Przestrzeń kosmiczna zaczyna być bardziej znajoma ludzkości, niż niektóre obszary leżące na Ziemi. Do boju o kosmos, w tym orbitę okołoziemską, Księżyc lub Marsa dołączają kolejne kraje, niekoniecznie korzystając z technologii amerykańskich. W tym gronie chcą się znaleźć Rosjanie.

Rosyjski szef ichniejszej agencji kosmicznej w poniedziałek zapowiedział wycofanie się z programu Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, jeśli sankcje USA wobec moskiewskich jednostek kosmicznych "nie zostaną zniesione w najbliższej przyszłości". Dyrektor generalny Roscosmosu Dmitrij Rogozin podczas poniedziałkowego wysłuchania w rosyjskim parlamencie przekonywał, że jeśli sankcje wobec Progress i TsNIIMash - bo dokładnie o te projekty chodzi - będą nadal obowiązywać i nie zostaną zniesione w najbliższej przyszłości, kwestia wycofania się Rosji z ISS będzie w gestii amerykańskich partnerów. Rosjanie dają tym samym jasno do zrozumienia, że albo ich oczekiwania zostaną spełnione, albo - mówiąc wprost - stworzą własną stację, z której będą eksplorować przestrzeń kosmiczną. Mimo niepewnego stanu gospodarki i problemów politycznych prowadzą oni politykę twardej ręki oraz mają ogromne doświadczenie w technologiach kosmicznych, co absolutnie nie jest bez znaczenia.

Warto wspomnieć, że współpraca pomiędzy USA a Rosją była tak naprawdę obopólna. Amerykanie często korzystali z "podwózki" swoich rosyjskich partnerów, którzy wynosili na orbitę oraz ISS astronautów z różnych krajów. W grudniu administracja Trumpa określiła rosyjskie projekty, takie jak JSC Rocket and Space Center Progress oraz JSC Central Research Institute of Machine Building, znany również jako TsNIIMash, jako mające rzekome powiązania z rosyjskim wojskiem. Tego rodzaju plakietka wymaga od amerykańskich firm uzyskania licencji jeżeli chciałyby sprzedać technologię właśnie Rosjanom. Departament Handlu USA łączył również te flagowe projekty z rosyjską Służbę Wywiadu Zagranicznego (SVR), czołową moskiewską agencję szpiegowską, a także 42 innymi rosyjskimi podmiotami oraz 58 chińskimi. Departament Stanu USA ani NASA w tym momencie nie komentują sprawy, ale w pewnym momencie będzie trzeba to zrobić przy coraz większy naporze Rosjan.

Rakieta Saturn V, której pierwszy człon zbudowali inżynierowie Boeinga.
Rakieta Saturn V, której pierwszy człon zbudowali inżynierowie Boeinga.

Uruchomiona już w 1998 roku Międzynarodowa Stacja Kosmiczna służy jako największe centrum badań naukowych i współpracy na orbicie. Stany Zjednoczone, Rosja, Kanada i Japonia oraz kilkanaście krajów uczestniczących w Europejskiej Agencji Kosmicznej wspólnie pracują w ramach rożnych projektów oraz na miejscu. Mimo że Rosja już od pewnego czasu sygnalizuje, że rozważa wycofanie się z programu w celu stworzenia własnej stacji kosmicznej, ISS to w istocie ponad dwie dekady bliskiej i udanej współpracy między Waszyngtonem a Moskwą. W niedawnym wywiadzie dla mediów administrator ds. NASA Bill Nelson stwierdził, że "nie byłoby dobrze", gdyby Rosjanie opuścili program. Według niego oba kraje współpracują od dziesięcioleci, i rozbrat byłby nikomu niepotrzebny. Wydaje się więc, że nikomu nie opłaca się mimo wszystko zerwać tej współpracy. Eksploracja kosmosu to ogromne wydatki dla budżetu każdego kraju, a wyzwań w przestrzeni kosmicznej jest dużo więcej niż kiedyś, na czele z dotarciem misji ludzkiej na Marsa.

Wydobycie surowców naturalnych na Marsie.
Wydobycie surowców naturalnych na Marsie.