Slack Technologies (WORK  ), właściciel portalu i aplikacji korporacyjnej Slack rozpoczął handel akcjami na nowojorskiej giełdzie. Slack to druga co do wielkości firma, po Uber (UBER  ) której akcje są handlowane przy ulicy Wall Street. Jak było?

Spółka zadebiutowała na giełdowym parkiecie w formie DPO (tzw. direct listingu, bez emisji nowych akcji), tak jak w ubiegłym roku zrobiła to firma Spotify (SPOT  ). Oznacza to tyle, że spółka nie sprzedaje akcji inwestorom publicznym, którzy mogą je odkupić tylko od obecnych akcjonariuszy na giełdowym parkiecie. Stąd też cena akcji ustalana przez giełdę, jest w istocie bez znaczenia - spółka nie pozyskuje środków, debiut ma wymiar wyłącznie marketingowy. Wybór ścieżki DPO pozwala zaoszczędzić miliony USD na opłatach dla podmiotów pośredniczących w ofercie, a także pozwala sprzedawać akcje obecnym akcjonariuszom bez uwzględniania 90- do 180-dniowego okresu blokady, który zwykle towarzyszy tradycyjnemu IPO.

Slack jest bogatym start'upem, notując w bilansie 793 mln USD w gotówce i papierach wartościowych. Chociaż daleko mu do rentowności biznesu, póki co nie potrzebuje pieniędzy na pokrycie kosztów działalności.

Dzień przed inauguracją notowań, nowojorska giełda ustaliła cenę referencyjną na poziomie 26 USD. Pierwsza transakcja w czwartek doszła do skutku po kursie 38,50 USD, uzyskując maksymalną wartość w dniu otwarcia 41,85 USD, po czym zamknęła notowania po kursie 38,62 USD, kończąc dzień wzrostem o 48,5% w stosunku do ceny referencyjnej NYSE (ale tylko o 0,3% od ceny otwarcia). Czwartkowa cena zamknięcia wyceniła spółkę na 19,5 mld USD, czyli prawie trzy razy więcej niż jej ostatnia wycena w wysokości 7,1 mld USD jako prywatna spółka.

W piątek kurs akcji spółki nieco się uspokoił, zamykając dzień na poziomie 37,22 USD, co oznacza spadek o 3,3% w stosunku do pierwszej transakcji w czwartek.

Warto podkreślić, że ostatnia runda prywatnego finansowania dla Slack, przeprowadzona w sierpniu 2018 roku, odbyła się po kursie 11,91 USD, więc wszyscy 'wtajemniczeni' zdecydowanie zarobili.

Co to oznacza dla inwestorów giełdowych? Przede wszystkim to, że Slack na rynku publicznym, pod względem fundamentalnym, jest wyceniany według astronomicznej kapitalizacji 18,8 mld USD i nieprzyzwoicie drogi w stosunku do podmiotów prowadzących podobny charakter działalności - uwzględniając wskaźnik P/S (cena rynkowa/przychody netto ze sprzedaży, ang. price to sales) o wartości 43, odstaje (w górę) znacząco od reszty. Dodatkowo, przy astronomicznej kapitalizacji rzędu 18,8 mld USD, Slack stał się nieatrakcyjnym kandydatem do ewentualnego przejęcia. Warto wiedzieć, że najpierw w 2016 roku taką transakcję poważnie rozważał Microsoft (MSFT  ), a rok później Amazon.com (AMZN  ), gdy wartość Slack'a wyceniano na kwotę rzędu 9 mld USD. Wydaje się zatem, że rynek publiczny, wyceniając akcje debiutanta na blisko 40 USD, wykupił perspektywy spółki na wiele kwartałów do przodu. ​​Slack będzie musiał działać bezbłędnie w nadchodzących miesiącach i latach, aby uzasadnić tak wysoką premię i wiele ryzykuje, że zostanie ukarany przez rynek za wszelkie błędy.