Po porażce poniesionej w zakresie polityki imigracyjnej ubiegły tydzień okazał się dużo bardziej łaskawy dla administracji Trumpa.

Po pierwsze, amerykański Sąd Najwyższy podtrzymał zakaz wjazdu do USA dla obywateli wybranych krajów, w tym Iranu, Korei Północnej, Syrii, Libii, Jemenu, Somalii oraz Wenezueli, z powodu niespełnienia przez nich wymogów bezpieczeństwa. Ograniczenie to zostało wprowadzone po raz pierwszy w styczniu 2017 roku, a więc zaledwie tydzień po objęciu przez Trumpa stanowiska prezydenta.

Zakaz wjazdu od razu wzbudził duże kontrowersje i głosy sprzeciwu wśród części amerykańskiego społeczeństwa. Przede wszystkim chodziło o to, jak bezduszną zdawała się decyzja o odmowie wpuszczenia do USA ludności uciekającej z ogarniętej wojną domową Syrii. Oprócz tego niektórzy określali zakaz prezydenta Trumpa mianem "antymuzułmańskiego", twierdząc, że jest on wymierzony przeciwko wyznawcom islamu.

Należy wspomnieć, że skutkami pierwszego zakazu były liczne zaskarżenia w sądach federalnych. Nie inaczej działo się po wprowadzeniu drugiego zakazu. Wreszcie, we wrześniu 2017 roku administracja Trumpa postanowiła przyjąć trzecią wersję zakazu, która nie obejmowała już Czadu. Tym razem prezydent USA odniósł sukces - zakaz został ostatecznie zatwierdzony przez amerykański Sąd Najwyższy. Prezes Sądu Najwyższego przyznał, że podburzające wypowiedzi Trumpa podczas swojej kampanii prezydenckiej nie powinny być jedynym kryterium podczas oceniania zakazu. Dodał, że ograniczenie samo w sobie nie dyskryminuje imigrantów ze względu na wiarę czy przynależność do danej grupy etnicznej, a jego nałożenie nie wykracza poza kompetencje prezydenckie.

Trump pochwalił się swoim zwycięstwem na Twitterze, publikując wpis o treści: "SĄD NAJWYŻSZY PODTRZYMUJE ZAKAZ WJAZDU. Wow!"

Co ciekawe, sędzia Sądu Najwyższego USA Anthony Kennedy, znany ze swojego wyważonego osądu, ogłosił w środę odejście na emeryturę. Oznacza to, że Trump będzie mógł wyznaczyć na to stanowisko wskazanego przez siebie sędziego. Biorąc pod uwagę fakt, że Republikanie kontrolują zarówno Izbę Reprezentantów jak i Senat, prezydent Stanów Zjednoczonych nie powinien mieć problemu z przeforsowaniem swojego kandydata. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że Trump wybierze młodego, konserwatywnego sędziego, który będzie mógł kształtować amerykańskie prawo przez dziesięciolecia. Odejście Kennedy'ego to wiadomość tak niespodziewana, a płynące z niej korzyści dla Partii Republikańskiej zdają się tak oczywiste, że wielu zastanawiało się, czy aby Biały Dom nie wpłynął w jakimś stopniu na decyzję sędziego.

16 lipca w Helsinkach ma odbyć się spotkanie Donalda Trumpa oraz Władimira Putina. Dla prezydenta USA jest to kolejna okazja, by przekonać świat, że podczas kampanii prezydenckiej nie doszło do zmowy z Rosją.