Szwajcarska firma Micro Mobility zaprezentowała wersję produkcyjną Microlino - malutkiego pojazdu elektrycznego, który został dokładnie przemyślany, aby był jak najbardziej praktyczny, a zarazem zepewniał przyjemność z jazdy.

Projekt Microlino wdrożył w życie szwajcarski przedsiębiorca Wim Ouboter. Wszystko zaczęło się 20 lat temu, kiedy chciał on stworzyć pojazd umożliwiający przemieszczanie się na odległościach zbyt długich do przejścia piechotą, ale zbyt krótkich, aby jechać tam samochodem. Wpadł on wtedy na pomysł budowy minisamochodu o napędzie elektrycznym. Porzucił jednak swoje plany, ponieważ w tym samym czasie inny szwajcarski biznesmen, Nicolas Hayek, był w trakcie realizacji podobnej idei, której efektem był Smart. Jak jednak przyznał Ouboter, Smart nie do końca był rozwiązaniem problemu, ponieważ został on sprzedany Daimlerowi i umieszczono w nim śmierdzący silnik spalinowy. Zamiast budowy malutkiego autka, zdecydował on się na rozwiązanie nurtującego go problemu w przemieszczaniu się na krótkie odległości poprzez budowę elektrycznej hulajnogi. Pomysł spotkał się ze sporym uznaniem w Azji, a założona przez niego firma Micro Mobility posiada kilka fabryk w Chinach.

BMW Isetta
BMW Isetta

Pomysł budowy minisamochodu elektrycznego powrócił w 2015 r., kiedy oglądając wspólnie z synami telewizję Wim Ouboter natknął się na program o elektrycznej wersji legendarnego pojazdu Isetta z 1950 r. Jeszcze w 2015 r. przygotonowano pierwsze szkice, jak taki samochód mógłby wyglądać. Przygotowanie dokładnego projektu powierzono z kolei grupie 10 studentów ze szwajcarskiej uczelni Zürcher Hochschule für Angewandte Wissenschaften (ZHAW), którzy dokonali tego w ramach projektu dyplomowego. Jeden ze studentów projektujących ten pojazd po ukończeniu studiów postanowił kontynuować współpracę przy projekcie Microlino i wyjechał do Chin, aby w tamtejszej fabryce zbudować pierwszy prototyp auta. Udało się go ukończyć pod koniec 2015 r., a premierę przed szerszą publicznością miał w 2016 r. podczas Targów Motoryzacyjnych w Genewie.

Ciepłe przyjęcie pomysłu małego pojazdu elektrycznego o nietuzinkowym wyglądzie podczas wystawy w Genewie skłonił twórców do rozpoczęcia prac nad wersja produkcyjną auta i zbierania na niego rezerwacji. W pierwszym tygodniu wpłynęło ich 500, a do stycznia 2018 r. 4600 osób dokonało rezerwacji (nie są to jednak wiążące zamówienia).

W środę (24.01) Micro Mobility publicznie zaprezentowało wersję Microlino, która w niemal niezmienionej formie trafi do produkcji seryjnej. Szwajcarska konstrukcja inspirowana włoską Isettą jest nieco większa od oryginału. Podobnie jak kiedyś, teraz też pasażerowie będą wsiadać do środka otwierając drzwi stanowiące przód pojazdu. Wszystkie egzemplarze standardowo będą wyposażone w szyberdach, aby zapewnić większą frajdę z jazdy. Na początku autka będą dostępne w 7 kolorach, które wybrali w głosowaniu fani projektu na Facebooku. Wszystkie jednak będą miały białą górę karoserii.

We wnętrzu znalazło się miejsce dla dwóch osób: kierowcy i pasażera. Inaczej jak jest to we współczesnych samochodach, nie zamontowano w nim dwóch foteli, ale kanapę, dzięki czemu pasażerowie będą mogli siedzieć bliżej siebie. Kokpit został zaprojektowany w sposób minimalistyczny - znajduje się na nim jeden zegar wskazujący wszystkie najważniejsze parametry. Nie przewidziano miejsca na nawigację, ponieważ jak twierdzą twórcy Microlino, każdy może skorzystać z najlepszej nawigacji włączając ją w swoim smartfonie. Projektanci otrzymywali wiele pytań o wielkość bagażnika. Jego pojemność wyniesie 300 litrów, czyli spokojnie może on pomieścić większe zakupy i dwie skrzynki napojów.

Jak zwraca uwagę Wim Ouboter i jego synowie Oliver i Merlin, którzy powoli przejmują od ojca kontrolę nad spółką, Microlino nie jest samochodem. Podczas prezentacji wersji produkcyjnej, przytoczyli oni słowa Steve'a Jobs'a, kiedy przedstawiał on światu iPad. Spytał się on wtedy, "czy istnieje miejsce na rynku dla trzeciej kategorii produktów między komputerem a smartfonem?" Takie samo pytanie zadano sobie projektując Microlino, które ma być czymś pomiędzy samochodem a motocyklem. Jest on mniejszy od samochodu, a zarazem odporny na warunki pogodowe w przeciwieństwie do jednośladów lub pojazdów im podobnych jak np. Renault Twizy, który nie posiada ogrzewania. Aby podkreślić funkcję pojazdem rozwijającym problem mobilności miejskiej, w standardzie do każdego samochodu dodawana będzie elektryczna hulajnoga mieszcząca się w bagażniku. W ten sposób po zaparkowaniu samochodu, szybko i wygodnie będzie można pokonać przysłowiową ostatnią milę.

