Historia niejednokrotnie pokazywała, że zawsze znajdą się tacy, którzy będą próbowali zarobić na kryzysie zdrowotnym. Pandemia koronawirusa nie jest wyjątkiem. Amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) wstrzymała obrót akcjami 23 różnych spółek biotechnologicznych, które wykorzystywały strach Amerykanów i wprowadzały w błąd. Niestety, jednym ze najbardziej popularnych źródeł fałszywych informacji jest sam prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump.

Polityk wywołał kontrowersje, sugerując niebezpieczne metody leczenia COVID-19, które wzbudziły zaniepokojenie naukowców, ekspertów ds. zdrowia i, o dziwo, producentów wybielaczy. Podczas jednej z konferencji prasowych Trump zaczął rozpatrywać opcję podawania Amerykanom zastrzyków ze środkami dezynfekującymi.

"I wtedy zobaczyłem płyn odkażający, nokautuje [wirusa] w minutę, jedną minutę. Czy jest możliwość, żeby robić coś takiego za pomocą wewnętrznego zastrzyku albo czyszczenia?" - zapytał prezydent. - "Warto byłoby to zbadać w obecności lekarzy. Według mnie to brzmi ciekawie."

Nic dziwnego, że propozycja Trumpa spotkała się z powszechną krytyką, także ze strony producentów wybielaczy i środków do dezynfekcji.

"Ze względu na spekulacje i poruszenie w mediach społecznościowych w ostatnim czasie... Jako światowy lider produktów leczniczych i produktów higieny mamy obowiązek wyjaśnić, że pod żadnym pozorem naszych środków odkażających nie wolno wprowadzać do ludzkiego organizmu (poprzez zastrzyk, drogą ustną czy w jakikolwiek inny sposób)" - oświadczyło Reckitt Benckiser (RBGLY  ), twórca produktów, takich jak Lysol i Dettol.

Kiedy tylko Trump zauważył falę negatywnych reakcji w mediach, przyjął strategię obrony polegającą na przekonywaniu o sarkastycznym charakterze swoich wypowiedzi.

"Zadałem dziennikarzom obecnym w pomieszczeniu sarkastyczne, bardzo sarkastyczne pytanie dotyczące środków do dezynfekcji. Ale one naprawdę zabijają [wirusa], zabijają go na rękach. I to polepszyłoby sytuację. Powiedziałem to w formie sarkastycznego pytania do dziennikarzy" - przekonywał amerykański przywódca.

Inną "ciekawą" propozycją Trumpa jest leczenie koronawirusa promieniowaniem UV. Podczas jednej z konferencji prasowych powiedział: "Załóżmy, że napromieniujemy ciało ogromną ilością, czy to ultrafioletu, czy po prostu bardzo potężnego światła. Załóżmy, że wprowadzimy to światło do organizmu przez skórę lub w jakiś inny sposób."

Eksperci medyczni kolejny raz zaprotestowali. Podczas gdy światło słoneczne faktycznie zabija wirusa znajdującego się na powierzchniach, nie powinno - i nie może - być wykorzystywane w sposób zasugerowany przez prezydenta USA.

"Jego wypowiedzi są niezwykle niebezpiecznie i nie mają poparcia medyków ani naukowców" - stwierdziła w wywiadzie dla "Business Insider" epidemiolog dr Saskia Popescu.

Co ważniejsze, zwykłe światło słoneczne różni się od światła używanego do dezynfekcji sprzętu medycznego.

"UVC to naprawdę paskudna rzecz - nie powinno się wystawiać na jego działanie" - powiedział Dan Arnold, sprzedawca w UV Light Technology. - "Aby oparzyć się UVB potrzeba kilka godzin, a w przypadku UVC - kilka sekund. Jeśli napromieniowaniu ulegną oczy... znacie to uczucie, kiedy spojrzycie na słońce? To dziesięć razy mocniejsze i to po dosłownie kilku sekundach."

Światło słoneczne nie zdoła nikogo uchronić przed koronawirusem. Wypowiedzi Trumpa mogą dać ludziom złudną nadzieję, że jeśli wyjdą na słońce, wirus zostanie zabity.

"Nawet jeśli na słońcu znajdują się dwie osoby, a jedna z nich zakasła na drugą albo na jej ręce, albo dotknie jej twarzy, słońce nic tutaj nie zdziała" - oznajmiła Popescu.

Izby przyjęć w całych Stanach Zjednoczonych odnotowały, także u dzieci, wzrost zatruć domowymi środkami czyszczącymi. Władze stanowe są zalewane pytaniami od obywateli dotyczącymi leczenia siebie i swoich dzieci za pomocą produktów do odkażania.

Dr Deborah Brix, koordynatorka ds. działań na rzecz walki z koronawirusem Białego Domu, wzięła w obronę Trumpa podczas wystąpienia w Fox News. Zapytana przez prowadzącego program Jesse'a Wattersa, czy prezydent "naraża kogokolwiek na niebezpieczeństwo, Brix zaprzeczyła.

"Prezydent zawsze stawia zdrowie i bezpieczeństwo na pierwszym miejscu" - stwierdziła. - "Uważam, że dowodem na to jest popieranie przez niego spowolnienia wytycznych odnośnie do rozprzestrzeniania się wirusa, mimo iż wiedział, jakie będą tego skutki gospodarcze."