Legendarny inwestor, miliarder Warren Buffett, w ostatni weekend przy okazji raportu finansowego Berkshire Hathaway, opublikował swój doroczny list do akcjonariuszy. Jest to wydarzenie na tyle istotne, że w poniedziałek dokument był szeroko komentowany w mediach finansowych, a wielu inwestorów odnotowuje sobie ów termin w kalendarzach. Co Warren Buffett chciał przekazać światu?

Tegoroczny list "Wyroczni z Omaha", jest znacznie krótszy niż poprzednie, bo liczy zaledwie 17 stron. Czytamy w nim, że inwestor dość pesymistycznie odnosi się do obligacji określając je jako 'pomyłkę', na zdecydowaną korzyść akcji spółek, które uważa za najlepsze rozwiązanie w dłuższej perspektywie czasowej. Akcje mimo że spadają, to w długim terminie zwykle odrabiają straty i rosną wyżej. Bo spółka według Warrenna to nie tylko ticker na liście do handlu w dwie strony, a realny biznes, w który trzeba wierzyć. Miliarder podtrzymuje tezę, że zdywersyfikowany portfel akcji jest mniej ryzykowny niż trzymanie obligacji. Istotnie jest to związane z faktem przyjaznego nastawienia Buffett'a do amerykańskiej gospodarki.

Buffet zaznacza, że udane inwestycje w akcje wynikają z dokładnego przeanalizowania spółki pod kątem jej mocnych i słabych stron. Raz zwrot z inwestycji jest spektakularny, innym razem skromny, zdarzają się także wpadki. Niemniej jednak cierpliwe prowadzenie portfela akcyjnego w długim terminie pozwala uzyskać zadowalające wyniki. Cytując, "Ogólnie i z biegiem czasu - powinniśmy uzyskać przyzwoite wyniki. W Ameryce inwestorzy giełdowi mają wiatr za plecami. "

Obligacje amerykańskie - choć teoretycznie stanowią inwestycję bez ryzyka - są u Buffetta na cenzurowanym, a to choćby z powodu stale rosnącej rentowności napędzanej poprzez oczekiwania inflacyjne. Wspomniana rentowność, która wzrosła do dawno nie widzianych poziomów, jest częściowo odpowiedzialna za niedawną wyprzedaż akcji.

W liście został zawarty istotny akapit dotyczący używania zbyt wysokiej dźwigni przy inwestowaniu. Buffett podkreśla, że nie zadłuża się bez potrzeby, ale jednocześnie zaznacza, iż duża awersja do dźwigni najpewniej zmniejszyła zyski funduszu na przestrzeni lat. Granie pożyczonymi pieniędzmi źle wpływa jego zdaniem na podejmowane decyzje inwestycyjne oraz niesie za sobą zbyt duże ryzyko. Buffett podaje za przykład akcje własnego funduszu, który kilka razy w historii obsunął się o 40-50% podczas kryzysów. Cytując, "Charlie i ja śpimy spokojnie. Obydwoje wierzymy, że ryzykowanie tego, co masz i czego potrzebujesz, aby uzyskać to, czego nie potrzebujesz, jest szalone ".

W dokumencie jest zawarta także informacja o zakładzie o pół miliona dolarów między Buffettem, a Tedem Seides z Protege Partners. Założyli się oni o to, że inwestycja w bezkosztowy, automatyczny fundusz indeksowy przyniesie w długim terminie wyższy wzrost niż fundusze standardowe. Wynik obnażył niewydolność przemysłu funduszy inwestycyjnych, które pobierają wysokie opłaty z tytułu zarządzania i zwyczajnie przegrywają z rynkiem. I to znacznie. Wyniki nie pozostawiają złudzeń - fundusz indeksowy +125,8 proc., najlepszy z zarządzanych 87,7 proc. Zakład został szczegółowo opisany rok temu, ale obecnie doszło do jego wypełnienia.