Przez amerykański przemysł broni palnej przeszło trzęsienie ziemi. Legendarny producent, Remington, ogłosił upadłość.

Możnaby pomyśleć, że w takim kraju jak Stany Zjednoczone, gdzie prawo do posiadania broni jest zapisane w poprawce do konstytucji, a kultura broni palnej jest już trwale zapisana w DNA Amerykanów, koniunktura na pistolety, strzelby czy karabiny nigdy się nie skończy. Nic bardziej mylnego, o czym obecnie przekonuje się na własnej skórze Remington.

Obok Smith & Wesson i Colta, Remington to najbardziej rozpoznawalna marka wśród amerykańskich broni palnych. Historia firmy sięga aż 1816 roku, kiedy to Eliphalet Remington zbudował pierwszy karabin. Jego design szybko się rozpowszechnił, a firma rozrastała się w szybkim tempie. Pod koniec XIX wieku Remington Arms produkowała już nie tylko karabiny, ale również strzelby i rewolwery. W XX wieku w obu wojnach światowych broń Remingtona była używana już nie tylko przez armię amerykańską, ale na całym świecie. Zresztą przez resztę poprzedniego wieku producent notował kolejne sukcesy, nie ustając w produkcji solidnej broni. Remington jest odpowiedzialny za tak legendarne modele broni jak strzelba model 31, strzelba 870 czy karabin 700. Produkował też dla Rosjan karabiny Mosin-Nagant podczas I wojny światowej.

Tyle o historii, teraźniejszość wygląda już natomiast znacznie gorzej. Firma miała długi już od dłuższego czasu, a pomóc miało przejęcie Remingtona przez Cerberus Capital Management w 2007 roku. Już wtedy zadłużenie producenta broni wynosiło 252 miliony dolarów. 11 lat później wynosi już ono ponad miliard USD.

Trzeba zaznaczyć, że Remington mocno ucierpiał na strzelaninie, jaka odbyła się w szkole podstawowej w Newtown w stanie Connecticut. Zginęło wtedy 27 osób, a sprawca używał między innymi karabinu Remington Bushmaster. Nie da się ukryć, że gorszą PRową tragedię trudno sobie wyobrazić. Szybką reakcją wcześniej wspomnianego Cerberusa była próba sprzedaży Remingtona. Ta jednak spełzła na niczym, bo nie znaleziono chętnych, a w dodatku masowo zaczęli wycofywać się inwestorzy.

Agencja Reuters informuje, że w 2017 roku sprzedaż Remingtona spadła na łeb, na szyję, co sprawiło, że spółka odnotowała straty operacyjne na poziomie 28 milionów dolarów. Sprawa upadłościowa została zgłoszona do sądu w Delaware, a według porozumienia 82,5% udziałów firmy przekazane zostanie wierzycielom. Dodatkowo, na sfinansowanie funkcjonowania Remingtona podczas procesu upadłościowego, wierzyciele otrzymają 100 milionów USD. Rynki również zareagowały na wieści, szczególnie sama branża broni palnej: Sturm, Ruger (RGR  ) stracił 2,5%, a American Outdoor Brands (AOBC  ) 1,3%.

Obecna sytuacja na rynku tej branży też nie jest najlepsza (kolejna strzelanina w szkole, tym razem na Florydzie), mimo, że Donald Trump deklaruje się jako zwolennik broni. Broń nie sprzedaje się już tak dobrze jak w okresie przedwyborczym, kiedy to spodziewano się, że prezydentem zostanie Hillary Clinton i zaostrzy prawo do posiadania broni. Jak jednak wiemy, wygrał Trump, przez co broń na większą skalę zaczęły kupować mniejszości rasowe czy seksualne, obawiając się dyskryminacji, a co za tym idzie, przemocy. Jest to jednak i tak za mało, co widać na przykładzie Remingtona. Przeciwnicy obecnego prezydenta sugerują, że to kolejna gałąź biznesu, którą dotknął tzw. ,,Trump slump" (w wolnym tłumaczeniu ,,kryzys Trumpa"), jednak część komentatorów zaznacza, że sytuacja może się szybko zmienić. W listopadzie tego roku będą odbywały się przecież wybory do Kongresu, a Demokraci są faworytami, by zgarnąć znaczną liczbę miejsc. Producenci broni powinni w takiej sytuacji spodziewać się sporych przychodów, a kto wie, może i Remington odbije się od dna.