Minister Ekologii Francji przedstawił ambitny plan uczynienia Kraju nad Sekwaną liderem zielonej gospodarki. Jeden z punktów zakłada zakaz sprzedaży aut z silnikiem benzynowym i diesla po 2040 r.

Emmanuel Macron, postępowy prezydent Francji, który wraz ze swoją partią En Marche! po ostatnich wyborach parlamentarnych uzyskał pełnię władzy wspólnie ze swoim gabinetem zaprezentował główne plany reform kraju. Powołany na stanowisko Ministra Ekologii Nicolas Hulot, wieloletni działacz organizacji ekologicznych, przedstawił opinii publicznej niezwykle ambitne cele, jakie chce osiągnąć nowy francuski rząd w zakresie ochrony środowiska. Stając publicznie w opozycji do Donalda Trumpa, który przed kilkoma tygodniami wycofał USA z Porozumienia Paryskiego o ograniczeniu emisji CO2, zapowiedział on, że Francja do 2050 r. stanie się krajem w 100% neutralnym dla klimatu. W osiągnięciu tego celu mają pomóc cele pośrednie jak np. zamknięcie wszystkich elektrowni węglowych do 2022 r. (obecnie odpowiedzialne za ok. 5% produkcji prądu), zmniejszenie udziału elektrowni jądrowych w mixie energetycznym do 50% w 2025 r. (obecnie 75%), niewydawanie pozwoleń na wydobycie paliw kopalnych na terenach należących do Francji oraz zakaz sprzedaży aut spalinowych obowiązujący od 2040 r. Część francuskich kierowców będzie już niebawem podlegać pod podobny zakaz. Mer Paryża w trosce o przekraczające dopuszczalne limity zanieczyszczenie powietrza w mieście chce wprowadzić w 2020 r. zakaz wjazdu do miasta aut z silnikiem diesla.

--- Więcej na temat wycofania się USA z porozumienia klimatycznego pisaliśmy w artykule "Klimat w USA po wycofaniu się Trumpa z porozumienia klimatycznego" ---

Zwiększenie udziału aut o napędzie elektrycznym lub hybrydowym do 100% jest bardzo ambitnym wyzwaniem. W ubiegłym roku hybrydy stanowiły 3,5% wszystkich nowych samochodów sprzedanych we Francji, a te o napędzie w pełni elektrycznym - 1,2%. Wynik ten jest nieco lepszy niż średnia w Unii Europejskiej, gdzie udział aut elektrycznych wyniósł 0,9%. Dodatkowo niebawem wprowadzone mają być zachęty podatkowe do wymiany aut z silnikiem diesla starszych niż 20 lat i z silnikiem benzynowym zbudowanych przed 2001 r. na przyjaźniejsze środowisku. Minister Hulot zapowiedział, że przewidziane będą dopłaty dla uboższych gospodarstw domowych, które mogą mieć problemy z nabyciem aut elektrycznych. Punkt ten zdaniem wyżej podpisanego ma na celu uspokojenie sceptyków ekologicznych reform. Założenie, że potrzebne mogą być dopłaty do samochodów elektrycznych nie uwzględnia postępu technologicznego, który się właśnie dokonuje. Od momentu wejścia zakazu w życie dzielą nas aż 23 lata, w trakcie których auta elektryczne powinny stać się tańsze od spalinowych oraz można się spodziewać upowszechnienia nowych form mobilności takich jak pojazdy autonomiczne. Same koncerny motoryzacyjne przyznają, że ceny aut elektrycznych mogą się zrównać z tradycyjnymi już za ok. 10 lat. Tony Seba z Uniwersytetu Stanforda idzie jeszcze dalej. Jego zdaniem zakazywanie sprzedaży aut spalinowych po 2040 r. jest nonsensem, ponieważ w 2040 r. już ich i tak nie będzie.

Pomysł francuskiego rządu wpisuje się w ostatnie wydarzenia na rynku motoryzacyjnym, który coraz mocniej kieruje się w stronę elektromobilności. Dzień przed ogłoszeniem ministra Hulot Volvo zapowiedziało, że od 2019 r. wszystkie nowe auta tej marki będą miały napęd elektryczny. W tym samym czasie Tesla (TSLA  ) rozpoczęła montaż pierwszych egzemplarzy Modelu 3.

--- Więcej na temat decyzji Volvo pisaliśmy w artykule "Volvo (prawie) całkowicie przechodzi na napęd elektryczny" ---

Renault ZOE
Renault ZOE

Nowe regulacje wpłyną na francuskie firmy motoryzacyjne, które będą musiały rozszerzyć ofertę aut elektrycznych w celu sprostania oczekiwaniom klientów. Koncern Renault-Nissan już teraz jest jednym z liderów rynku pojazdów elektrycznych. Odpowiada on za 14,6% aut elektrycznych sprzedanych w ubiegłym roku w Europie, a globalnie 425 000 z dwóch milionów wszystkich pojazdów elektrycznych pochodziło z tego koncernu. Gama modeli obejmuje m.in. bardzo popularne auto miejskie Zoe oraz małe auto dostawcze Kangoo Z.E. Z kolei japoński partner Renault, Nissan, jest producentem najpopularniejszego auta elektrycznego na świecie, czyli Nissana LEAF. Zupełnie inne podejście ma koncern PSA, do którego należą marki Peugeot, Citroen, a od niedawna także Opel. Firma zapowiada, że w 2023 r. 80% modeli będzie dostępna w wersji elektrycznej. Jednocześnie nie planuje ona budować aut w 100% elektrycznych w najbliższej przyszłości, chociaż nie wyklucza całkowicie takiej opcji. Jak poinformowały władze spółki, jest ona graczem globalnym i nie zamierza przestawać produkować aut z silnikami spalinowymi. Rzeczniczka PSA poinformowała, że spółka spodziewa się odnieść korzyści z zachęt do wymiany aut na nowsze. Z kolei Europejskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów wydało komunikat, w którym informują, że auta elektryczne i hybrydowe nie są jedynym sposobem na walkę ze zmianami klimatu. Środkiem ku temu mogą być także zaawansowane silniki benzynowe i diesla. Warto dodać, że Peugeot, Citroen i Renault zajmują odpowiednio pierwsze, drugie i trzecie miejsce w zestawieniu najmniej emisyjnych marek w Europie w zestawieniu przygotowanym przez Europejską Agencję Środowiska.

Plany francuskiego rządu nie są pierwszymi takimi w Europie, ale pierwszymi w tak dużym kraju. Rządy Norwegii i Holandii chcą zakazać sprzedaży aut spalinowych już w 2025 r. Kilka niemieckich krajów związkowych złożyło propozycję wprowadzenia podobnego zakazu w 2030 r., co przerodziło się teraz w inicjatywę ogólnokrajową. Zmagające się z coraz większym zanieczyszczeniem powietrza Indie także chcą wypromować elektromobilność. Jednym z pomysłów na osiągnięcie tego celu jest pozwolenie na sprzedaż wyłącznie pojazdów elektrycznych po 2030 r. Kalifornia oraz 9 innych stanów USA chcą ustalić limit minimum 15% udziału aut niepowodujących emisji. Jak widać na tle innych państw pomysły Francji i tak są mocno zachowawcze. Francuski Greenpeace podszedł do nich ze sceptycyzmem oczekując dokładniejszego planu działania. Zwraca on uwagę na odległy termin wprowadzenia zakazu, co umożliwi przyszłemu rządowi łatwe zniweczenie ambitnych planów rządu Macrona.