzie wędrować do tylnych kół, ale w razie utraty przyczepności, mogą być to też przednie koła, co czyni z nowego Bentleya uniwersalne auto.

Bacalar został nazwany na cześć jeziora na meksykańskim półwyspie Yucatan, znanym ze swoich pięknych krajobrazów. Nowy Bentley przypomina nieco swojego poprzednika, Bentleya Continetal GTC, ale jak przekonuje firma, Bacalar nie korzysta z żadnych elementów z tego auta oprócz... klamek. Ma to sprawiać wrażenie, jakoby miał on być totalnie nowym wytworem, jednak podobieństwa i typowy ,,bentleyowy" look rzucają się w oczy.

Ciekawie sprawa wygląda ze wspomnianym wcześniej wnętrzem. Drewno, z którego zostało wykonane wnętrze, jest z drzew, które były naturalnie kultywowane przez 5 tysięcy lat w rzekach i lasach regionu wschodniej Anglii w Wielkiej Brytanii. Według Bentleya, to właśnie dojrzewanie przez tyle lat w podmokłej ziemi dało drewnie wyróżniający się, czarny kolor. Po wykopaniu drewna z ziemi, drewno zostało wysuszone w kontrolowanym środowisku tak, aby zachowało swój kolor i właściwości. Brzmi to bardzo ekskluzywnie i nie da się ukryć, że to zapewne ten element skutecznie podnosi cenę Bacalara i sprawia, że będzie on nie lada gratką dla kolekcjonerów.

Bentley chwali się, że wspomniane drewno jest jedynie jednym z przykładów na ,,zrównoważenie ekologiczne" nowego auta. Inny to na przykład lakier zrobiony z popiołu łuskowego, produktu ubocznego produkcji ryżu. Popiół sprawia, że lakier dostaje charakterystycznego połysku. Zamiast typowego srebrnego, loga na Bacalarze są ciemnobrązowe, wraz z detalami z tytanu.

Swoje zrobiła także włoska firma Schedoni, która zaprojektowała miejsce na bagaże. Wyprodukowała również specjalne walizki, które mieszczą się w samochodzie. Nie jest to pierwszy tego typu projekt Włochów - specjalizują się oni w takich rozwiązaniach, a z ich usług skorzystało już m. in. Ferrari.

Bacalar ma być pierwszym z linii ultra-ekskluzywnych, wysoko dostosowanych samochodów, które są wyprodukowane w bardzo niewielkiej ilości egzemplarzy. Nie trzeba chyba dodawać, że tego typu modele kierowane są do niezwykle bogatych klientów. Jest to podobna strategia do tej, którą stosuje firma-siostra Bentleya, czyli Bugatti, ze swoim Bugattim Chironem. Wygląda na to, że działa, bo wszystkie 12 Bacalarów zostało sprzedanych w przedsprzedaży.