Międzynarodowe korporacje dbają o dobre warunki swoich pracowników i przede wszystkim o ich sprawiedliwe traktowanie bez względu na płeć, wyznanie czy narodowość. Oczywistym faktem jest, że pracodawcy oczekują od pracowników wypełniania codziennych obowiązków, a wynagrodzenie pracowników zależy od ich kompetencji - wiedzy, umiejętności oraz doświadczenia. Amerykański Departament Pracy rozpoczął dochodzenie dotyczące dyskryminacji ze względu na płeć wśród pracowników m.in. amerykańskiego giganta Google (GOOGL  ).

Według amerykańskiego Departamentu Pracy w wielu amerykańskich korporacjach mogło dojść do dyskryminacji płacowej ze względu na płeć - kontrolerzy wykryli, że kobiety zarabiają znacznie mniej od mężczyzn. Google podlega kontroli Departamentu Pracy, który w zeszłym roku zażądał dane personalne pracowników i listę płac. Poczałkowo Google odmówił udostępnienia tych danych, co mogło stanowić naruszenie prawa. Wstępna kontrola wykazała, ze dysproporcja wynagrodzeń była widoczna już w 2015 roku - kontrolerzy zażądali historycznej listy płac w celu wykrycia potencjalnych kolejnych nieprawidłowości. Przedstawiciele Google'a nie zostali dłużni - stwierdzili, ze ta kontrola to naruszenie 4. Poprawki do Konstytucji Stanów Zjednoczonych, która daje prawo do ochrony przed nieuzasadnioną rewizją. Dyskryminacja ma dotyczyć nie tylko programistek, ale także kobiet zatrudnionych na większości stanowisk - dyskryminacja kobiet i różnica w wynagrodzeniu ma być problemem Google'a, Oracle (ORCL  ) i Palantira. Janet Herold, regionalny radca prawny Departamentu Pracy, stwierdziła, że dochodzenie nie jest zakończone, jednak na obecnym etapie można stwierdzić, że dyskryminacja kobiet jest widoczna na większości stanowisk w siedzibie Google'a. Śledztwo zostało wszczęte z powodu odmowy udostępnienia informacji dotyczących wynagrodzeń przez firmy, które mają podpisane umowy z rządem. 

Kierownictwo Google stanowczo zaprzecza możliwości dyskryminacji kobiet. W 2015 roku 21% nowo zatrudnionych stanowiły kobiety, które objęły stanowiska związane z nowymi technologiami, natomiast obecnie 24% managerów Google stanowią kobiety. Powszechnie panuje pogląd, że  Dolina Krzemowa jest zdominowana przez mężczyzn. Wyniki badań przeprowadzonych przez Craft, platformę analityczną, pokazują widoczną dysproporcję - mężczyźni wygrywają z kobietami konkurencję o stanowiska w firmach zlokalizowanych w rejonie zatoki San Francisco. W przedsiębiorstwach zatrudniających mniej niż 10 osób 17% to kobiety, od 10 do 50 pracowników - kobiety stanowią 20% zatrudnionych, a w firmach do 100 pracowników - tylko 24%.

Według analiz przeprowadzonych przez Financial Times na 500 start-upach technologicznych z Doliny Krzemowej wynika, ze 23% ogółu pracowników to kobiety, natomiast w 10 największych korporacjach IT (m.in. Apple (AAPL  ), Amazon (AMZN  ), Oracle, Airbnb i Twitter) kobiety stanowią 36% ogółu pracowników, natomiast Uber deklaruje, ze tylko na 15% stanowiskach technologicznych zatrudnia kobiety.

Google nie jest pierwszym gigantem, który był lub nadal jest w trakcie kontroli Departamentu Pracy w zakresie przestrzegania przepisów kodeksu i pracy i przeciwdziałania dyskryminacji. We wrześniu Departament Pracy wystąpił z pozwem przeciwko firmie analitycznej Palantir, której zarzucano dyskryminację kandydatów z powodu rasy - według kontrolerów odrzucano przedstawicieli rasy azjatyckiej.

W styczniu kontrolerzy stwierdzili nieprawidłowości w firmie Oracle i przejaw dyskryminacji - biali mężczyźni mieli zarabiać znacznie więcej od przedstawicieli innych ras. Oracle stwierdził, że nie jest to prawda i oskarżenie było motywowane politycznie. 27 marca Donald Trump odwołał zarządzenie "Fair Pay" wprowadzone za prezydentury Baracka Obamy - dotychczas przedsiębiorstwa, które miały podpisane umowy na świadczenie usług lub dostarczanie produktów instytucjom rządowym, musiały spełniać dodatkowe warunki m.in. dotyczące równości wynagrodzeń. Obowiązujące wymagania gwarantowały transparentność wynagrodzeń oraz wymuszone klauzule arbitrażu dotyczące molestowania seksualnego lub przejawów dyskryminacji.

Trump zlikwidował transparentność płac oraz obowiązek opracowywania szczegółowych informacji na temat wynagrodzeń. Powyższa zmiana prawa przyczyniła się do pojawienia niepewności wśród pracowników Departamentu Pracy, który zajmuje się właśnie ochroną praw pracowniczych. Ponadto antyimigracyjna polityka Donalda Trumpa przyczyniła się do tego, że pracownicy niechętnie zgłaszają łamanie praw pracowniczych.

Na początku marca administracyjny sąd pracy wydał wstępny wyrok - Google nie było zobowiązane do udostępniania informacji o wynagrodzeniu. Przedstawiciele Google stwierdzili, że zebranie wszystkich wymaganych informacji dotyczących blisko 54 000 kandydatów kosztowałoby firmę blisko milion dolarów.