Igrzyska olimpijskie to swego rodzaju przechwałki. Każde z państw wysyła najlepszych sportowców, by udowodnić całemu światu swoje możliwości. To demonstracja siły kraju. Na barki gospodarza spada zaś podwójny ciężar. W ciągu zaledwie kilku lat musi nie tylko przygotować wiele obiektów, ale i pokazać przy tym kreatywność oraz potencjał gospodarczy. Porażka na tym polu boleśnie uwidacznia słabość socjoekonomiczną i skazuje państwo na falę krytyki, jak na przykład podczas Zimowych Igrzysk Olimpijskich 2014 w Soczi czy też tegorocznych Letnich Igrzysk Olimpijskich w Rio.

Od lat wiele państw bije się o przyznanie tytułu gospodarza igrzysk mimo związanych z tym gigantycznych kosztów, wierząc w obietnice Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl) o przyspieszeniu wzrostu gospodarczego i dobrobycie. MKOl twierdzi, że gospodarz przyciągnie zagranicznych inwestorów oraz turystów, co zrekompensuje koszt zatrudnienia pracowników i budowy infrastruktury niezbędnej podczas igrzysk. Istnieją ekonomiści, którzy utrzymują, że niektóre państwa zyskały na organizacji olimpiady. Jen-Te Hwang, profesor ekonomii Narodowego Uniwersytetu Chengchi, stwierdził w 2008 r., że "organizacja igrzysk olimpijskich w znacznym stopniu stymuluje gospodarkę prężnie rozwijających się krajów, takich jak Japonia, Korea czy Chiny". Zwrócił jednak uwagę na kluczową kwestię - przed 1984 r. żadne miasto nie osiągnęło zysku z organizacji igrzysk. Nawet w obecnych czasach jest to wysoce nieprawdopodobne, choć teoretycznie możliwe.

Stadion Narodowy w Pekinie
Stadion Narodowy w Pekinie

Według danych Council on Foreign Relations zakładany koszt organizacji igrzysk był przekraczany za każdym razem od 1960 r. Najgorzej było w przypadku Letnich Igrzysk Olimpijskich w 1976 r. w Montrealu. Miasto początkowo oszacowało koszt na 124 mln USD, zaś w rzeczywistości wyniósł on ponad 2,6 mld więcej, co oznacza, że budżet został przekroczony o niemal 800%. Z raportu Saïd Business School of Oxford opublikowanego w 2012 r. wynika, że średnio jest on przekraczany o 179%. Odnotowano również, że Montreal spłacał dług po igrzyskach przez 30 lat. Stadion, który zyskał przydomek "The Big O" ("Wielkie O"), stał się co prawda atrakcją turystyczną, lecz i tak jest skarbonką bez dna. Jego naprawa w 2014 r. kosztowała 1,4 mln dolarów, zaś w 2015 r. dach został uszkodzony w 6776 miejscach z powodu nadmiernego obciążenia śniegiem, co świadczy o zadziwiających wadach konstrukcyjnych, biorąc pod uwagę to, jak surowe są zimy w Kanadzie.

Stadion Olimpijski w Montrealu
Stadion Olimpijski w Montrealu

Według National Geographic wiele opuszczonych stadionów niszczeje. W ostatnich latach dużo mówi się jednak o możliwości ich ponownego wykorzystania i wynikających z tego korzyściach gospodarczych. Brazylijczycy poinformowali, że areny oraz obiekty do sportów wodnych zostaną rozebrane, a materiały wykorzystane do budowy innych obiektów użyteczności publicznej. Szczegóły planu przedstawiono w czasopiśmie Wired:

"Future Arena, stadion piłki ręcznej, zapewni materiały do budowy czterech szkół podstawowych w dzielnicy Jacarepagua z miejscami dla 500 uczniów w każdej. Olimpijski Stadion Sportów Wodnych zostanie rozebrany, a komponenty wykorzystane do budowy dwóch publicznych basenów - w parku Madureira oraz w Campo Grande. Międzynarodowe Centrum Transmisyjne zostanie przerobione na akademik. Park Olimpijski Barra - trójkątny półwysep o powierzchni 120 hektarów, na którym zbudowano dziewięć obiektów olimpijskich - zostanie natomiast udostępniony jako przestrzeń dla publicznych parków i prywatnych deweloperów."

Stadion Panateński
Stadion Panateński

Wykorzystanie materiałów ze stadionów olimpijskich do budowy infrastruktury publicznej to świetny plan, nie rozwiązuje jednak ogromnych problemów, które spowodowała organizacja igrzysk w Rio de Janeiro. Pogrążona w kryzysie gospodarczym Brazylia w rzeczywistości nie miała niemal 6 miliardów dolarów potrzebnych do sfinansowania imprezy, która w dodatku wymagała przesiedlenia ponad 1,5 miliona mieszkańców Rio. Taki sposób organizacji igrzysk nie ma nic wspólnego ze zrównoważonym rozwojem.

Jednym z najbardziej radykalnych pomysłów jest organizacja letnich igrzysk olimpijskich co cztery lata w tym samym mieście. Jeśli MKOl zdecyduje się na takie rozwiązanie, najbardziej odpowiednie wydają się Ateny. Po pierwsze, to w Grecji narodziły się starożytne igrzyska. Również pierwsza nowożytna olimpiada w 1896 r. odbyła się w Atenach. Ponadto stały dochód i zwiększona liczba turystów mogłyby wspomóc osłabioną grecką gospodarkę. Pomysł spotkał się z aprobatą prezes zarządu Międzynarodowego Funduszu Walutowego Christine Lagarde, która stwierdziła, że to "dobre, niekonwencjonalne rozwiązanie". Mianowanie Aten stałym gospodarzem igrzysk oznaczałoby co prawda zerwanie z tradycją, lecz korzyści mogłyby znacznie przewyższyć ten koszt.