Po ostatnim incydencie ze stacją CNN sytuacja na froncie wojny Donald Trump kontra tzw. ,,fake news" staje się coraz bardziej napięta, a wszystko za sprawą... internauty, który tylko ,,trollował".

Nie jest tajemnicą, że prezydentowi USA nie jest po drodze z niektórymi mediami. Nie ze wszystkimi oczywiście, bo jednak z konserwatywnymi, jak na przykład Fox News, łączą go raczej przyjazne relacje. Trump często pojawia się na ich antenie, jest raczej chwalony za swoje dokonania i zdarza mu się nawet retweetować wpisy niektórych konserwatywnych komentatorów (jak na przykład Sean Hannity). Inaczej sytuacja ma się natomiast z mediami opozycyjnymi, czyli zazwyczaj liberalnymi. Tam Trump jest dość konsekwentnie krytykowany i tak było właściwie od samego początku jego kandydatury.

Sam prezydent oczywiście również nie pała do tej części mediów miłością, wielokrotnie nazywając ją ,,fake news" (czyli fałszywe wiadomości, albo, chyba zgrabniej ,,bujda newsy", jak to wymyślił Mariusz Max Kolonko). Zdecydowanie najczęściej nazywana jest tak przez niego stacja CNN, a konflikt między nią a Trumpem już właściwie otwartą wojną.

Sam termin ,,fake news" przeszedł do medialnego mainstreamu po tym jak w styczniu bieżącego roku na jednej z konferencji prasowych Donald Trump, wtedy jeszcze prezydent-elekt, nie pozwolił zadać pytania dziennikarzowi CNN Jimie Acoście i nazwał go właśnie ,,fake news". Od tamtej pory prezydentowi zdarza się dość regularnie przypominać, co sądzi o CNN. Na Twitterze Trumpa tydzień w tydzień pojawia się jakieś nawiązanie do ,,nieprawdziwych informacji" i często uderzają one w CNN. Prawdą jest, że ta popularna i wpływowa stacja oskarżała współpracowników Trumpa o zbyt bliskie z rosyjskimi służbami i biznesem, co okazało się być na tyle trudne do obrony, że trzech dziennikarzy złożyło wypowiedzenia.

Jednak eskalacja konfliktu do nowych granic nastąpiła dopiero 2 lipca. Donald Trump umieścił w swoim tweedzie gifa, w którym prezydent pojawia się na gali wrestlingu i... powala człowieka, który ma doklejone logo CNN. Sam Trump dorzucił jeszcze hasztag #FraudNewsCNN. Niewinny żart? Na Twitterze prezydenta USA niekoniecznie, zwłaszcza, że sam filmik jest dosyć niejednoznaczny i można go rozumieć albo w sposób komiczny, albo agresywny.

CNN, co nie dziwi, zinterpretowało to na drugi sposób. Od tamtego wydarzenia sprawy nabrały rozpędu. Człowiek, który stworzył dany filmik, czyli użytkownik Reddita o nicku ,,HanAssholeSolo" wydał oświadczenie, w którym przeprasza za zaistniałą sytuację, twierdzi, że nie chciał zrobić nic złego, a całość była tylko żartem, by uzyskać reakcję od innych użytkowników. W oświadczeniu tym szczególnie przeprasza CNN, i to dwa razy, mówiąc nawet, że rozumie i docenia dziennikarzy, którzy często narażają życie dostarczając wiadomości.

Studio nagraniowe CNN
Studio nagraniowe CNN

Dzień później CNN na swojej stronie umieściło artykuł, w którym oznajmia, że znalazło i zidentyfikowało twórcę mema używając danych dostępnych na Reddicie, próbując się nawet z nim skontaktować. Dalej jednak jest jeszcze ciekawiej, bo autor tekstu, Andrew Kaczynski oznajmia, że nie będzie publikować tożsamości słynnego już użytkownika ,,HanAssholeSolo", bo ten okazał skruchę i publicznie przeprosił. Potem jednak pojawia się zdanie, że CNN ,,zastrzega sobie prawa do ujawnienia tożsamości użytkownika, jeśli miałoby się to zmienić", co wywołało lawinę nieprzychylnych komentarzy. Większość z nich uderzyła w podobne tony, a mianowicie, że CNN użyło szantażu, żeby uzyskać od internauty przeprosiny. Teorię tą może potwierdzać zgranie się w czasie przeprosin i artykułu, a także kilka dosyć dziwnych, wspomnianych wcześniej aspektów samego oświadczenia z przeprosinami. Wiele komentarzy sugerowało, że CNN powinno po prostu podać tożsamość użytkownika. Sam autor tekstu broni się mówiąc, że zdanie to zostało źle zinterpretowane, a sam internauta nie został zastraszany ani szantażowany.

Okazało się więc, że w wojnę Donald Trump kontra ,,fake news", a głównie CNN, został wplątany internauta, który jedynie chciał ,,trollować", czyli po prostu pobawić się dosyć typowy dla internetu sposób. Memy jeszcze nie są karalne, jednak sprawa ta jeszcze bardziej podgrzała i tak gorącą atmosferę w tym konflikcie. A Trump o ,,fake newsach" wspominał nawet w Polsce, o czym pisaliśmy już w tym artykule.