Twórcy znanego na całym świecie dzieła - Gry o Tron - David Benioff i D.B. Weiss podpisali w tym tygodniu umowę z Netflixem (NFLX) opiewającą na bagatela 200 milionów dolarów. Analitycy zastanawiają się, czy ta i szereg innych umów Netflixa są warte swojej ceny. Mimo że Benioff i Weiss zerwali więzi z HBO, nadal są kontraktowani przez np. Disneya i współpracują z amerykańskim gigantem w zakresie reżyserii i produkcji trzech filmów z sagi Gwiezdnych Wojen.

Tym samym Netflix pokonał w wyścigu o te nazwiska m.in. WarnerMedia (TWX), Disney (DIS), Comcast (CMCSA) czy Amazon (AMZN). Po zaciętej wojnie licytacyjnej przeciwko całej plejadzie platform streamingowych Netflix podpisał ekskluzywną umowę z twórcami Gry o Tron, której wartość szacuje się na 200 milionów dolarów. W lipcu media donosiły, że David Benioff i DB Weiss byli zachęcani przez spółkę do wieloletniego, trwałego kontraktu na pisanie, produkcję i reżyserię nowych seriali telewizyjnych i filmów. Posunięcie Benioffa i Weissa oznacza ich odejście z HBO po dekadzie spektakularnych sukcesów i popularności ich największego dzieła. Oznacza to również, że kontrowersyjna seria o niewolnikach w alternatywnej rzeczywistości III Wojny Secesyjnej, Confederate, nie będzie kontynuowana. Za to Gra o Tron to światowy hit oglądany na całym świecie, który został nagrodzony m.in. nagrodami Emmy. Twórców krytykowano jednak w późniejszych sezonach, kiedy nie dysponowali już materiałami źródłowymi autorstwa George'a R. R. Martina.

Ted Sarandos, dyrektor ds. Treści Netflix stwierdził: "Cieszymy się, że możemy powitać w Netflix "mistrzów gawędziarzy" Davida Benioffa i Dana Weissa. Są kreatywną siłą i zachwycają odbiorców na całym świecie swoją epicką historią. Nie możemy się doczekać, aby zobaczyć, co ich wyobraźnia przyniesie naszym widzom". Benioff i Weiss dodali: "Mieliśmy piękną historię z HBO od ponad dekady i jesteśmy wdzięczni wszystkim za to, że zawsze czujemy się jak w domu. W ciągu ostatnich kilku miesięcy spędziliśmy wiele godzin rozmawiając z Cindy Holland i Peterem Friedlanderem, a także z Tedem Sarandosem i Scottem Stuberem. Pamiętamy te same zdjęcia z tych samych filmów z lat 80-tych, kochamy te same książki; jesteśmy podekscytowani tymi samymi możliwościami opowiadania historii. Netflix stworzył coś zadziwiającego i bezprecedensowego. Jesteśmy zaszczyceni, że zaprosili nas do współpracy".

Analitycy zastanawiają się jednak czy ten i inne wydatki są opłacalne. W ubiegłym roku Netflix wydał aż 12 miliardów dolarów na zakup, licencjonowanie i produkcję treści. W tym roku liczba ta wzrośnie do 15 miliardów dolarów. Na marketing wyda o kolejne 2,9 miliarda dolarów więcej. Netflix "popłynął" też z gotówką podpisując umowy z takimi twórcami jak Guillermo del Toro ("Kształt wody"), Ryan Murphy ("Glee") i Shonda Rhimes ("Chirurdzy"). Innym problemem jest ich efektywność. Rhimes podpisała umowę z Netflixem w 2017 roku opiewającą na 150 milionów dolarów, a żaden z przyszłych jej tytułów nie posiada daty produkcji ani wydania. Netflix czerpie większość korzyści finansowych z miesięcznych subskrypcji. Ma jednak niewielkie zyski z treści reklamowych. Od połowy 2014 roku firma wykazuje ujemne przepływy pieniężne, co oznacza, że więcej pieniędzy wypływa z działalności. W rzeczywistości firma wydała prawie dwa razy więcej niż zarobiła w ciągu ostatnich kilku lat. Akcje Netflix, których wartość rynkowa wynosi 134 miliardy USD, wzrosły o 14% od stycznia, ale spadły o 12% w porównaniu z rokiem poprzednim. Dodatkowo umowa podpisana z twórcami Gry o Tron nie obejmuje produkcji ani marketingu. Netflix płaci więc miliony za twórcę treści, a nie za treść. Jeżeli ten duet stworzy coś niesamowitego, będzie to jednak gra... warta tej świeczki.