Amerykańscy giganci technologiczni zarabiają niebotyczne sumy pieniędzy. W 2021 roku łączne przychody firm Alphabet (GOOG  ), Amazon (AMZN  ), Apple (AAPL  ), Meta (FB  ) i Microsoft (MSFT  ) wyniosły 1,4 biliona dolarów. Dochody te pochodzą z szerokiego i stale poszerzanego zestawu źródeł, od telefonów i farmaceutyków po strumieniowe transmisje wideo i wirtualnych asystentów. Analitycy spodziewają się, że łączna sprzedaż kwintetu technologicznego przekroczy 340 mld USD w pierwszych trzech miesiącach 2022 r., czyli o około 7% więcej niż w tym samym okresie ubiegłego roku.

Kiedy to wielka piątka zaczęła przedstawiać swoje najnowsze wyniki, na pierwsze strony gazet ponownie trafiły oszałamiające liczby. Alphabet ogłosił przychody w wysokości 68 mld USD, co oznacza wzrost o 23% w porównaniu z rokiem ubiegłym, choć spowolnienie wzrostu reklamy spowodowało spadek zysku netto do 16,4 mld USD. Tego samego dnia Microsoft ogłosił przychody w wysokości 49,4 mld USD, co oznacza wzrost o 18%, oraz zysk netto w wysokości 16,7 mld USD. Dzień później Meta ogłosiła sprzedaż na poziomie 27,9 mld USD i zysk netto w wysokości 7,5 mld USD.

Duże firmy technologiczne ze zrozumiałych względów chętnie chwalą się tymi imponującymi liczbami, a także swoją różnorodną ofertą. Znacznie bardziej nieśmiało mówią o tym, ile tak naprawdę zarabiają na wielu swoich produktach i usługach. Raporty roczne i inne publicznie dostępne informacje zazwyczaj łączą duże strumienie przychodów w jedną całość i opisują je w mało precyzyjny sposób. Na przykład w ubiegłym roku sprzedaż pięciu gigantów została podzielona łącznie na 32 segmenty działalności. Dla porównania, pięć najlepiej zarabiających amerykańskich firm spoza branży technologicznej ma 56 takich segmentów.

Apple dzieli swoją sprzedaż na pięć segmentów, Meta - tylko na trzy. Kategoria, którą Alphabet określa jako "Inne Google", przyniosła w zeszłym roku 28 mld dolarów przychodu. Obejmuje ona sklep z aplikacjami Google'a, sprzedaż smartfonów i innych urządzeń oraz subskrypcje z YouTube, spółki zależnej. W ubiegłym roku przychody YouTube z reklam, które Alphabet po raz pierwszy ujawnił dopiero w 2020 roku, wyniosły 29 mld dolarów. Oznacza to, że w 2021 roku Google Other i YouTube wygenerują więcej pieniędzy niż cztery piąte spółek z indeksu największych amerykańskich firm s&p 500.

Brak przejrzystości ma sens biznesowy. Utrzymywanie konkurentów w niewiedzy daje pewność, że nie będą oni próbowali powielać cennej jednostki biznesowej i obniżać jej marży. Andy Jassy, szef Amazona, ubolewał nad perspektywą ujawnienia danych finansowych swojej firmy, ponieważ zawierają one "przydatne informacje o konkurencji".

Na nieszczęście dla firm technologicznych zasłona tajemnicy jest coraz cieńsza. Organy regulacyjne, ustawodawcy i inwestorzy dostrzegają w tym problem i domagają się większej przejrzystości we wszystkich kwestiach - od funkcjonowania platform płatniczych wielkich firm technologicznych po ilość emitowanego przez nie dwutlenku węgla. Pojawiają się też nowe źródła informacji - raporty maklerów, analizy funduszy hedgingowych, a także - co najbardziej odkrywcze - sprawy sądowe o naruszenie przepisów antymonopolowych wytaczane przez niedoszłych konkurentów i organy regulacyjne na całym świecie. Wszystko to sprawia, że na światło dzienne wychodzą szczegóły dotyczące wewnętrznego funkcjonowania wielkich technologii.

Wysoka koncentracja zysków, słabnąca lojalność klientów i ogromne sumy, które są zagrożone różnymi działaniami antymonopolowymi.

iPhone pozostaje motorem napędowym zysków firmy Apple, Amazon czerpie większość swoich pieniędzy z przetwarzania w chmurze, a Alphabet i Meta nie mogłyby przetrwać bez reklamy internetowej. Firmy są mniej otwarte, jeśli chodzi o ujawnianie szczegółów dotyczących ich mniejszych, ale szybko rozwijających się jednostek. Prawdopodobnie największym niekwestionowanym źródłem zysków firm Alphabet i Apple są ich sklepy z aplikacjami. Firmy pobierają prowizję od wszystkich wydatków w aplikacjach na tych platformach, zwykle w wysokości do 30% (choć chcąc udobruchać regulatorów, coraz częściej oferują niższe stawki dla małych deweloperów i tych, których aplikacje opierają się na subskrypcji). Strumienie przychodów są umiarkowane. W 2019 roku wyniosły one około 11 miliardów dolarów dla firmy Google, jak wynika z jednej ze spraw wytoczonych jej w Ameryce przez grupę prokuratorów generalnych stanów. Analitycy szacują, że w przypadku sklepu Apple'a w ubiegłym roku wyniosły one 25 mld dolarów.

Ponieważ jednak koszty utrzymania sklepów z aplikacjami są niskie, marże zysku są ogromne. Marża operacyjna sklepu z aplikacjami firmy Apple została oszacowana na 78%, jak wynika z jednej ze spraw wniesionych przeciwko firmie przez Epic Games, producenta gier wideo. W przypadku Google'a marża ta wynosi 62%. Dla porównania, marża operacyjna w całym biznesie Apple wynosi 35%, a w całym biznesie Alphabet (który nadal opiera swoje przychody na reklamie) - 31%.

Sklepy z aplikacjami przeżywają rozkwit. Według danych brytyjskiego urzędu ochrony konkurencji i rynku (Competition and Markets Authority, Cma) przychody z tytułu prowizji dla Google i Apple w latach 2017-2020 wzrosły mniej więcej dwukrotnie. W 2020 roku sklep Google'a miał 800 000-900 000 deweloperów oferujących 2,5 mln-3 mln aplikacji. Tym samym będzie nieco większy od sklepu firmy Apple, w którym działało 500 000-600 000 programistów i 1,8 mln aplikacji. Jak wynika ze sprawy Epic firmy Apple i badania przeprowadzonego przez firmę Cma, nie widać oznak spowolnienia wzrostu ani spadku marż. W ostatnich latach marża brutto sklepu z aplikacjami firmy Google wzrosła o kilka punktów procentowych.