Za nami kolejny tydzień rządów Trumpa, który tym razem upłynął pod znakiem zaskakujących zmian, głównie jeżeli chodzi o regulacje w zakresie prawa obywateli Stanów Zjednoczonych do posiadania broni. Okazało się, że prezydent oraz Partia Republikańska mają w tej kwestii zupełnie odmienne poglądy. W środę Trump poinformował o zamiarach podwyższenia wieku uprawniającego Amerykanów do zakupu karabinów. Wraz w wejściem w życie odpowiedniej ustawy kupno broni będzie legalne nie od osiemnastego, a od dwudziestego pierwszego roku życia. Dodatkowo prezydent zapowiedział zaostrzenie systemu sprawdzania przeszłości obywateli oraz wprowadzenie prawa, które umożliwi funkcjonariuszom odbieranie broni podejrzanym, zanim jeszcze staną przed sądem. "Najpierw konfiskata broni, a potem sprawiedliwy proces" - powiedział Trump, czym zaszokował NRA (amerykańskie Narodowe Stowarzyszenie Strzeleckie), Republikanów oraz większość swoich wyborców. Prezydent pozwolił sobie nawet na kpiny z członków Partii Republikańskiej, zwracając się do jednego z jej senatorów słowami: " No co, boisz się NRA, prawda?"

Nie jest to pierwszy raz, gdy Trump mówi o poglądach stojących w sprzeczności ze swoją partią czy zmienia stanowisko w kluczowych dla kraju sprawach. Podczas kampanii wyborczej obiecał wprowadzenie anty-aborcyjnych przepisów, jednak wcześniej wspierał prawa kobiet do aborcji. Zadecydował o uchyleniu Obamacare, a jednak wcześniej był zwolennikiem uniwersalnej opieki medycznej dla wszystkich. Przez większą cześć swoich rządów nie podejmował żadnych działań w kierunku zaostrzenia kontroli broni, a jednak przed objęciem stanowiska prezydenta opowiadał się za wprowadzeniem takich ograniczeń. Wielu wyborców Trumpa zagłosowało na niego właśnie ze względu na jego nieprzewidywalność. Część z nich chciała w ten sposób pokazać, że nie zgadza się na stagnację i bezproduktywność tak bardzo powszechne wtedy na Kapitolu.

Plany Trumpa mające na celu regulację prawa dostępu do broni spotkały się ze zdecydowanym sprzeciwem Partii Republikańskiej oraz wyborców, którzy potraktowali je jako rządową ingerencję w Drugą Poprawkę do Konstytucji Stanów Zjednoczonych. Wtedy jednak nastąpił nieoczekiwany zwrot akcji. Prezydent pochwalił się w mediach społecznościowych, że uczestniczył w spotkaniu z przedstawicielami NRA. Na jego koncie na Twitterze możemy przeczytać: "Udane (bardzo udane) spotkanie w Gabinecie Owalnym z NRA!". Jednocześnie swoją wiadomość opublikował jeden z przywódców NRA, Chris Cox: "Byłem na wspaniałym spotkaniu z @realDonaldTrump & @VP. Wszystkim nam zależy na bezpieczeństwie w szkołach, reformie opieki medycznej w zakresie zdrowia psychicznego oraz ograniczeniu dostępu do broni niebezpiecznym ludziom. POTUS oraz VPOTUS popierają Drugą Poprawkę, popierają także sprawiedliwe procesy oraz nie chcą restrykcji prawa dostępu do broni." Obecnie nie wiadomo zatem, czy Trump całkowicie wycofał się ze swoich wcześniejszych obietnic w sprawie zaostrzenia kontroli broni. Jest to ważne szczególnie teraz, gdy coraz więcej uczniów w całych Stanach Zjednoczonych domaga się podjęcia radykalnych działań. Należy zaznaczyć, że wielu z nich do czasu wyborów uzupełniających uzyska prawo do głosowania.

Jeżeli zaś chodzi o politykę ekonomiczną, Trump i tutaj przyszykował "małą" niespodziankę. W styczniu Steven Mnuchin, sekretarz skarbu, zapewnił na forum międzynarodowym w Szwajcarii, że USA "nie zamierza wplątywać się w wojny handlowe". Jednak w ostatni piątek jego słowa zostały podważone poprzez samego Trumpa. Prezydent nałożył nowe cło na aluminium oraz stal, a następnie opublikował na Twitterze post, w którym napisał: "Wojny handlowe są dobre i łatwo je wygrać." Zaniepokoiło to w równym stopniu Demokratów, jak i Republikanów. "Wall Street Journal" określił decyzję Trumpa o wprowadzeniu nowego cła mianem "największego błędu jego całej prezydentury". Czas pokaże, czy prezydent USA postanowi zmienić zdanie również i w tej kwestii.