Nadszedł czas na podsumowanie 100 pierwszych dni prezydentury Bidena. Nie jest ona tak odmienna od poprzednika, jak mogłoby się wydawać.

Po 100 dniach prezydentury Biden wciąż jest pewien, że wygra technologiczną wojnę z Chinami. Paradoksalnie w tym kontekście będzie więc prowadził podobną do Trumpa politykę, ale wzbogacił ją o kilka elementów, tj. współpracę z europejskimi sojusznikami czy wzmocnienie krajowych innowacji. Te sojusze są jednak kluczowe, jeżeli prezydent USA myśli o rywalizacji z Państwem Środka. Administracja Bidena utrzymała pewne zakazy wprowadzone za czasów poprzednika dla chińskich firm. Dzięki umieszczeniu Huaweia na "czarnej liście" Amerykanie wciąż skutecznie odcinają Chińczyków od półprzewodników. Chociaż Biden zachował te zasady, ogłosił również politykę mającą na celu pobudzenie amerykańskiej innowacyjności. Emily de La Bruyere, współzałożycielka firmy konsultingowej Horizon Advisory jest zdania, że administracja Trumpa miała tendencję do koncentrowania się na inwestycjach militarnych, ale już pierwsze sygnały od Bidena sugerują, że obecna administracja łączy je z bardziej ofensywnymi lub proaktywnymi inwestycjami. W swoim wielkim planie zatrudnienia Biden wzywa Kongres do zainwestowania bagatela 180 miliardów dolarów w szeroko pojęty rozwój.

Na początku tego miesiąca wielu demokratów i republikanów przywróciło ustawę Endless Frontier Act do procesu legislacyjnego. W jej ramach ustawodawca proponuje zmianę nazwy amerykańskiej National Science Foundation (NSF) na National Science and Technology Foundation (NSTF). W ramach odświeżonej jednostki utworzyć ma się agencja technologiczna, która otrzymałaby 100 miliardów dolarów w ciągu pięciu lat na "ożywienie przywództwa Ameryki w odkrywaniu i stosowaniu kluczowych technologii, które będą definiować globalną konkurencyjność". Agencja finansowałaby badania w 10 kluczowych obszarach, w zakresie m.in. sztucznej inteligencji, półprzewodników, robotyki, materiałoznawstwa czy zaawansowanych technologii komunikacyjnych. Innym niezwykle istotnym zagadnieniem są półprzewodniki. Te komponenty mają kluczowe znaczenie dla funkcjonowania wielu urządzeń. Pierwotnym celem Amerykanów było uzupełnienie panujących niedoborów, ale długoterminowym celem jest zwiększenie zdolności Stanów Zjednoczonych do produkcji półprzewodników i sprowadzenie jej do Stanów, bowiem w znacznym stopniu przeniosła się ona do Azji, a zwłaszcza do Tajwanu i Korei Południowej. Biden podpisał już odpowiednie rozporządzenia w celu realizacji tego zadania. W ramach tych działań amerykańska firma Intel (INTC) ogłosiła w zeszłym miesiącu, że planuje wydać 20 miliardów dolarów na budowę dwóch nowych fabryk.

Kwestią, w której również rożni się od Trumpa, jest multilateralizm. Na początku tego miesiąca Biden i premier Japonii Suga Yoshihide zapowiedzieli, że Stany Zjednoczone i Japonia będą współpracować nad badaniami i rozwojem w obszarach takich jak sztuczna inteligencja i biotechnologia. Oficjele zapowiedzieli również, że obszar współpracy dotyczyć będzie łańcuchów dostaw, w tym półprzewodników, promowania i ochrony krytycznych technologii, które są niezbędne dla bezpieczeństwa. Biden spotka się również w przyszłym miesiącu w Waszyngtonie z prezydentem Korei Południowej, Moon Jae-in. Oczekuje się, że tematem rozmów będą półprzewodniki. Zarówno Japonia, jak i Korea Południowa są kluczowymi częściami łańcucha dostaw półprzewodników i rozwijają się w innych krytycznych obszarach technologii, w tym w robotach i sieciach mobilnych 5G nowej generacji. Rywalizacja między USA a Chinami ma jednak charakter zarówno technologiczny, jak i ideologiczny - USA próbuje zapewnić świat, że ma lepszą ofertę. Co na to Chiny? W swoim pięcioletnim planie rozwoju Pekin oświadczył, że uczyni "naukę i technologie oraz zdolność do samodoskonalenia jako strategiczny filar rozwoju kraju". Plan ma na celu zintensyfikowanie badań nad siedmioma kluczowymi dziedzinami, od obliczeń kwantowych po półprzewodniki, które, co jasne, również Chiny uważają za kluczowe. W międzyczasie Chiny dążą również do odgrywania większej roli w opracowywaniu własnych globalnych standardów, które stanowią podstawę rozwoju przyszłych technologii.