Wiele produktów na całym świecie drożeje w związku z koronawirusem. Cena ropy za to spada. Ma to związek z popytem na ten surowiec ze strony przemysłu, głównie w Chinach. Kraje OPEC próbują powstrzymać ten spadek.

OPEC i kraje stowarzyszone z tą organizacją nie doszły do porozumienia w ostatni piątek, kiedy miały zdecydować o ograniczeniu produkcji ropy w związku z wybuchem koronawirusa. Rosja nie chce jednak dać zielonego światła dla największego ograniczenia podaży od czasu światowego kryzysu finansowego. Ceny ropy znów spadły w piątek po południu w związku z doniesieniami, iż Moskwa nie jest gotowa zaakceptować dalszego ograniczenia produkcji. Później Reuters poinformował również, że OPEC i jego sojusznicy nie zgodzili się nawet na wdrożenie już przedyskutowanych cięć produkcji, co dodatkowo wpłynęło na ceny ropy naftowej. Oświadczenie grupy największych mocarstw paliwowych podaje, że grupa będzie kontynuować dyskusje, ale nie wspomina o żadnych cięciach. Rosyjski minister energii Alexander Novak powiedział dziennikarzom opuszczającym w piątek Wiedeń: "Podjęliśmy taką decyzję, ponieważ nie znaleziono konsensusu co do tego, jak wszystkie 24 kraje powinny jednocześnie reagować na obecną sytuację. Od 1 kwietnia zaczynamy działać bez uwzględnienia kwot lub obniżek, które obowiązywały wcześniej, ale to nie znaczy, że kraje nie będą monitorowały i analizowały rozwoju rynku" - powiedział.

Międzynarodowy benchmark ropy naftowej Brent spadł w piątek po południu do poziomu 45,46 USD, o ponad 8%, podczas gdy inny wskaźnik West Texas Intermediate spadł do 41,93 USD, również o około 8%. Oba benchmarki były notowane na najniższych poziomach od 2017 roku. Kontrakty terminowe Brent spadły o ponad 30% od momentu, gdy wspięły się na szczyt na początku stycznia. Zanim spotkanie doszło do skutku, w czwartek OPEC zalecił dodatkowe cięcia produkcyjne na poziomie 1,5 miliona baryłek dziennie od początku następnego miesiąca do końca roku. Spotkanie kontrolne miało się odbyć 9 czerwca. Wniosek był uzależniony od wsparcia producentów spoza OPEC, w tym Rosji. "Dla tej organizacji to naprawdę wielka chwila" - powiedziała w piątek rano Helima Croft, szefowa ds. globalnej strategii towarowej w RBC. "Jeśli Rosja odmawia już dziś, pojawiają się pytania dotyczące sensowności porozumienia OPEC +". Po raz kolejny rozłam między potęgą w OPEC, Arabią Saudyjską a Rosją, która nie jest jej stałym członkiem, poddaje w wątpliwość zasadność tego sojuszu energetycznego.

Croft wierzy jednak, że pozostanie Rosji w tym porozumieniu leży zarówno w ekonomicznym, jak i politycznym interesie Moskwy, "ale atmosfera jest gęsta". Mimo tego fiaska, sekretarz generalny OPEC Mohammed Barkindo, być może by rozluźnić atmosferę stwierdził, że "nie mamy powodu wątpić w dalsze zaangażowanie Federacji Rosyjskiej w to partnerstwo". Sekretarz ufa zapewnieniom rządowym z Rosji, że ojczyzna Putina będzie dalej współpracować. W rozmowie z reporterami irański minister ds. ropy Bijan Zanganeh przyznał, że grupa nie ma "planu B", jeśli Rosja lub inni członkowie spoza OPEC odmówią przyjęcia umowy. W przeszłości grupie udało się jednak wypracowywać konsensusy. Producenci ropy po raz pierwszy zobowiązali się do ograniczenia polityki zbiorowej produkcji w 2016, aby podnieść ceny, a porozumienie weszło w życie w styczniu 2017 roku. Zostało ono przedłużone w grudniu zeszłego roku, a sojusz zgodził się ograniczyć wydobycie ropy o około 1,7 miliona baryłek dziennie. Arabia Saudyjska następnie zdecydowała się na dobrowolne ograniczenie własnej produkcji o dodatkowe 400 000 baryłek na trzy miesiące, jeśli inne kraje będą się trzymać swoich zobowiązań. Najnowsze wieści sprawiają, że dalsze spadki ceny ropy naftowej będą miały miejsce, jeżeli spirala paniki związana z koronawirurem się nie skończy, bądź też kraje OPEC nie dojdą do porozumienia.