Mikołajki przy Wall Street przebiegały pod znakiem solidnych spadków głównych indeksów giełdowych. Spadały także ceny ropy naftowej i rentowności obligacji. Recesyjny sentyment unosi się nad giełdowym parkietem.

We wtorek amerykańskie indeksy kontynuowały spadki. Dow Jones Industrial Average (DIA  ) spadł o 1% do poziomu 33596,34 pkt., S&P500 (SPY  ) spadł o 1,4%, do 3941,26 pkt, podczas, gdy Nasdaq (QQQ  ) oddał 2%, kończąc dzień po kursie 11014,89 pkt.

Dla S&P500 wtorkowa sesja była czwartą z rzędu na minusie. Od początku nowego miesiąca indeks stracił już 3,4%, a inwestorzy są bezlitośni i zamykają swoje pozycje, ponieważ lepsze od oczekiwań dane gospodarcze - w tym przede wszystkim ostatnie Nonfarm Payrolls z piątku, wzbudziły obawy o politykę Rezerwy Federalnej w zakresie kształtowania stóp procentowych oraz utrzymywanie ich dłużej i na wyższym poziomie, niż się tego oczekuje.

Podstawowy kłopot, z którym musi mierzyć się zarówno rynek inwestorów i bank centralny to dobra forma amerykańskiej gospodarki, która - przynajmniej według oficjalnych rządowych danych - jest silniejsza niż oczekiwano, pomimo podwyższania stóp procentowych. Abalityk David Donabedian z CIBC Private Wealth US, powiedział na łamach Wall Street Journal, że "Gospodarka nadal wykazuje siłę, której moim zdaniem nie oczekiwano (...) Konsument trzyma się tam całkiem dobrze, wciąż powstają nowe miejsca pracy, wzrost płac jest znaczny, a konsumenci nadal wydają".

Rynek jest przekonany, że na przyszłotygodniowym posiedzeniu, Rezerwa Federalna zrobi tak jak zasugerował w ostatnią środę prezes Fed Jerome Powell i podniesie stopy procentowe o 50 pb., po serii czterech podwyżek o 75 pb. w tym roku.

Nadal spadają ceny ropy naftowej. Ropa Brent taniała wczoraj o 4% do 79,35 USD za baryłkę po spadku o 3,4% w poniedziałek i notuje obecnie najniższe poziomy od początku stycznia.

Na rynku obligacji, rentowność 10-letnich amerykańskich obligacji skarbowych spadła do 3,512% z 3,598% w poniedziałek.

Ciekawe wystąpienie na szczycie rady dyrektorów generalnych The Wall Street Journal, odnotował dyrektor generalny Goldman Sachs David Solomon, który zasygnalizował, że jego firma prawdopodobnie będzie musiała ograniczyć swoją działalność ze względu na spowolnienie gospodarcze, co nie powinno dziwić, biorąc pod uwagę, jak ściśle wzrost w branży bankowej jest skorelowany ze światową gospodarką. Spadająca giełda i odpływ inwestorów z rynku, wojna w Ukrainie, podwyżki stóp procentowych i ogólne pogorszenie koniunktury, zdyskontowało plany wielu dyrektorów generalnych. "To naturalne zjawisko, że musisz przycinać w niektórych obszarach i cofnąć się, dlatego przechodzimy obecnie przez proces myślenia o tym, jak to zrobić" - mówił Solomon. Bankowy gigant z Wall Street ogłosił w październiku, przy okazji publikacji raportu kwartalnego, szeroko zakrojoną restrukturyzację. Ponadto Salomon powiedział, że prognozuje dalszy spadek cen akcji i nieruchomości w skali przyszłego roku, a także ocenił na 35% szans na tzw. 'miękkie lądowanie' w zakresie zbijania inflacji bez wygenerowania szkód dla gospodarki.