Trump od dawna obiecywał zakończyć tak zwaną "wojnę z węglem" Obamy, która obejmowała przepisy dotyczące górnictwa i produkcji energii. Trump obiecał również przywrócić tysiące miejsc pracy w kopalniach. Jednakże obie jego obietnice okazały się trudne do spełnienia.

Niedawno Federalna Komisja ds. Regulacji Energetyki (FERC) odrzuciła wniosek Ricka Perry'ego, amerykańskiego Sekretarza ds. Energii, który proponował, aby subsydiować elektrownie węglowe i jądrowe. Działanie to miałoby na celu utrzymanie niezawodności sieci energetycznych i utrzymanie tego przemysłu przy życiu. Wniosek Perry'ego nie został zaakceptowany, ponieważ prawie wszyscy najwięksi operatorzy sieci amerykańskiej byli mu przeciwni.

Zasadniczo pomysł Perry'ego polegał na premiowaniu elektrowni węglowych i jądrowych za przechowywanie równowartości przynajmniej 90-dniowego zapasu paliwa na miejscu, co pomogłoby w zwiększeniu niezawodności sieci. Ponieważ elektrownie te nie są zasilane rurociągami, plan ten został opracowany specjalnie, by ochronić je przed gazowniami i jednocześnie poprawić ich sytuację. Wniosek Perry'ego był celowo nieskuteczny. Gdyby go zatwierdzono, przy życiu utrzymywane byłyby elektrownie węglowe i jądrowe, których funkcjonowanie nie jest ekonomicznie opłacalne.

Rick Perry przedstawił ten pomysł w celu poparcia programu Trumpa, który stawia na ożywienie przemysłu węglowego. W ostatnich latach wiele elektrowni zostało zamkniętych, ponieważ nie mogły one konkurować z dużo tańszymi i czystszymi gazowniami czy też odnawialnymi źródłami energii. Rick Perry ostrzegł, że ciągły spadek liczby elektrowni węglowych może zagrozić "niezawodności i wytrzymałości sieci krajowych", jednak eksperci zwrócili uwagę, że opóźnienie wycofania nieefektywnych elektrowni nie przyczyniłoby się do zwiększenia wytrzymałości, ponieważ awarie sieci generalnie wynikają z problemów z liniami przesyłowymi, a nie z niedostatecznego zaopatrzenia. Wykonana przez Resource for the Future analiza przypadku na temat kosztów i korzyści związanych z ratowaniem nierentownych dostawców energii wykazała, że wprowadzenie w życie propozycji Perry'ego kosztowałoby użytkowników energii elektrycznej dodatkowe 72 miliardy dolarów do 2045 r. bez żadnych dodatkowych korzyści. Badanie wykazało również, że propozycja przyniosłaby ujemny bilans środowiskowy w okresie od 2025 r. do 2045 r. i przyczyniłaby się do 27 000 przedwczesnych zgonów na terenie Stanów Zjednoczonych. Departament Energii Stanów Zjednoczonych argumentował, że wniosek amerykańskiego Sekretarza ds. Energii , wraz ze stanowiskiem Trumpa na temat węgla ogółem, osłabia konkurencję na hurtowych rynkach energii, kończąc ponad 30-letni trend nagradzania wydajnej i niskoemisyjnej technologii.

W całym tym konflikcie rząd odniósł jednak kilka wyraźnych zwycięstw. Produkcja węgla w USA wzrosła łącznie o 3,6% i wyniosła 767,4 milionów ton wyprodukowanych od czasu objęcia urzędu przez Trumpa. Mimo to Departament Energii Stanów Zjednoczonych przewiduje, że produkcja węgla spadnie o 2% w 2018 i 2019 r., gdy konsumenci przejdą na tańszy gaz ziemny. Trump próbował też promować amerykański eksport węgla, który rzeczywiście wzrósł o 55% w pierwszej połowie 2017 r. Jednak trend ten może nie utrzymać się zbyt długo, ponieważ USA jest producentem, który może eksportować więcej tylko wtedy, gdy popyt jest wysoki, a inni dominujący eksporterzy, tacy jak Australia i RPA, mają ograniczoną podaż. Wciąż szybko wzrasta liczba zamykanych elektrowni węglowych. 20 takich elektrowni ogłosiło plany zamknięcia w 2017 r. i istnieje małe prawdopodobieństwo, że mogłyby zostać otwarte kolejne, ponieważ instalacje gazu ziemnego są znacznie tańsze i łatwiejsze w budowie. I choć w pierwszych sześciu miesiącach 2017 r. powstały nowe miejsca pracy w górnictwie, informacje zebrane przez Bureau of Labor Statistics sugerują, że wskaźnik zatrudnienia spada z powrotem. Branża, zatrudniająca jedynie 51 000 pracowników, jest tak mała, że ekonomistom trudno jest ocenić, czy przyrost liczby miejsc pracy nastąpił czy też nie.