Z wysoką inflacją zmaga się nie tylko polska gospodarka. Również konsumenci bogatszych krajów, w tym Wysp Brytyjskich cierpią z powodu zmniejszającej się siły nabywczej pieniądza. Problem jest jednak bardziej złożony.

Brytyjskie gospodarstwa domowe borykają się z najwyższymi kosztami utrzymania od dziesięcioleci, ponieważ gwałtownie rosnąca inflacja, spadające płace realne i kryzys energetyczny wpływają negatywnie na ich dochody. Inflacja w Wielkiej Brytanii wzrosła do poziomów niewidzianych od dziesięcioleci, a ostatni odczyt osiągnął roczny poziom 5,4% w grudniu, co jest najwyższym wynikiem od marca 1992 roku. Zgodnie z odczytem Indeksu Cen Konsumpcyjnych (CPI) z września 2021 roku świadczenia socjalne - w tym emerytury państwowe - powiązane z inflacją wzrosną w kwietniu zaledwie o 3,1%. Dane pokazują również, że średnie zarobki, skorygowane o inflację, spadły w listopadzie o około 1% w porównaniu z rokiem poprzednim, co stanowi pierwszy spadek płac od czasu szczytu pandemii koronawirusa. Tymczasem podatki od dochodów z pracy mają wzrosnąć od kwietnia o 1,25 punktu procentowego, aby pomóc w finansowaniu kosztów opieki zdrowotnej i społecznej. Jest to ruch, który Boris Johnson ma podjąć wbrew rekomendacjom z własnego obozu rządzącego.

To skala makro, a jak wygląda sytuacja w skali mikro? W piątek dane z brytyjskiego Urzędu Statystyk Krajowych ujawniły, że między 19 a 30 stycznia jeden na pięciu dorosłych Brytyjczyków miał trudności z opłaceniem rachunków w ciągu ostatniego miesiąca. Ponad dwie trzecie dorosłych stwierdziło również, że ich koszty życia wzrosły od listopada, a najczęściej zgłaszanym powodem tej sytuacji jest wzrost kosztów żywności. Wywiady sporządzono na próbie 3500 osób. Z danych Kantar wynika z kolei, że tylko w ciągu czterech ostatnich tygodni ceny artykułów spożywczych w Wielkiej Brytanii wzrosły o 3,8% w porównaniu z tym samym okresem rok wcześniej. Analiza firmy obejmowała zmiany cen ponad 75 000 produktów. Niestety jednak, według Johna Allana, prezesa Tesco, najgorsze jeszcze przed nami. W związku z tymi problemami Bank Anglii pierwszy raz od 2004 roku podniósł w ostatnim czasie stopy procentowe. Sonali Punhani, ekonomista z Credit Suisse, przewiduje, że Bank Anglii jeszcze w tym roku zaostrzy politykę monetarną, przy inflacji, która według ekspertów banku centralnego ma na wiosnę wynieść 7%. W drugiej połowie 2022 r. oczekuje się, że inflacja spadnie, co może zmniejszyć presję na Bank Anglii do podwyżki stóp, ale i tak Credit Suisse prognozuje, że pomimo spadku inflacji w II połowie 2022 roku dalsze zacieśnienie polityki pieniężnej jest uzasadnione i prognozuje trzy kolejne podwyżki stóp w 2022 i trzy w 2023 roku.

W ostatnim czasie również Ofgem, regulator sektora energetycznego w Wielkiej Brytanii, podniósł limit cen energii o 54%, co oznacza, że od kwietnia roczne rachunki za energię dla milionów gospodarstw domowych wzrosną o około 700 funtów. Ze względu na zależność Wielkiej Brytanii od gazu ziemnego jako źródła energii, kraj ten szczególnie mocno odczuł niedobór gazu, który w zeszłym roku pchnął ceny hurtowe do rekordowych poziomów w całej Europie. Brytyjski minister finansów Rishi Sunak ogłosił w czwartek, że wszyscy odbiorcy energii elektrycznej w gospodarstwach domowych otrzymają od października 200 funtów w formie zniżki na rachunkach za energię elektryczną, które później będą musiały być spłacone w 40-funtowych ratach w ciągu pięciu lat. Minister ogłosił również, że większość gospodarstw domowych otrzyma 150 funtów rabatu na podatek lokalny - opłatę uiszczaną przez gospodarstwa domowe na podstawie wartości ich domu. Tak czy siak, wielu konsumentów na świecie czeka niepewny okres, określany jako "stagflacja".