,,Zielona fala" na mapie Stanów Zjednoczonych jest coraz bardziej widoczna. Ostatnim stanem, który zalegalizował marihuanę, jest New Jersey.

Nowe prawo przewiduje dekryminalizację używania i posiadania do aż 170 gramów (6 uncji).

Wreszcie się udało - mogą powiedzieć mieszkańcy New Jersey, bo to nie pierwszy raz, gdy podobne prawo próbuje się wprowadzić w życie. Po latach nieudanych prób gubernator Phillip D. Murphy podpisał ustawy, które oznaczają, że NJ dołącza do ,,zielonych" stanów. W tym regionie jest to najbardziej zaludniony stan, który opowiedział się za legalizacją.

Tym samym Jersey dołączyło do 13 innych stanów, które już taką drogę mają za sobą. Wystarczy mieć co najmniej 21 lat, by posiadać i używać konopi. Dodatkowo, wyroki skazujące za posiadanie marihuany przez nieletnich zostały znacząco załagodzone. Innym aspektem, na który warto zwrócić uwagę, jest stworzenie regulowanego rynku, który może zapewnić znaczący impuls dla gospodarki, która zmaga się ze skutkami pandemii.

Do pierwszego legalnego jointa w NJ pozostało jednak jeszcze trochę, bo stan stara się podejść do tematu bardzo ostrożnie. By uzyskać publiczne poparcie dla legalizacji, Jersey będzie mocno regulować ,,zielony" rynek. Jest to zrozumiałe, szczególnie, że marihuana wciąż ma renomę bardzo szkodliwego narkotyku, szczególnie wśród osób starszych. Znaczące regulacje i kontrola ma więc przekonać również sceptyków, dlatego licencje na sprzedaż konopi jeszcze nie są wydawane.

Ustawa jest sporym zwycięstwem zwolenników legalnej marihuany, ale także samego gubernatora Murphy'ego, który już od dłuższego czasu poświęcał się w imię tej sprawy. Zwracał także szczególną uwagę na nieproporcjonalne liczby aresztowań za posiadanie marihuany wśród mniejszości rasowych. To również dzięki jego inicjatywie w ustawę zostały dołączone liczne wzmianki antydyskryminacyjne. Sam wspominał zresztą, że obecne prawa dotyczące konopi ,,oblały każdy test społecznej sprawiedliwości", po czym dodawał, że utrzymanie statusu quo w tej sprawie oznaczałoby, że dziesiątki tysięcy reprezentantów mniejszości byłoby zatrzymywanych każdego roku za posiadanie marihuany. W jego odczuciu byłoby to bardzo niesprawiedliwe, co, jak sam oznajmia, zmobilizowało go do przepchnięcia ustawy i dopilnowania, żeby tym razem się udało. Murphy może odnotować znaczący sukces - o takie prawo starał się już od 2016 roku.

Ustawa zresztą przebyła dłuższą drogę. Przegłosowana została już w listopadzie ubiegłego roku, jednak detale, jak to często bywa, znacząco opóźniły jej wejście w życie. Przez ten czas dyskutowano, między innymi, o kwestiach regulacji i testowaniu konopi, o sposobie rozdzielania licencji, czy karania posiadania niepełnoletnich. Zwłoka w procesowaniu ustawy doprowadziła po drodze do wielu spraw, gdzie obywatele stanu byli karani za posiadanie marihuany. Wytyczne wydane przez prokuratora generalnego New Jersey nakazały jednak zawieszenie tych spraw w czasie trwania procesu legislacyjnego.

Warto podkreślić również biznesowy wymiar legalizacji, który jest tutaj bardzo istotny. Szacuje się, że nowy przemysł może wygenerować dla stanu około 126 milionów dolarów rocznie. Może to być zastosowane jako łatanie dziur budżetowych podczas szalejącej pandemii, ale również jako biznes ze sporą przeszłością. Nie da się przecież ukryć, że wprowadzając takie prawo, zaczyna istnieć presja na sąsiadujące stany (na przykład Nowy Jork), by również takie regulacje wprowadzić. Gubernator Murphy jest bardzo optymistyczny i zaznacza, że w przyszłych miesiącach rynek zacznie się kształtować i będą z tego dla stanu same plusy.