Wim Outboter z synami.
Wim Outboter z synami.

Niewielkie rozmiary pojazdu mają umożliwić łatwe przemieszczanie się po coraz bardziej zatłoczonych miastach. Szczególnie łatwe stanie się parkowanie, podczas którego kierowca może przestać się martwić o odstęp od auta stojącego obok i czy wystarczy mu miejsca, aby otworzyć drzwi, ponieważ drzwi od Microlino otwierają się z przodu i wysiądzie on wprost na chodnik. Tak malutki pojazd pozwoli także zaoszczędzić niezwykle cenną przestrzeń miejską, którą przemienia się w parkingi. Na jednym miejscu parkingowym zmieszczą się trzy Microlino.

Klienci będą mieli do wyboru wersje z bateriami o dwóch rozmiarach: pierwsza umożliwia przejechanie 120 km, a druga 215 km. Bracia Ouboter przekonywali, że nie potrzeba jest więcej, ponieważ wtedy byłaby to bateria na kółkach. Statystyki wskazują, że średnio w samochodzie podróżuje 1,2 osoby, a średni dzienny dystans to 35 km, co oznacza, że konkurencyjne auta elektryczne są zbyt skomplikowane. Porównali oni zabezpieczanie się na "wszelki wypadek" poprzez montowanie ogromnych baterii o zasięgu 500 km, do zabierania ze sobą spakowanych walizek, kiedy wychodzimy do pracy, ponieważ może za godzinę zdecydujemy się jednak jechać na urlop. Ładowanie baterii możliwe będzie ze zwykłego domowego gniazdka. Pełne ładowanie zajmie jedynie 4 godziny, przez co nie będzie potrzeby instalacji szybkiej ładowarki w domu. Możliwe jest także skorzystanie z coraz powszechniejszych punktów ładowania, gdzie kompletne naładowanie potrwa ok. godziny. Prędkość maksymalna z kolei wynosi 90 km/h.

Niezwykle istotnym wyróżnikiem Microlino spośród innych pojazdów ma być jego przyjazność dla środowiska. Oprócz wspomnianej już troski o przestrzeń miejską, dotyczy to także zużycia energii. Wprawdzie jest to pojazd elektryczny, ale jak przyznają jego twórcy nie jest on zeroemisyjny, ponieważ zawsze powstają jakieś emisje podczas produkcji lub użytkowania. Postarano się jednak, aby był on możliwie najmniej uciążliwy dla środowiska. W porównaniu do innego popularnego elektryka - Nissana Leaf, produkcja Microlino pochłania o 60% mniej energii, a jego eksploatacja - 65% mniej. Szwajcarski pojazd jest prostszy w budowie, ma mniej części, mniejszą baterię i jest lżejszy (waży jedynie 400 kg).

Produkcją i technicznym wdrożeniem Microlino zajmie się włoska firma Tazzari EV, która posiada 50% udziałów w projekcie. Jak żartuje Wim Ouboter, jego partner posiada większe doświadczenie w budowie aut elektrycznych niż Elon Musk, ponieważ zajmuje się tym już od 2006 r. Micro Mobility planuje także udzielenie licencji na produkcję Microlino poza Europą. Pozwoli to na tworzenie miejsc pracy lokalnie oraz eliminację kosztów i emisji związanych z transportem gotowych pojazdów na inne kontynenty.

Zaprezentowany podczas środowego wydarzenia egzemplarz pokazuje, jak mniej więcej będzie wyglądał produkt finalny, który trafi do produkcji seryjnej. Producent zapowiada jeszcze drobne poprawki, które będą nanoszone w efekcie testów, które mają ruszyć lada chwila. Pierwsze dostawy do klientów planowane są na wiosnę lub lato tego roku. Jako pierwsi możliwość kupna Microlino będą mieli mieszkańcy Zurychu. Cena tańszej wersji tego elektrycznego miniauta to 12 000 euro, co czyni go najprzystępniejszym cenowo pojazdem o napędzie elektrycznym. Dla porównania cena nowego Smarta Electric Drive to 22 000 euro. W razie kłopotów technicznych, naprawą Microlino zajmą się pracownicy sieci Bosch Car Services, która posiada 16 000 warsztatów na całym świecie, a z którą porozumienie o wsparciu technicznym podpisało Micro Mobility.

Wim Ouboter podczas prezentacji zauważył, że nie jest to pierwszy samochód elektryczny zbudowany w Szwajcarii. Przed wieloma laty w kraju Helwetów powstało kilka interesujących konstrukcji, ale nie przyjęły się one na rynku. Jego zdaniem Microlino ma spore szanse na sukces, ponieważ teraz jest czas na auta elektryczne. Szanse te są szczególnie realistyczne, jeśli weźmiemy pod uwagę, że jest on stosunkowo tani, bardziej ekologiczny, praktyczny, a co być może najważniejsze - ma przyciągający uwagę, jedyny w swoim rodzaju wygląd.