Wieloletnia hossa na rynku amerykańskim przyciąga jak magnes rocznie setki firm, które szukają u inwestorów pieniędzy. Kiedy na polskiej giełdzie debiutów tyle co kot napłakał, za oceanem segment IPO to ogromny koszyk możliwości inwestycyjnych na krótki i dłuższy czas.

Ale uwaga! Inwestowanie czy/lub spekulowanie na akcjach spółek z IPO to gra o podwyższonym ryzyku i zajęcie dla nieco 'sprytniejszych' uczestników rynku giełdowego, którzy wykazują tzw. 'myślenie drugiego poziomu'. Akcje IPO nie mają wykresu z historią (lub tylko z historią kilkutygodniową), na którym można by oprzeć analizę techniczną, tu należy poświęcić nieco czasu na rozpoznanie przedmiotu inwestycji. Kiedy mówimy o tym, jak inwestować w akcje IPO, najtrafniejsze określenia to "ostrożnie" i "oczy szeroko otwarte". Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana.

Dlaczego firmy wchodzą na giełdę? Są ku temu przy powody:

  • prestiż (spółka trafia na czołówki branżowych mediów),
  • nagradzanie inwestorów prywatnych (w tym fundusze VC), którzy mogą sprzedać swoje udziały (najczęściej) z dużym zyskiem,
  • finansowanie - pozyskiwanie kapitału niezwiązanego z długiem.
Zazwyczaj inwestorzy indywidualnie nie mają możliwości zakupu spółki po pierwotnej cenie. Kiedy spółka wchodzi na giełdę współpracuje z bankami, które najczęściej skupują większość akcji i potem oferują je swoim najlepszym klientom. Statystycznie większość spółek zyskuje w pierwszych dniach notowań, stąd też klienci uzyskują szybki i łatwy zwrot z inwestycji i są bardziej lojalni wobec banku.

Zmienność. Co to dokładnie oznacza? W krótkim okresie zmienność ceny akcji ma wiele wspólnego ze różnymi czynnikami, takimi jak postawy inwestorów i popularność spółki. Jako że na rynku dostępna jest ograniczona liczba akcji spółki, wzmożony popyt na te akcje podnosi cenę (tak jak w przypadku Beyond Meat (BYND  ), a podaż obniża (przykład Lyft (LYFT  ). Im spółka wywołuje większe emocje, tym większa będzie zmienność i nieprzewidywalność kursu spółki, mimo że rynek nie otrzymuje żadnych nowych informacji, ponad to, co zostało zawarte w prospekcie emisyjnym.

No właśnie, na co zwrócić uwagę, gdy firma pojawia się na parkiecie? Zanim kupimy 'w ciemno' pakiet akcji, warto dowiedzieć się, za co płacimy. Na cenę wpływa kilka czynników, takich jak - trwałe przewagi konkurencyjne, zarządzanie, wycena fundamentalna na bazie finansów czy same finanse choćby w formie uproszczonej. Warto również doczytać na co mają być przeznaczone środki z IPO - sfinansowanie konkretnych projektów czy zasypanie dziury w budżecie. W tej skomplikowanej analizie nieznanego przedsiębiorstwa, mocno pomagają publikacje z amerykańskich branżowych mediów, które 'streszczają' zawartość prospektu emisyjnego, wydając opinię, czy IPO jest warte zainteresowania czy też nie. Ponadto dobra koniunktura na giełdzie przyciąga spółki często we wczesnej fazie rozwoju - różnej maści technologiczne start-up'y o nierentownej działalności (bardzo dużo z paszportem chińskim) czy tzw. 'jednorożce', które być może uprawiają innowacyjne i ciekawe biznesy, jednak póki co nie potrafią na nich zarobić, a osiągają przy tym astronomiczną wycenę jeszcze zanim zabrzmi pierwszy giełdowy dzwonek. Każdy chce pozyskać jak najwięcej środków, a aktualni akcjonariusze sprzedać udziały po jak najwyższych cenach.

Co kupić i kiedy? W segmencie IPO funkcjonuje jedna bardzo ważna powtarzalna zasada - jeżeli cena w IPO osiąga pułap powyżej pierwotnie zamierzonych widełek cenowych, oznacza to tylko tyle, że popyt jest duży i debiut giełdowy najczęściej jest udany - po jednej stronie stoją goście, którzy realizują zysk, a po drugiej cała reszta, która chce kupić, z nadzieją by odsprzedać później jeszcze drożej. Odwrotna sytuacja ma miejsce, gdy akcje w trakcie IPO cieszą się mniejszym zainteresowaniem (z różnych powodów jak choćby nieciekawy model biznesowy czy zawartość prospektu) - tu najczęściej pierwsze notowania są pod kreską, często pogłębiane przez rozczarowanych inwestorów realizujących straty. To ważne, jeśli chcesz grać krótkoterminowo IPO w pierwszych godzinach czy dniach na parkiecie.

Inwestorzy o niech dłuższym horyzoncie czasowym powinni zdecydowanie przeczekać pierwsze tygodnie aż spółka się 'wyszaleje', pokaże pierwszy publiczny raport kwartalny, pokaże jakiś trend, a krótkoterminowi spekulanci stracą nią zainteresowanie. Wówczas jest szansa uzyskać więcej informacji, które pozwolą podjąć decyzję.

W mojej ocenie z dużą rezerwą należy podchodzić także do debiutów najbardziej medialnych spółek. Rozczarowujące debiuty UBER (UBER  ), Lyft (LYFT  ) czy Slack (WORK  ) są dowodem na to, że poza oferującymi akcje (poza Slack - notowanie bezpośrednie), na rynku publicznym nikt nie zarobił. Najwyżej ci, którzy zorientowali się szybko, że cena jest 'zaporowa' i zagrali na spadek.

Kiedy inwestujesz w spółki, które są publiczne już od dłuższego czasu, masz znacznie dłuższą historię, na której możesz opierać swoje decyzje. W przypadku spółek 'świeżych' nie da się przeanalizować wszystkiego i trzeba podejmować decyzje trochę intuicyjnie - to sprawia, że granie IPO może być i jest bardzo ekscytujące. Jeśli odrobisz pracę domową, będziesz miał szansę kupić kawałek biznesu, który być może za kilka lat zaowocuje ciężarówką pieniędzy.