W miniony poniedziałek OPEC+ zdecydował o stopniowym zwiększaniu wydobycia ropy o 400 000 baryłek dziennie do listopada, mimo że niedobory gazu ziemnego i katastrofy klimatyczne nadwyrężają dostawy ropy na całym świecie.

Po spotkaniu grupy cena amerykańskiej, benchmarkowej ropy West Texas Intermediate (USO  ) podskoczyła do najwyższej wartości od siedmiu lat, tj. do 73,83 USD za baryłkę.

Obserwatorzy ropy spodziewali się, że OPEC+ zwiększy swoje miesięczne cele produkcyjne, biorąc pod uwagę ryzyko, że konkurenci mogą skorzystać z utrzymujących się wysokich cen. Jednak zwiększony popyt spotyka się z wyraźnym brakiem podaży ze strony wspomnianych rywali.

Według Vitol Group, firmy handlującej ropą, Arabia Saudyjska i pozostałe kraje członkowskie będą odgrywać szczególną rolę w ustalaniu cen ropy w nadchodzących miesiącach.

Oznacza to, że Arabia Saudyjska jest "chętna do zmiany obecnej umowy OPEC+ o miesięcznych podwyżkach w możliwie najmniejszym stopniu", powiedziała w rozmowie z Bloomberg Amrita Sen, współzałożycielka firmy konsultingowej Energy Aspects.

Według Wall Street Journal, saudyjscy urzędnicy prywatnie powiedzieli niektórym delegatom, że mają nadzieję wykorzystać wyższe ceny do wynagrodzenia sobie deficytów z zeszłego roku. Według opublikowanych w zeszłym tygodniu statystyk OPEC, dochody królestwa z eksportu ropy spadły o prawie połowę rok do roku w 2020 roku, do 119 mld USD.

Zapasy ropy naftowej na całym świecie pozostają ograniczone. Zmniejszające się zapasy gazu ziemnego w Europie i Ameryce Północnej spowodowały wzrost cen tego surowca do 190 USD za baryłkę.

W rezultacie coraz więcej zakładów produkujących gaz przechodzi na ropę, co według Amina Nassera, dyrektora generalnego Aramco, państwowego koncernu naftowego Arabii Saudyjskiej, może zwiększyć popyt o 500 000 baryłek dziennie.

Rynki naftowe zmagają się również z niszczycielskimi skutkami huraganu Ida. W ubiegłym miesiącu huragan zmniejszył produkcję o 32 mln baryłek, co odpowiada mniej więcej dwumiesięcznym podwyżkom OPEC. Przewiduje się, że skutki huraganu Ida dla produkcji ropy w USA będą odczuwalne do początku przyszłego roku, co oznacza utratę 300 000 baryłek dziennie.

Poniedziałkowe porozumienie "pozwoli nam kontynuować normalizację sytuacji na rynku", powiedział rosyjski wicepremier Aleksander Nowak podczas spotkania, którego część transmitowała rosyjska telewizja państwowa.

Widoczna dziś niezwykła jedność Rijadu i Rosji stanowi wyraźny kontrast w porównaniu z ich brutalną wojną cenową z zeszłego roku, która po raz pierwszy doprowadziła do spadku cen ropy. Na razie obie strony podtrzymują swoje niedawne porozumienie o zwiększeniu produkcji o 400 000 baryłek miesięcznie. Oba kraje oczekują, że do przyszłego roku produkcja powróci do poziomu sprzed COVID-u.

W międzyczasie, Arabia Saudyjska i grupa oczekują, że gospodarka po pandemii może przetrwać wyższe ceny ropy, pomimo obecnie napiętych dostaw.

"Królestwo czuje się komfortowo z obecnymi cenami i uważa, że nie wpłyną one na popyt na ropę" - powiedział Wall Street Journal jeden z saudyjskich urzędników.

Nie wiadomo, czy to twierdzenie się utrzyma, ani czy OPEC+ będzie w stanie dotrzymać obecnego harmonogramu produkcji. Afrykańska koalicja grupy walczy o zwiększenie produkcji, podczas gdy sankcje nadal blokują rurociągi wychodzące z Wenezueli i Iranu.