Dolary amerykańskich podatników powinny być wydawane na amerykańskie towary, wyprodukowane przez amerykańskich pracowników i z amerykańskich części. Tak twierdzi prezydent Joe Biden, świeżo mianowany na stanowisko w Białym Domu. 25 stycznia podpisał on rozporządzenie wykonawcze, którego celem było przekazanie w amerykańskie ręce większej części z 600 miliardów dolarów rocznych wydatków na federalne zamówienia publiczne.

Zarządzenie to było z ducha protekcjonistyczne: więcej rodzimych komponentów oznacza mniej zagranicznych. Ale międzynarodowe zobowiązania Ameryki oznaczają również, że środki podjęte przez Bidena mogą nie przynieść większych efektów.

Amerykańskie wysiłki na rzecz ograniczenia dostępu do zamówień sięgają prawie 100 lat wstecz. W 1933 roku Herbert Hoover podpisał ustawę Buy American Act (BAA), która próbuje generować amerykańskie miejsca pracy poprzez określenie sposobu dokonywania bezpośrednich zakupów federalnych. Zgodnie z nią agencje muszą preferować krajowych oferentów w przypadku kontraktów o wartości powyżej 10 000 dolarów, o ile co najmniej 50% ich produktów jest rodzimej produkcji, a (w przypadku dużych przedsiębiorstw) są one nie więcej niż 6% droższe niż najtańsza zagraniczna alternatywa. Ostatnio prezydent Donald Trump podpisał aż dziesięć rozporządzeń wykonawczych, próbując wyprzeć zagranicznych dostawców. W rezultacie od 22 lutego, aby zakwalifikować się do statusu preferowanego, produkty z żelaza i stali będą musiały być w 95% wytwarzane w kraju. Inne produkty będą musiały być w co najmniej 55% wykonane w kraju. A przewaga cenowa wzrośnie do 20%.

Biden może zaakceptować te nowe progi lub podnieść je jeszcze wyżej. Chciałby również upewnić się, że kwalifikująca się produkcja rzeczywiście wspiera amerykańskie miejsca pracy (choć nie jest jasne, jak mógłby to zrobić). Firmy starające się o zwolnienia będą musiały upublicznić swoje wnioski. Agencje będą poszukiwać małych firm, które wypełnią luki. Urzędnicy dokonają przeglądu listy produktów traktowanych jako zwolnione z BAA, ponieważ nie są one dostępne w wystarczających ilościach w Ameryce, która obejmuje wyposażenie ochrony osobistej, wolfram i jad kobry.

Co te zmiany oznaczają dla firm? Kontraktorzy stali się znużeni obietnicami wyparcia zagranicznych dostawców. Jimmy Christianson z Associated General Contractors of America (AGC) mówi, że dopóki coś nie wydarzy się na miejscu, jego członkowie "tak naprawdę nie dbają o to". Podczas gdy niektórzy chcieli, aby zmiany zapoczątkowane przez Trumpa poszły dalej, inni byli dalecy od zachwytu. Przedstawiciel Netzsch Pumps North America, na przykład, narzekał, że znalezienie komponentów produkcji krajowej będzie trudne i wymusi wzrost cen. Ponieważ tylko 30% ich działalności obsługuje rynki rządowe, dodatkowe obciążenie "zdecydowanie zabije naszą zdolność do konkurowania na rynkach poza Stanami Zjednoczonymi".

Zmiany wprowadzone przez Bidena do procesu zwolnień brzmią skomplikowanie, uważa Jean Grier, ekspert ds. zamówień rządowych. Christianson zauważa, że mogą one mieć "efekt schładzający" na liczbę przyznanych zwolnień. Jeśli rząd federalny spróbuje szybko skierować dolary na produkty, które nie mają rozwiniętych łańcuchów dostaw w Ameryce, zapchany proces przyznawania zwolnień może opóźnić projekty. Tak właśnie stało się w 2009 roku, mówi Brian Turmail, również z AGC, kiedy stanom kazano wydać federalne dolary na amerykańską infrastrukturę wodną, ale niektóre komponenty były niedostępne.

Wszystko to może wyglądać jak ukłon w stronę partnerów handlowych Ameryki. W praktyce jednak, zmiany zasad mogą nie mieć większego wpływu na duże kontrakty. Wszystkie kontrakty o wartości powyżej 182 000 dolarów są otwarte dla 20 innych członków Porozumienia w sprawie zamówień rządowych (GPA), do którego należą Australia, Kanada, Unia Europejska i Japonia, a także członkowie innych umów handlowych. Government Accountability Office oszacowało, że około 5 miliardów dolarów z 291 miliardów dolarów wydatków na federalne zamówienia publiczne, które analizowali, trafiło do firm w sześciu największych krajach-dostawcach w latach 2014-15. Inny szacunek stawia wartość importu (w tym komponentów) na wyższym poziomie, bo 9%. Bez zmian legislacyjnych - i tych do GPA - trudno będzie pozbawić obcokrajowców ich części zamówień federalnych.

Biden powiedział, że chce współpracować z partnerami handlowymi, aby "zmodernizować zasady handlu międzynarodowego, w tym te dotyczące zamówień rządowych". Ale i to okaże się trudne: kiedy w listopadzie administracja Trumpa próbowała usunąć z GPA niektóre produkty medyczne, została skarcona przez Wielką Brytanię, Szwajcarię i Unię Europejską. Opuszczenie GPA, ostrzega pani Grier, mogłoby odciąć Amerykę od zamówień na usługi za granicą. Niektórzy partnerzy handlowi obawiają się, że Biden, znużony zmienianiem reguł dotyczących wydatków federalnych, może postawić bezceremonialne warunki dotyczące sposobu wydawania przez stany dolarów stymulacyjnych, co nie leży w kompetencjach GPA. To jednak mogłoby spowodować problemy, przecinając łańcuchy dostaw. Po tym, jak w 2009 roku Kanada po raz pierwszy została wykluczona z wydatków na stymulację, rzeczywistość zintegrowanej produkcji północnoamerykańskiej sprawiła, że administracja Obamy zrobiła dla niej wyjątek. Protekcjonistyczne wypowiedzi na szlaku kampanii wyborczej są łatwe. Wprowadzanie ich w życie to już inna sprawa.