Pandemia spowodowana COVID-19 dotknęła wiele branż. Pewne z nich są jednak bardziej poszkodowane od innych. Należy do nich branża odzieżowa, która próbuje wrócić do nowej rzeczywistości.

Gap (GAP) - największa sieć handlowa, sprzedającą odzież w Stanach Zjednoczonych - przygotowuje się do ponownego otwarcia 800 sklepów odzieżowych do końca maja. Stany takie jak Teksas czy Karolina Południowa powoli zaczynają znosić ograniczenia, które zostały wprowadzone z powodu pandemii spowodowanej koronawirusem. Firma z siedzibą w San Francisco, która jest właścicielem takich marek jak Banana Republic, Old Navy i Athleta, dołącza do rosnącej listy sprzedawców detalicznych - w tym Macy's (M), Nordstrom (JWN), Abercrombie & Fitch (ANF) i Chico's (CHS) - którzy podejmują kroki, aby wrócić do biznesu, aczkolwiek zapowiada, że będzie to miało miejsce przy zachowaniu odpowiednich środków ostrożności. "Naszym celem jest wyznaczenie złotego standardu w zakresie bezpiecznego handlu detalicznego" - powiedziała w wywiadzie telefonicznym dla mediów dyrektor wykonawcza firmy, Sonia Syngal, dodając że zaufanie do tego procesu powinno być najważniejsze.

W przypadku Gap ponowne włączenie świateł w sklepach prawdopodobnie i tak musi nastąpić. Sytuacja firmy jest jednak niewesoła. 23 kwietnia firma ostrzegła inwestorów, że może nie mieć wystarczającej ilości gotówki do finansowania bieżących operacji. Sklepy są od dłuższego czasu tymczasowo zamknięte. By ratować swoją sytuację, Gap wyemitował 2,25 mld USD nowych "zabezpieczonych" obligacji, aby pomóc w spłacie istniejącego zadłużenia. Pod koniec marca Gap wykorzystał też całą linię kredytową o wartości 500 milionów USD i zapowiedział wstrzymanie dywidendy. Szukając sposobów na obniżenie kosztów, przedstawiciele Gap zaprzestali w niektórych miejscach płacić czynsz właścicielom lokali w których znajdują się sklepy - miesięczne wydatki na wynajem wynoszą sieć w Ameryce Północnej bagatela 115 milionów USD. Co ciekawe, w ostatnim czasie tylko około 20% przychodów Gap pochodziło z centrów handlowych. Sprzedaż netto Gap wyniosła 16,4 mld USD w zeszłym roku podatkowym.

Sprzedawcy z centrów handlowych, w tym firmy odzieżowe, byli jednymi z najciężej dotkniętych pandemią, która zamknęła potencjalnych konsumentów w domu. Nawet w miarę zniesienia tych ograniczeń analitycy stoją na stanowisku, że centra handlowe mogą być jednym z miejsc, których konsumenci będą unikać w dłuższej perspektywie ze względu na ich ograniczoną przestrzeń. Sieć luksusowych centrów handlowych Nordstrom oznajmiła we wtorek, że po dokonaniu oceny rynku planuje na stałe zamknąć 16 swoich domów towarowych. Z kolei największy właściciel centrum handlowego w USA, Simon Property Group (SPG), ma w swoich centrach 412 sklepów Gap, w tym takich marek jak Banana Republic i Old Navy. To sprawia, że ​​Gap jest dla tej marki najważniejszym najemcą pod względem czynszu, a firmy te żyją w pewnej symbiozie.

Wcześniej wspomniane zabezpieczenia prezentują się imponująco: firma będzie umieszczać przegrody z pleksiglasu, aby chronić pracowników przed kupującymi. Umieści w sklepach znaki zachęcające klientów do noszenia nakryć twarzy i stosowania się do idei "social distancing". Toalety i przymierzalnie zostaną tymczasowo zamknięte. Środki do dezynfekcji rąk zostaną ustawione przy wejściach do sklepu, a godziny sklepowe zostaną zredukowane w dającej się przewidzieć przyszłości. Pracownicy firmy ponoć godzą się na tego typu utrudnienia. Jednak nie jest jasne, jak długo wirus Covid-19 utrzymuje się na materiałach takich jak odzież.

Statystyki firmy, przynajmniej te sprzed wybuchu pandemii w lutym są godne pozazdroszczenia: Gap prowadził 3345 sklepów na całym świecie, z dodatkowymi 574 lokalizacjami franczyzowymi. Aby zaspokoić popyt online i "pozbyć" się przepastnych zapasów w swoich magazynach, firma obecnie realizuje i wysyła zamówienia online z aż 1000 lokalizacji, a profesjonalne punkty odbioru dostępne są w 75 sklepach. Gap planuje podwoić też liczbę lokalizacji, z których jest wysyłany towar, a także rozszerzyć dodatkowe opcje odbioru. Firma jednak zastrzega, że niektóre zamknięte sklepy nigdy nie zostaną otwarte, a wartość wskaźnika giełdowego spadła w ostatnim czasie o 58%. Nie można jednak powiedzieć, że włodarze nic nie robią w trudnej dla nich sytuacji. Potencjalni inwestorzy powinno rozważnie inwestować w branżę odzieżową, mimo wycen, które wydają się być promocją.