Ostatnich kilku miesięcy Twitter z pewnością nie zaliczy do udanych. Właśnie pojawiły się bowiem oficjalne informacje, iż Salesforce (CRM  ) - najpoważniejszy gracz chętny do zakupu "ćwierkającego portalu" - nie złoży oferty. W rozmowie z dziennikiem "Financial Times" CEO - Marc Benioff przyznał, że dokonanie transakcji nie byłoby dobrym interesem dla zarządzanej przez niego spółki. Po tej wiadomości ceny akcji Twittera natychmiast zanotowały stratę sięgającą niemal 8%. W przypadku Salesforce wyglądało to zupełnie inaczej - notowania akcji zanotowały bowiem wzrost o niemal 6%. Potwierdziły się więc niejako wcześniejsze prognozy analityków, którzy wartość transakcji szacowali nawet na 30 miliardów dolarów, z kolei możliwości finansowe Salesforce kończyły się według nich na około 22 miliardach.

O potencjalnych nabywcach Twittera pisaliśmy już na początku września. Na oficjalne potwierdzenie krążących plotek trzeba było jednak poczekać do października. Wtedy to wśród chętnych do kupna wymieniało się takich gigantów jak Apple (AAPL  ), Disney (DIS  ), Google (GOOG  ), czy właśnie wspomniane wyżej Salesforce. Jak się okazało żaden z gigantów chętny do kupna nie jest, co również skutkowało zawirowaniami notowań cen akcji, o czym możecie przeczytaj tutaj.

Kto inny mógłby kupić Twittera? Według portalu Recode mógłby to być jeszcze Facebook (FB  ), czy Microsoft (MSFT  ). Temu drugiemu Twitter najzwyczajniej w świecie nie jest potrzebny. Kupno przez tego pierwszego również wydaje się mało prawdopodobne - na początku działalności odrzucono ofertę złożoną przez spółkę Zuckerberga, transakcja miała opiewać na kwotę 500 milionów dolarów w udziałach Facebooka. Jako powód odrzucenia oferty podawano niezależność, która dla "ćwierkającego" portalu zawsze stawiana była na najwyższej półce. Jak podają media Jack Dorsey uważa, iż Twitter nadal powinien zostać niezależny, z kolei Ev Williams (podobnie jak większość zarządu) opowiada się za jego sprzedażą.

W czym więc tkwi największy problem? Nie musi to być notowana po raz kolejny strata (na koniec czerwca wyniosła ona 107 milionów dolarów), trzeba bowiem pamiętać, iż Twitter ma w zwyczaju przeznaczanie wypracowanego zysku na dodatkowe wynagrodzenia dla pracowników w postaci akcji pracowniczych i tak też stało się tym razem - w zależności od stosowanych standardów rachunkowości wynik finansowy może różnić się od siebie o setki milionów dolarów.

Największym problemem firmy wydaje się trwająca od dłuższego czasu stagnacja. Według raportu za rok 2015 w spółce nie odnotowano wzrostu aktywnych użytkowników, a przecież to liczba aktywnych użytkowników jest największym aktywem każdego z portali społecznościowych (dla porównania Facebook może pochwalić się wynikiem 1,65 miliarda). Faktem jest, iż liczba kont na "ćwierkającym portalu" również przekroczyła granicę 1 miliarda, jednak co z tego, jeśli 44% z nich nigdy nie wysłało "tweeta". Nad czym musi więc pomyśleć Twitter? Przede wszystkim nad strategią rozwojową, ale do rozwoju na pewno potrzebne będą odpowiednie zasoby, które zagwarantować może nowy nabywca... jeżeli takowy się znajdzie. Kiedy możemy spodziewać się nowych "zwrotów akcji"? Może to nastąpić już pod koniec tego miesiąca kiedy to spółka ma opublikować wyniki za bieżący kwartał.