Brexit jeszcze dobrze się nie rozpoczął, koronawirus sieje gospodarcze zniszczenie, za to Amerykanie i Brytyjczycy, na przekór wszystkim, siadają do wspólnego stołu i chcą negocjować nowe porozumienie transatlantyckie. Choć to za dużo powiedziane - wszystkie rozmowy mają być zdalne, dzięki najnowszej technologii.

USA i UK nie zwracając uwagi na chaos spowodowany COVID-19 chcą zawrzeć kluczowy dla siebie "trade deal", który wydaje się tak potrzebny przy dzisiejszych problemach anglosaskich gospodarek. Wczesne negocjacje odbędą się w drodze wideokonferencji z powodu pandemii już niebawem, przy czym pierwsza runda rozmów potrwa dwa tygodnie. Kolejne sesje będą organizowane mniej więcej co sześć tygodni. Ministrowie twierdzą, iż zamierzają przeprowadzić trudną w realizacji "abolicję celną", dążąc do obniżenia ceł eksportowych i zwiększenia handlu usługami. Nie wszystkim jednak podoba się tempo prac. Brytyjska Partia Pracy ostrzega o standardach żywnościowych i prawach pracowników, sugerując że mogłyby być poświęcone w ramach ustępstw wobec Amerykanów. Wielkim optymistą jest za to prezydent USA Donald Trump, który ma nadzieję wynegocjować umowę jak najszybciej. Przyjęte standardy mówią jednak o tym, że międzynarodowe umowy handlowe zwykle trwają wiele lat. Rząd Wielkiej Brytanii oszacował, że zniesienie ceł i ograniczenie innych barier handlowych z USA może pobudzić gospodarkę o od 0,07% do 0,16% w ciągu najbliższych 15 lat, w zależności od sytuacji rynkowej. Krytycy Brexitu twierdzą jednak, że lepszy "deal" z USA nie może zrekompensować relacji z UE, z którą Wielka Brytania również negocjuje nowe stosunki handlowe po jej wyjściu 31 stycznia tego roku.

Przed rozpoczęciem rozmów sekretarz ds. handlu międzynarodowego Liz Truss powiedziała, że ​​celem jest otwarcie nowych rynków dla brytyjskich firm, zwiększenie inwestycji i stworzenie nowych miejsc pracy w całym kraju, dodając: "siedząc przy stole negocjacyjnym, zapewniamy, że dołożymy wszelkich starań, aby zawrzeć umowę, która przyniesie korzyści osobom i firmom w każdym regionie i kraju w Wielkiej Brytanii". Każda strona będzie miała około 100 negocjatorów pracujących w zespołach narodowych. Delegacji brytyjskiej przewodniczy Oliver Griffiths, starszy urzędnik w Departamencie Handlu Międzynarodowego. Pierwsza runda dyskusji, która została opóźniona o kilka tygodni z powodu wybuchu koronawirusa, obejmie handel towarami i usługami, handel cyfrowy, dwustronne inwestycje oraz wsparcie dla MSP. W 180-stronicowym dokumencie określającym cele Wielkiej Brytanii w marcu ministrowie stwierdzili, że mają nadzieję na obniżenie barier handlowych napotykanych przez brytyjskich producentów samochodów, ceramiki i takich produktów, jak ser cheddar. Zjednoczone Królestwo zobowiązało się do utrzymania standardów konsumenckich i środowiskowych oraz ochrony krajowej służby zdrowia, nalegając, aby ceny leków i przetargi na usługi zdrowotne nie były "na stole" dyskusyjnym. Ale rząd USA chce dla swoich rolników większego dostępu do rynków brytyjskich, co zgodnie z przewidywaniami brytyjskiej opozycji może prowadzić do ustąpienia Brytyjczyków w tej sprawie.

Jednym z głównych punktów spornych jest istniejący w Wielkiej Brytanii zakaz importu drobiu mającego kontakt z chlorem i innymi środkami dezynfekującymi. Przedstawiciele USA nie uważają, by zakaz ten był oparty na badaniach naukowych. Co ważniejsze, Waszyngton wskazał również, że chce zawetować zdolność Wielkiej Brytanii do zawierania umów z "gospodarkami nierynkowymi" w obliczu rosnących napięć pomiędzy USA a Chinami. Emily Thornberry, sekretarz ds. handlu międzynarodowego, stwierdziła nawet, że ​​Wielka Brytania powinna być "ostrożna" w stosunku do intencji prezydenta Trumpa, biorąc pod uwagę, że w listopadzie czeka go reelekcja. Według niej jest to przepis na umowę handlową zaprojektowaną z korzyścią dla największych korporacji amerykańskiego przemysłu, rolnictwa i opieki zdrowotnej, która będzie miała realny wpływ na szeroko pojętą brytyjską gospodarkę. Stany Zjednoczone, które opublikowały kierunki swojego planu rozmów handlowych w lutym 2019 roku obwieściły że stanowią 19% całego brytyjskiego eksportu w 2018 roku oraz 11% importu. Co ciekawe, chociaż UE pozostaje największym partnerem handlowym Wielkiej Brytanii, całkowity eksport do USA w 2018 roku był wart ponad dwa razy więcej niż w jakimkolwiek innym kraju. Nie pozostaje nic innego jak obserwować dalsze rozmowy, które trzeba też rozpatrywać w kontekście relacji Wielkiej Brytanii i Chin oraz Unii Europejskiej.